wtorek, 27 sierpnia 2019

Zbigniew Dmitroca - "Myszka szuka domu. Akademia mądrego dziecka. A to ciekawe"


Autor: Zbigniew Dmitroca
Tytuł: Myszka szuka domu. Akademia mądrego dziecka. A to ciekawe
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 22
Ocena: 7/10

Opis:

To seria książeczek dla dzieci i rodziców do wspólnego czytania, oglądania i poznawania świata. Zabawne wierszyki, sympatyczne postacie i barwne ilustracje odkrywają przed dziećmi świat przyrody i świat wyobraźni, świat przygód i świat emocji.

Recenzja:

Serię "Akademia mądrego dziecka" dobrze już znamy, lubimy i cenimy. Za pomysł, wykonanie i dziury w książkach. Te ostatnie moja córa uwielbia. Z tekstem też zawsze było wszystko w porządku - wdzięczny, rymowany, o umiarkowanej, ale sensownie wplecionej wartości poznawczej. Tymczasem pierwsze czytanie tej książeczki wprawiło mnie w niemałe zaskoczenie. Dlaczego?

Motyw przewodni to wędrówka małej myszki w poszukiwaniu własnej norki, gdyż zgubiła ona drogę do domu, a chce już wrócić do mamy. Motyw dość popularny i lubiany przez dzieci, zwłaszcza jeśli zostanie ujęty w tak miłą dla oka i rąk oprawę. Zaskoczeniem był dla mnie jednak sam tekst, a raczej to, co pierwszej chwili do mnie z niego dotarło. Bo mała myszka prosi o pomoc różne zwierzęta, ale spotyka się z reakcjami dalekimi od ideału - jedni ją ignorują, inni nie chcą pomóc, a ktoś nawet chce ją zjeść. Daleka jestem od walczenia z łańcuchem pokarmowym i wmawiania dzieciom, że takie rzeczy się nie dzieją, ale jednak oczekiwałabym od innych bohaterów trochę empatii. Na szczęście w końcu znajduje się ktoś, kto pomoże i wskaże drogę.

Długo zastanawiałam się nad tym, dlaczego tekst ujęto w takie słowa. Doszłam do wniosku, że może tym właściwym przesłaniem jest to, by się nie poddawać? Bo w końcu ta pomoc jednak nadeszła, nie od pierwszej, drugiej czy trzeciej osoby, ale na drodze myszki pojawił się ktoś chętny do pomocy. Być może, to wie jedynie sam autor.



Graficznie jest świetnie, a biorąc pod uwagę fakt, że książka na każdej stronie ma dziurę, na pewno znajdzie ona uznanie w oczach dzieci w dość szerokim przedziale wiekowym. U nas się sprawdza, córka chętnie po nią sięga i cieszy się, gdy główna bohaterka w końcu wpada w ramiona swojej mamy.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

3 komentarze:

  1. Mamy z tej serii książeczkę "Czyj to nocnik?". Rzeczywiście dziurka na każdej stronie wzbudzała największe zainteresowanie ;)
    Dziękuję za przybliżenie kolejnego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Każda książeczka, która ukrywa w sobie jakąś niespodziankę jest na wagę złota. Te najbardziej skracają serduszko synka.

    OdpowiedzUsuń
  3. O mam kilka książeczek z tej serii i dzieciaki je bardzo lubią. Jeśli chodzi i przesłanie to może chodzi o to, że czasem trzeba radzić sobie samemu, pokazuje że nie zawsze ktoś przy nas będzie i trzeba umieć być samodzielnym.

    OdpowiedzUsuń