poniedziałek, 26 października 2020

Jenny McLachlan - „Kraina smoków”

Autor: Jenny McLachlan 
Tytuł: Kraina smoków 
Wydawnictwo: Zielona Sowa 
Data wydania: 1 lipiec 2020 
Liczba stron: 296 
Ocena: 8/10 

Opis: 

Fantastyczna opowieść o niesamowitych przygodach w krainie zamieszkiwanej przez smoki, jednorożce i syreny. 

Kiedy Artur i Rose byli mali, w wyobraźni wyruszali do Krainy Smoków. Trafiali tam przez rozkładane łóżko stojące na strychu dziadka. Teraz bliźnięta mają jedenaście lat, a Kraina Smoków to tylko wspomnienie. Ale kiedy pomagają dziadkowi uprzątnąć strych, dziadek zostaje wciągnięty przez rozkładane łóżko i znika. Czy Kraina Smoków istnieje naprawdę? 

Recenzja: 

Jestem wielką fanką Opowieści z Narnii, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok Krainy Smoków – opowieści, gdzie poprzez rozkładane łóżko trafia się do tytułowej, magicznej krainy, zamieszkiwanej przez… smoki, jednorożce i syreny! Sami przyznajcie, czy zapowiedź takiej przygody nie brzmi niezwykle obiecująco? Mnie zafascynowała i czym prędzej postanowiłam się z historią Artura i Rose zapoznać. 

Po otwarciu książki wita nas mapka tytułowego miejsca, po której możemy od razu wywnioskować, że lektura będzie pełna niespodzianek. I to nie tylko w treści, ale i w ilustracjach, bo i tych tutaj nie brakuje, a są… fantastyczne! Mi ogromnie przypadły do gustu, choć niektóre z nich są doprawdy mrrroczne. Od razu Wam powiem, że treść powieści jest odrobinę przerażająca, kilka wydarzeń jest tutaj niepokojąca – w maluchu mogą wywołać dyskomfort i nieco strachu, acz moja młoda (lat dziewięć) lekturą była o dziwo… zafascynowana i koszmarów żadnych nie odnotowałyśmy. 

Jak już wspominałam wcześniej, w powieści nie brakuje przygód oraz niesamowitych stworzeń, także strrrasznych istot. Zaczyna się niepozornie, ale szybko przeradza się w wyprawę do świata, który… nie jest taki, jakie rodzeństwo zapamiętało. Krótko mówiąc – piękna Kraina Smoków przemieniła się w miejsce pełne niebezpieczeństw. Wraz z Arturem i Rose, którzy nie do końca się dogadują, ruszamy na ratunek dziadka, którego porwał okropny Wroniak – strach na wróble. 


Muszę przyznać, że wciągnęłam się w Krainę Smoków szybko i choć niektóre fragmenty są infantylne, a Rose bywa doprawdy irytująca, tak książkę czytało mi się fenomenalnie. Obie z małą lubimy nieco creepy klimaty, dlatego nie straszne nam były przygody z licznymi zagrożeniami, aczkolwiek nie wiem, czy każde dziecko podejdzie na luzie choćby do Wroniaka. Niemniej, historia jest cudowna, bo przekazuje również wiele wartości – choćby na temat przyjaźni, wsparcia i współpracy, a styl autorki bardzo przystępny i plastyczny. 

Kraina Smoków jest fantastyczną wyprawą do krainy magii, która nie jest tak piękna jak okładka zapowiada, acz… ma swój urok. Uwielbiam Zieloną Sowę za to, że stale zaskakuje mnie bogatą ofertą rozmaitych, magicznych opowieści – szczególnie tak kapitalnych jak ten tytuł. Nie możemy doczekać się kontynuacji i poznania dalszych losów nietuzinkowego rodzeństwa. Polecamy z całego serduszka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz