niedziela, 22 maja 2022
Klara - "Legenda Fioletowego Paula"
sobota, 15 stycznia 2022
Opracowanie zbiorowe - "Bing. Małe wielkie rzeczy. Moja pierwsza biblioteczka"
piątek, 10 grudnia 2021
Sam McBratney - "Czy będziesz moim przyjacielem?"
Autor: Sam McBratney
Tytuł: Czy będziesz moim przyjacielem?
Wydawnictwo: HarperKids
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 32
Wiek: 3-7 lat
Ocena: 10/10
Opis:
Pierwsza od 25 lat nowość z bestsellerowej serii „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham”. Kontynuacja książki, której na świecie sprzedało się ponad 47 mln!
Mały Brązowy Zajączek powraca! Jego mama jest zajęta, więc musi bawić się sam. Wyrusza więc na wędrówkę i poznaje przyjaciela! Teraz może się zacząć zabawa na całego! Przepiękna, pełna ciepła historyjka pomaga dzieciom zrozumieć, że rodzice i opiekunowie nie zawsze mają dla nich czas i czasem trzeba się zająć sobą samemu. A najfajniej jest poznać kogoś, kto będzie się bawił z nami i zostanie naszym przyjacielem!
Recenzja:
Pewnie wielu z Was zna książkę "Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham". Jeśli macie w domu maluchy, to być może kojarzycie też części dotyczące pór roku. We wszystkich tych książeczkach ze znanej i lubianej serii nacisk był położony na relację między Dużym Brązowym Zającem i Małym Brązowym Zającem. Tutaj jest nieco inaczej.
Tutaj wkradło się życie - Duży Brązowy Zając też, jak inni rodzice, jest czasem bardzo zajęty i nie ma czasu na zabawę. Mały Brązowy Zając nie zamierza się jednak nudzić - sam wyrusza na wycieczkę po okolicy w poszukiwaniu przygód. Ma szczęście - czekają na niego nie tylko przygody, ale też ktoś, z kim będzie mógł je przeżywać. Czy to będzie początek prawdziwej przyjaźni? Tego dowiecie się już z książki.
Jak w przypadku całej serii warstwa graficzna może Czytelnika zachwycić. Mnie zachwyca za każdym razem, gdy po nią sięgamy. Delikatne, przepiękne ilustracje, odpowiedni dla małych rąk i wygodny format, twarda okładka, duża czcionka - tutaj wszystko do siebie pasuje.
Tym, co zachwyca mnie w tej serii, jest... oszczędność słów. Jestem pod wrażeniem, jak niewiele trzeba, by zawrzeć w książce tak duży ładunek emocjonalny i stworzyć wspaniałą historię, do której wraca się z przyjemnością.
Bardzo polecam. Tę część, bo to nowość, ale jeśli nie znacie poprzednich, to koniecznie zmieńcie ten stan rzeczy.
Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa HarperKids.
wtorek, 29 czerwca 2021
Katarzyna Pruszkowska - "O Kaziku i misiu Słoniku"
Tytuł: O Kaziku i misiu Słoniku
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 48
Wiek: 4-5
Ocena: 8/10
Opis:
Jedną z rzeczy, której Kazik nauczył się od ukochanej babci, jest poszukiwanie skarbów, czyli przedmiotów porzuconych przez innych ludzi. Pewnego dnia trafia na starą walizkę z pluszowym misiem, pozytywką, kawałkiem cegły do rysowania, glinianym ptaszkiem i procą.
Okazuje się, że miś potrafi rozmawiać z dziećmi…
Nazywa się Słonik i bardzo tęskni za swoim przyjacielem Zbysiem. Kazik postanawia pomóc misiowi odnaleźć jego właściciela i tak powstaje plan…
Tymczasem między chłopcem i Słonikiem rodzi się przyjaźń, która pomoże Kazikowi w wielu trudnych chwilach.
Piękna opowieść o ponadczasowej przyjaźni, podejmowaniu nowych wyzwań, radzeniu sobie ze stratą.
Recenzja:
"O Kaziku i misiu Słoniku" to jedna z tych pozycji, które potrafią wzruszyć czytelnika, niewykluczone, że do łez. W dodatku nie tylko tego młodszego, bo i dorosły poczuje się przejęty tą historią. Bo i jak przejść obojętnie obok opowieści, która porusza nie tylko tematy zmian i nowych wyzwań, ale także te trudne i poważne - przemijania i straty.
Kazik to chłopiec, który wkrótce ma rozpocząć przygodę ze szkołą. Przechodzi trudny czas, bo pewnego dnia karetka zabrała jego tatę, który nie wrócił już do domu. Chłopiec dużo czasu spędza z babcią, która uczy go, jak szukać skarbów tam, gdzie nikt inny nie spodziewałby się ich znaleźć - swoją drogą, to prawda, że ludzie wyrzucają wiele rzeczy, którym ktoś inny mógłby ofiarować drugie życie.
Pewnego dnia chłopiec trafia na starą walizkę, w której znajduje... misia. Trochę nie podoba mi się sposób, w jaki do niej dotarł, bo szedł za nieznajomym mężczyzną, oddalając się od domu - wiedział, że nie powinien tego robić, ale był zezłoszczony na mamę. Ale to też dobry punkt wyjścia do rozmowy ma temat tego, dlaczego warto pamiętać o zasadach dotyczących bezpieczeństwa. Miś z walizki trafił z Kazikiem do domu, gdzie okazało się, że pluszak... potrafi mówić! I że bardzo tęskni za swoim przyjacielem. Chłopiec postanawia, że pomoże mu go odnaleźć. Choć miś Słonik - o oryginalnym imieniu przeczytacie już w książce - dokładnie opisuje kompana swoich zabaw, to jednak jego odnalezienie okazuje się bardzo trudne. Dlaczego? I czy w końcu się im uda? Tego nie zdradzę, ale piękne jest to, że nie tylko Kazik pomaga misiowi - okazuje się bowiem, że pomagają sobie wzajemnie!
To piękna, momentami smutna i wzruszająca historia. Myślę, że spodoba się wielu czytelnikom - tym starszym też! Zwłaszcza że jest bardzo miło dla oka ilustrowana!
Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Zielona Sowa.
poniedziałek, 31 maja 2021
Christophe Cazenove, Yrgane Ramon - "Kasia i jej kot. Tom 3"
poniedziałek, 19 kwietnia 2021
"Muminki. Bardzo ważne sprawy. Moja pierwsza biblioteczka"
wtorek, 29 grudnia 2020
David Litchfield - "Przyjazny Olbrzym"
Autor: David Litchfield
Tytuł: Przyjazny Olbrzym
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 40
Wiek: 4-5 lat
Ocena: 10/10
Opis:
Bartek nie może uwierzyć w opowieści dziadka. Ponoć istnieje w ich mieście pewien olbrzym. Według historii, które opowiadane są z pokolenia na pokolenie, Pomocny Olbrzym zawsze czuwa nad bezpieczeństwem miasteczka. Dziadek przypomina chłopcu ich własne przygody. Gdy szli na biwak – Olbrzym odpędził niedźwiedzie, innym razem uratował łódź przed wysokimi falami, a kiedy zawalił się most – pomógł samochodom bezpiecznie przejechać…
Czy chłopiec będzie miał okazję zaprzyjaźnić się z Pomocnym Olbrzymem? Przecież często uciekamy przed nieznanym...
Pięknie ilustrowany picturebook Davida Litchfielda, autora książki "Niedźwiedź i pianino". Tym razem autor stara się przekazać dzieciom kilka słów o tolerancji, odmienności, wzajemnej pomocy i prawdziwej przyjaźni. Z tej książki każde dziecko wyniesie lekcję o tym, że nie warto oceniać po pozorach, a to co inne, nieznane, wcale nie musi być takie straszne.
Recenzja:
Na początku, kiedy oczekiwałam na przesyłkę z tą książką, sądziłam, że będzie ona raczej świąteczna, więc po grudniowych wieczorach pełnych czytania odłożymy ją do kartonu, gdzie poczeka sobie na kolejny grudzień. Tymczasem nic bardziej mylnego - "Przyjazny Olbrzym" nie jest książką typowo świąteczną, będzie zachwycać przez cały rok, bo jej tematyka jest bardzo aktualna i ważna.
Dawno nie spotkałam się z książką tak dopracowaną - zarówno pod względem tekstu, jak i ilustracji. A najlepsze jest to, że wszystko to jest dziełem jednej osoby - Davida Litchfielda, który jest zarówno autorem tekstu, jak i ilustratorem. Tym większe brawa, bo wyszło naprawdę rewelacyjnie.
Przyjazny Olbrzym już wielokrotnie pojawiał się w opowieściach dziadka, ale Bartek jakoś nie może uwierzyć w jego istnienie. Przecież widziałby kogoś, kto pomaga mieszkańcom, skoro w dodatku ten ktoś jest wielki. Tymczasem pewnego dnia chłopiec przekonuje się, że Przyjazny Olbrzym nie jest jedynie wytworem dziadkowej wyobraźni, ale kiedy stają twarzą w twarz, Bartek ucieka. Później co prawda uświadamia sobie, że może właśnie o tym mówił dziadek, że może właśnie przez takie reakcje Olbrzym pomaga po cichu i się ukrywa, ale gdy wraca na miejsce spotkania, okazuje się, że cichego pomocnika już tam nie ma. Chłopak zastanawia się, jak mógłby wynagrodzić Olbrzymowi swoje zachowanie i razem z dziadkiem wpadają na świetny plan. Czy się powiedzie? Pewnie się domyślacie, ale więcej dowiecie się, gdy sięgniecie po tę wyjątkową książkę.
Ta publikacja zdecydowanie wywołała u mnie efekt wow. Jest w niej poruszona zarówno tematyka przyjaźni, jak i uprzedzeń i tego, jak łatwo kogoś ocenić i tą oceną skrzywdzić tylko ze względu na to, że jest inny niż wszyscy. To ważna i potrzebna tematyka, którą można przełożyć na przykłady z życia i w ten sposób zacząć bardzo kształcącą rozmowę z młodym człowiekiem.
Na pewno będę się przyglądać książkom tego autora, tym bardziej że ilustracje są po prostu bajeczne, perfekcyjnie dopracowane. Zdecydowanie polecam tę książkę!
Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Zielona Sowa.
piątek, 25 września 2020
Katy Hudson - "Za doskonały tort urodzinowy"
Autor: Katy Hudson
Tytuł: Za doskonały tort urodzinowy
Wydawnictwo: Amberek
Rok wydania: 2020
Liczba elementów: 40
Wiek: 3-5
Ocena: 9/10
PATRONAT BAJKOWIRU
Opis:
Bóbr zawsze CHCE BYĆ PERFEKCYJNY!
Wszystko robi starannie, uważnie i rozważnie.
Teraz ma doskonały przepis na doskonały tort urodzinowy.
Przyjaciele chcą mu pomóc i podzielić się radością wspólnego przygotowywania święta.
Bóbr nie jest tym pomysłem zachwycony.
A będzie jeszcze mniej zachwycony, kiedy zabiorą się do pracy...
Oj, wiele się będzie działo! Jak zawsze w pięknych, uroczych i zabawnych książeczkach Katy Hudson.
Czy Bóbr przekona się, że dzieło nawet mniej doskonałe, ale wspólne, dzielone z przyjaciółmi, jest lepsze niż dzieło doskonałe, stworzone samemu?
Recenzja:
Jeśliby zapytać kogoś, czy chciałby być w czymś perfekcyjny, pewnie całkiem sporo osób odpowiedziałoby twierdząco, w końcu perfekcyjnie znaczy idealnie, a kto nie chciałby być idealny lub idealnie robić tego, czym się zajmuje? Tymczasem w tej publikacji, skierowanej przecież do dzieci, perfekcjonizm ukazano inaczej - jako wadę, a mnie to podejście bardzo się spodobało!
Dlaczego? Przede wszystkim perfekcjonizm boli - i samego perfekcjonistę, i ludzi wokół. Jeśli jest się perfekcjonistą, każda pomyłka, nawet ta najmniejsza, boli podwójnie, a przecież każdy może się pomylić, jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy, ważne, by po prostu wyciągać z nich wnioski na przyszłość. A dlaczego ta "przypadłość" boli otoczenie? Bo to, co odbiega od wyobrażeń perfekcjonisty, może stać się obiektem krytyki, nie dlatego, że jest złe, po prostu inne niż idealne.
No dobrze, a co proponują w tej książce? Coś bardzo ważnego - pokazanie, że droga do celu bywa ważniejsza niż samo jego osiągnięcie.
Bóbr, bohater tej opowieści, ma świętować z przyjaciółmi swoje urodziny. Wymarzył sobie doskonały tort urodzinowy, stworzył własny przepis, a przyjaciele postanowili mu pomóc. Bawili się przy tym całkiem nieźle, ale cóż... niekoniecznie stosowali się do receptury bobra. Ten wpadł we wściekłość i postanowił zrobić wszystko od nowa, sam. I rzeczywiście - tort był doskonały, za doskonały, ale jedzenie go w samotności to średnia przyjemność. Na szczęście w przyjaźni tak to już bywa, że wiele rzeczy się wybacza, więc i ta historia ma happy end.
Znamy z tej serii książkę "Za dużo marchewek", podobała nam się, był czas, że sięgałyśmy po nią dość często, ale ta podoba nam się (jesteśmy zgodne - ja i córa) o wiele bardziej, więc zdecydowanie polecamy!
Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Amberek.
wtorek, 28 lipca 2020
Smriti Halls - "Jestem przy tobie"
sobota, 18 kwietnia 2020
Derib + Job - "Yakari. Tajemnica Małego Pioruna"
Yakari ma także ten przywilej, że może porozumiewać się ze zwierzętami za pomocą ludzkiej mowy. Takie rozwiązanie może wprowadzać w dziecięcą wrażliwość nieco zdumienia, a także zachwytu. Któż z nich nie chciałby porozmawiać ze swoim pieskiem, chomikiem, czy innym zwierzęciem? Młody Indianin to potrafi i między innymi, dlatego jest taki niezwykły.
czwartek, 19 marca 2020
Max Brallier - "Ostatnie dzieciaki na Ziemi i ostrze mocy"
środa, 25 września 2019
Wojciech Widłak - "Figiel i Psikus. Między nami chochlikami"
Tytuł: Figiel i Psikus. Między nami chochlikami
Ilustracje: Elżbieta Wasiuczyńska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 32
Wiek: 6-10 lat
Ocena: 10/10
Opis:
Czy Figiel może być smutny? Jaki tajemniczy złoczyńca zmniejsza ubrania Psikusa? Czy dawniej było lepiej? Gdzie się podziało wiosenne natchnienie? Wszystko to i wiele więcej w nowej książce o Figlu i Psikusie.
Wspaniały duet twórców książek o Panu Kuleczce – Wojciech Widłak i Elżbieta Wasiuczyńska – opowiada słowem i ilustracją o leśnych chochlikach, przyjaźni i o tym, że śmiech jest dobry na wszystko.
Ta niedługa książeczka to zbiór pięciu króciutkich, bardzo pozytywnych chochlikowych opowiadań z których dowiemy się co smuci Figla, jak to możliwe, że psikusowe ubranka zmniejszają się z powodu czającego się w spiżarni, skąd czerpać poetyckie natchnienie wiosną, czy pradziadkowe przepisy na fligle i psoty mają rację bytu w dzisiejszych czasach, czy chochliki lubią gąsienice i gdzie Licho zgubiło Apsika.
Kilkustronicowe, bogato ilustrowane historyjki są idealne „na dobranoc”, chociaż my wieczorami spokojnie dajemy radę przeczytać całość. Nie tak łatwo bowiem tą książeczkę przerwać i odłożyć na później. Chociaż sugerowany wiek odbiorcy jest określony jako 6-10 lat, moim zadaniem spokojnie można czytać maluszkom nawet od urodzenia, bo to niedługie i po prostu urocze opowieści.
Choć chochliki są przesympatyczne, i moje i bobasowe serducho kompletnie skradło zielone jak pasikonik Leśne Licho i jego kot Apsik.
I prawdę mówiąc nie miałam pojęcia, że to już druga część przygód tych psotnych chochlików. Spokojnie można więc czytać bez znajomości pierwszej części. Ale koniecznie musimy ją nadrobić, bo jakoś nam leśnych psotników mało. I Licha też! A sposób pisania spodobał mi się tak bardzo, że przy najbliższej wizycie w bibliotece wezmę tez na próbę „Pana Kuleczkę” tego samego autora, bo czyta się świetnie!
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia.