sobota, 13 lipca 2019

"Yakari u bobrów"; "Yakari i Nanabozo"

Autorzy: Derb + Job
Tytuły: Yakari u bobrów; Yakari i Nanabozo
Wydawnictwo: Egmont 
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 48; 48
Ocena: 7/10 i 8/10

Opis: 

Trzeci tom wesołej przygodowej opowieści o małym Indianinie. Nadeszły ciepłe miesiące, więc plemię Siuksów przeniosło się do letniego obozowiska. Yakari i jego wierny konik Mały Piorun jadą nad rzekę, gdzie spotykają pracowite bobry. Zwierzęta właśnie budują tamę i żeremia, dlatego proszą chłopca i jego wierzchowca o pomoc. Potem bohaterowie wykazują się odwagą w walce z potężnym wrogiem bobrów, ale prawdziwe wyzwanie czeka ich dopiero wtedy, kiedy miłe wodne gryzonie spotka niespodziewana tragedia... Na szczęście Yakari zawsze może liczyć na rady swojego opiekuńczego ducha – Wielkiego Orła! 
***
Czwarty tom wesołej przygodowej opowieści o małym Indianinie. Do wioski Siuksów przybywa wędrowiec, który opowiada o znajdującej się na północy krainie śniegu i białych niedźwiedzi. Tęcza, przyjaciółka Yakariego, bardzo chce zobaczyć te niezwykłe zwierzęta, umawia się więc z chłopcem, że następnego dnia udadzą się w daleką podróż. Niestety, rano Tęcza znika i Yakari musi wyruszyć na jej poszukiwanie. Będzie mu pomagał duch opiekuńczy dziewczynki – wielki królik Nanabozo. Przeżyją mnóstwo niebezpiecznych i pełnych magii przygód, czy jednak odnajdą Tęczę? I czy na odległej północy rzeczywiście żyją białe niedźwiedzie? 

Cykl stworzyli pod koniec lat 60. dwaj Szwajcarzy – scenarzysta Job (André Jobin) oraz rysownik Derib (Claude de Ribaupierre). Za tomy 6 i 31 Yakariego (odpowiednio w latach 1982 i 2006) dostali nagrody Festiwalu Komiksowego w Angoulême w różnych kategoriach komiksu dziecięcego. Do dziś ukazało się prawie czterdzieści albumów serii, która wciąż bawi młodszych i starszych czytelników.

Recenzja:

Z seriami – książkowymi czy też komiksowymi – tak już bywa, że ich kolejne części mają zróżnicowany poziom wykonania, wpływający na zadowolenie czytelników. Po dwóch pierwszych tomach o przygodach młodego Indianina, przyszedł czas na poznanie ich dalszych odsłon, a więc tomu trzeciego i czwartego.  Yakari u bobrów i Yakari i Nanabozo to ciekawa ich kontynuacja, jednak jedna z tych historii wywołuje lepsze wrażenie i zasługuje na wyższą ocenę. Wszystko przez wprowadzenie nietuzinkowego bohatera, który rozśmiesza i bawi, a jest nim Nanabozo. Jednak zanim przejdę do szczegółów, wspomnę o ogólnym wrażeniu z tej serii. Każdemu tomowi towarzyszy motyw przewodni w postaci poczucia humoru wprowadzającego w miły nastrój i pozwalającego odczuwać prawdziwą przyjemność z czytania.


Yakari wraz ze swoim przyjacielem – Małym Piorunem to para, która z łatwością zyskuje sympatię. Zaś Wielki Orzeł, który jest opiekunem chłopca stanowi pewien głos rozsądku i zapewnia im poczucie bezpieczeństwa. Jak już się przekonaliśmy w poprzednich tomach (Yakari i Wielki Orzeł oraz Yakari i Biały Bizon) są to historie magiczne, gdyż protagonista rozumie mowę zwierząt, dzięki czemu jego przygody są niezapomniane i także wartościowe. Autor tekstu – Job, tworzy oryginalne nazwy postaci i przedstawia ich przygody w sposób znakomicie podtrzymujący uwagę odbiorców.

„Mocna Tamo, spójrz tylko na czworonoga z grzywą i dwunoga z piórem! Niszczą nasze dzieło!”

Yakari u bobrów to ciekawa historia o przypadkowej wizycie pary bohaterów u tytułowych zwierząt. Pomogą im oni podczas budowania tamy wykorzystując do tego zadania pomysłowe metody. Za pomocą postaci bobrów autorzy ukazali różne cechy charakteru, a zwłaszcza pracowitość i senność, co można także podciągnąć pod lenistwo. Jest tu też scena specyficzna, rzadko spotykana w literaturze dziecięcej – otóż jeden z bobrów dostaje klapsa. Jednak bez obawy – jest to przedstawione w sposób humorystyczny i jeśli jesteście przeciwnikami takich kontrowersyjnych rozwiązań, nie zniechęcajcie się do tej historii, gdyż ten element to zaledwie cząstka, która co prawda wpływa na całość, jednakże na pierwszy plan wychodzą inne odczucia z nią związane. Przede wszystkim daje powody do śmiechu i wskazuje, jak bardzo docenianą cechą jest pracowitość. Poza tym przygoda u bobrów jest przykładem na to, że warto pomagać innym.




Natomiast Yakari  i Nanabozo to tom, przy którym śmialiśmy się na głos. Nanabozo jest duchem opiekuńczym koleżanki chłopca z plemienia. Swoją postawą sprawia, że uśmiech gości na twarzach a jego pomysły zarażają pozytywną energią. Ta historia także nie jest pozbawiona magii – Nanabozo bowiem potrafi się zwiększać i zmniejszać. Razem z Yakarim wyruszają na poszukiwanie dziewczynki, która przez niecierpliwość włożyła czarodziejskie buty mające ją ponieść prosto do białych niedźwiedzi. Ponadto, zakończenie tej części jest inne niż poprzednich i wprawiło nas w zdumienie. Mamy skrytą nadzieję, że kolejne tomy będą utrzymane w podobnym tonie, gdyż ten czytało się po prostu świetnie. 


Rysunki są kolorowe i wykonane w sposób szczegółowy. Za ich pomocą odczytujemy niektóre sceny, bowiem nie wszystkie są opatrzone tekstem. To świetna forma przedstawienia historii obrazowej, która wciąga i niesamowicie angażuje w jej przebieg. Dialogi czyta się płynnie, mogąc intonować głos i odtwarzać emocje bohaterów. Jakość wydania nie uległa zmianie – format A4 i papier o śliskiej teksturze sprawdzają się idealnie. Oczywiście tekst jest napisany drobną czcionką, więc młodsze dzieci mogą poczuć się zniechęcone do samodzielnego czytania. Jednak rekompensuje im to słuchanie tekstu w interpretacji rodziców lub starszego rodzeństwa. Historie nie są zbyt długie, ale dostarczają ciekawych wrażeń, dlatego czekamy na dalszy ciąg tej serii.


Yakari u bobrów i Yakari i Nanabozo to świetna forma przedstawienia zabawnych historii z wartościowym przekazem do indywidualnego odczytania. Zwłaszcza tom czwarty dostarcza wiele radości i rozbudza chęć poznania kolejnych odsłon przygód młodego Indianina i jego przyjaciół. Fani komiksów, ale także opowieści z bohaterami obdarzonymi poczuciem humoru, będą zachwyceni. Tomów serii nie trzeba czytać w kolejności ich wydania.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

4 komentarze:

  1. Zapowiada się wspaniała zabawa. Recenzja bardzo zachęcająca. Sama nie przepadam za komiksami. Jednak syn lubi, więc czasem mu czytam. Niedługo będzie już sam czytał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze do niedawna myślałam, że 3letni siostrzeniec jest za mały na komiksy ale po tym jak dostał Dinozaury, skamieliny i pióra, wiem, że się pomyliłam. Historyjka obrazkowa bardzo przypadła mu do gustu, zwracał uwagę na mimikę postaci na obrazkach, pytał co się stało? a tu widzę, że ciekawa historyjka o Indianach, myślę, że każde dziecko ten świat fascynuje, pióropusze, wigwamy itp.

    OdpowiedzUsuń
  3. Komiksy to coś co "tygryski lubią najbardziej". Uwielbiam jak synek sam próbuje układać historyjki interpretując to co widzi, a biorąc pod uwagę fakt, iż ma niespełna trzy lata wychodzi to całkiem zabawnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Marta Aleksińska31 lipca 2019 22:07

    Prawdę mówiąc nie miałam jeszcze doczynienia z komiksami dla dzieci, ale ta recenzja jest tak świetnie napisana że napalilam się na tą serię ;) koniecznie muszę ją sprezentować siostrzeńcowi, będzie zachwycony ;)

    OdpowiedzUsuń