środa, 9 sierpnia 2017

Anita Bijsterbosch - "Gdzie jest konik morski?"

Autor: Anita Bijsterbosch
Tytuł: Gdzie jest konik morski?
Wydawnictwo: Adamada
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 28
Ocena: 9/10
Wiek: 30m+

Opis:
Rety! Gdzie się podział dziesiąty dzidziuś? Tato konik morski zgubił gdzieś jedno ze swoich dziesięciorga maluchów. Szuka za rafą koralową, w muszli i pod kamieniem. Ale wciąż natrafia na zupełnie inne zwierzątka…

Bestseller, który pomaga dzieciom na całym świecie zapamiętać liczby. Skuteczniej niż guziki, palce i liczydło razem wzięte.

Recenzja:
Osią fabuły uroczej książeczki dla najmłodszych jest sytuacja, która mogła zdarzyć się tylko ojcu – konik morski zgubił jedno ze swoich dzieci. Rozpoczyna zatem szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą przetrząsając zakamarki morskich głębin i prosząc o pomoc każde napotkane stworzenie. Towarzysząc mu w poszukiwaniach zaginionego synka, mały czytelnik poznaje różnorodne morskie zwierzątka i utrwala liczenie do dziesięciu.

To nieskomplikowana, ale wciągająca historia za którą równie łatwo nadążyć, co się w nią zaangażować. Pomagają w tym przepiękne ilustracje, które przywodzą nieco na myśl perfekcyjnie wykonaną wycinankę-wyklejankę. Wspaniałe kolory – żywe, choć dalekie od podstawowej palety, duża szczegółowość przy jednoczesnym zachowaniu prostoty i przejrzystości ilustracji, budzący sympatię, uśmiechnięci bohaterowie – oto klucz do sukcesu.

Bardzo lubię książeczki dla dzieci, w których bohaterem jest konik morski – nie oszukujmy się, tatusiowie wciąż są traktowani nieco „po macoszemu” jeśli chodzi o opiekę nad dziećmi, a przecież sprawdzają się w tym świetnie. Chyba, że akurat gubią jedną z pociech :D Jednak jak by nie patrzeć, z tatą nie można się nudzić! A książka Anity Bijsterbosch pełna jest tatusiów trzymających pieczę nad swoją dziatwą (podczas lektury czułam się prawie jak na placu zabaw w sobotni poranek), którzy wspólnie szukają zaginionego konika morskiego, jak na facetów przystało, bardzo skrupulatnie – za kamieniami, muszlami i wodorostami, a nawet za lampką ryby-żeglarza.

Podobnie jak w przypadku historii Pana Hilarego i jego okularów, zguba znajduje się tam, gdzie powinniśmy byli zacząć szukać ;)

Podoba mi się zabieg bezpośredniego zwrócenia się do czytelnika i zaangażowanie go w poszukiwania. Zabawa w detektywa, poszukiwanie skarbu, podchody – nic tak nie porusza ciekawości i wyobraźni jak te pomysły, sprytnie połączone w historii gapowatego taty konika. Cóż jest bowiem bardziej intrygującego niż zagadki i tajemnice?

Równie wielką moc przyciągania co właśnie owa tajemnicza misja, mają wykorzystane w tej pozycji okienka. Fakt, iż dzieciaki (i nie tylko one, bo ja również) uwielbiają otwierać okienka i sprawdzać cóż to się za nimi kryje, jest niepodważalny, a książeczek z okienkami jest na rynku mnóstwo. Ale z tak ciekawym wykorzystaniem tego pomysłu jeszcze się nie spotkałam – bowiem w tej książeczce okienka zyskały przeróżne, nawet najbardziej wymyślne i skomplikowane kształty. Mamy zatem okienko w kształcie ślimaka, muszli, sterty kamieni, rafy koralowej i kępki wodorostów. Kolorowe, różnokształtne i dopracowane w każdym szczególe pobudzają na równi zmysły wzroku i dotyku. Niestety są tym samym dość delikatne.


Lekko usztywnione strony będą idealne dla nieco starszego malucha, który już raczej nie testuje literatury przy pomocy kubków smakowych, jednak zdarzy mu się jeszcze raz na jakiś czas, pod wpływem emocji, potraktować lekturę mało delikatnie i pognieść cienki papier. Duży plus za twardą okładkę z delikatnie zaokrąglonymi rogami – ostrożności nigdy dość. Jednak patrząc pod względem wytrzymałości, książeczka z tak dużymi i skomplikowanymi okienkami powinna moim zdaniem mieć kartonowe strony – mimo usztywnienia okienka szybko się zużywają i po kilkunastu otwarciach zaczynają się odklejać. Dość szybko ulegają ciekawskim i czasem zbyt rozentuzjazmowanym dziecięcym paluszkom. Może nie będzie służyła latami, ale za to gwarantuje mnóstwo świetnej zabawy.

Fajny pomysł, charakterystyczne ilustracje, przejrzysta forma, oryginalne okienka oraz „zabawa w detektywa” – i nagle okazuje się, że wiedza sama weszła do głowy, a maluch potrafi liczyć. Nie mogę się już doczekać, aż moja córka wyrośnie wreszcie z etapu wyrywania okienek i dojrzeje do tej pomocy naukowej. Zapowiada się masa świetnej zabawy!

Książeczkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Adamada.






12 komentarzy:

  1. Super :) Moje Maluchy będą zachwycone, ciekawa bardzo ciekawa książeczka, przez nauka poprzez zabawę :) bardzo lubię takie rozwiązania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj już jestem ciekawa reakcji mojej Natali świat zwierząt przyrody bardzo do niej przemawia a jeszcze te okienka fajna sprawa.Wierza poprzez zabawę to jest to czego dziecku potrzeba przed pójściem do szkoły

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba! Będę szukać w sklepach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się pomysł, aby głównym bohaterem uczynić tatę. bardzo dobra odmiana. My ostatnio czytaliśmy książkę dla starszych dzieci, w której mama ciągle albo była w kuchni, albo akurat robiła zakupy;) Dla nas przedstawiona książeczka już jest zbyt 'dziecinna', ale dla 2,5/3 latków będzie na pewno w sam raz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej :) idealna książeczka dla mojej pięciolatki :) Jakoś nie przykłada się do liczenia i gubi cyferki po drodze, leniuszek z niej bo nie chce jej się mad tym myśleć :P Podobają mi się ilustracje tej książeczki, są kolorowe i wyraźne i jest to dodatkowy atut :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam szczerze, że właśnie sobie uświadomiłam, że nie mam żadnej książeczki z okienkami! Są grające, małe i duże, nastawione na estetykę ilustracji i te o wzruszających treściach, mamy interaktywną książkę Tulleta, a zero okienek! Fajnie, że trafiłam na tę recenzję, muszę sobie zapisać tytuł, bo wydaje mi się bardzo ciekawy dla młodszego syna, choć i 5-latek się odnajdzie w tej historii. Niedawno oglądaliśmy "Gdzie jest Nemo" i przepadł z naszego świata na czas bajki ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Adamada wydaje bardzo oryginalne i wartościowe książki. Tej nie znam, ale po recenzji utwierdzam się w swoim przekonaniu,

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja zuzia uwielbia wszystko co zwioazane z rybkami jej Zbior ksiazek bogaty jest w swiat podwodnych zwierzat. Po za tym jej nigdy nie jest malo:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Prezentuje się super;) fajny pomysł z tymi okienkami, ilustracje ciekawe. Na pewno po nią sięgnę, jak córka dorosnie do takich książeczek;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niezłe ograniczenie wiekowe. Od 30 m. xD Co prawda moja bratanica jest jeszcze trochę za mała na tę książeczkę, ale kiedyś chętnie jej zakupię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak proponuje wydawnictwo, Adamada podaje sugerowany wiek w miesiącach ;)

      Usuń
  11. Monika Stanisławska
    Bardzo fajny pomysł i ciekawe wydanie. Dzieci mogą wiele się z niej nauczyć.Piękne są też ilustracje. Na pewno poleciłabym ją znajomym z małymi dziećmi bo mój syn już jest na nią za duży.

    OdpowiedzUsuń