środa, 23 maja 2018

Eliza Piotrowska, Joanna Gębal - "Ogóras. Ale jazda!"

Autor: Eliza Piotrowska
Ilustracje: Joanna Gębal
Tytuł: Ogóras. Ale jzada!
Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 80
Ocena: 10/10
Wiek: 5+

Opis:

Porywająca czytelnicza podróż fantastycznym Ogórasem!
„Ogóras. Ale jazda!” to książka, która urzeknie nie tylko małoletnich miłośników aut. Światła jak denka od butelek, siedzenia jak w starym kinie, kształt parówki albo ogórka... Tak czasem mówią o nim nowoczesne samochody. To prawda, że Ogóras jest zabytkowym autobusem z minionej epoki, ale ma styl i jest niezawodny!
Wciągająca dla dziecka, a nieco sentymentalna dla rodzica, opowieść sięgająca realiów PRL-u, kiedy to ulice zapełniały nysy, tarpany, ogórasy i syrenki. Przepiękne ilustracje i piękna opowieść o przyjaźni, przywiązaniu i miłości podbija serca i młodych czytelników i ich rodziców.
Niebagatelną rolę w zbudowaniu wyjątkowej atmosfery podczas lektury odgrywają ilustracje Joanny Gębal, wspaniale oddające charakterystyczną estetykę PRL-u. „Ogóras. Ale jazda!” jest książką, którą warto mieć w domowym księgozbiorze, zwłaszcza jeśli maluchy często podróżują autem. Wystarczy bowiem je przekonać, że samochody także mogą mieć uczucia, potrafią mówić i czytać, aby nudna jazda zamieniła się w pełną przygód podróż (bez pytań, czy daleko jeszcze).

Recenzja:

„Ogóras” to kolejna fantastyczna pozycja dla małych fanów motoryzacji – tym razem narracyjna.
To opowieść, w którym głównym bohaterem jest… samochód. Ale nie taki zwykły samochód, co to, to nie! Tytułowy Ogóras to już prawie zabytkowy autobus, jeden z tych, które na drodze są już zdecydowaną rzadkością. Niestety nie każdy zachwyca się jego klasyczną urodą. A już na pewno nie nowiutkie, wypolerowane do połysku samochody naszpikowane elektronicznymi gadżetami. 


Poza ciekawym pomysłem, wielkim atutem jest pouczająca treść – to historia o tolerancji, empatii, samoakceptacji, pewności siebie, przyjaźni i wsparciu. Bo nie trzeba być „starym gratem”, żeby spotkać się z niesympatyczną reakcją otoczenia. Chyba każdy, nawet najładniejszy i najmądrzejszy dzieciak prędzej, czy później padnie ofiarą dokuczania i wyśmiewania się, a w takim przypadku ta książka będzie bezcennym pocieszeniem i z pewnością doda maluchowi otuchy. I przede wszystkim zagwarantuje świetną przygodę oraz (mam nadzieję) wpłynie na kształtowanie się gustu estetycznego młodego czytelnika. 







Krótkie, kilkustronicowe rozdziały zachęcają do samodzielnego czytania i umożliwiają poznawanie historii „na raty”, a niepowtarzalne ilustracje utrzymane w stylistyce PRL-u fantastycznie wprowadzają czytelnika w klimat minionych lat. Uwielbiam tak pięknie wydane książki.
Chociaż urodziłam się już w nowym ustroju, pamiętam jeszcze kilka przejażdżek takimi autobusami (Raz podczas podróży na basen w podstawówce zapaliły nam się tylne siedzenia. Teraz już nie jest łatwo zyskać takie wspomnienia :) ), wyobrażam więc sobie z jakim uśmiechem muszą czytać tą książkę ci rodzice, dla których ogórasy były codziennością, ba! znamieniem postępu technologicznego! 

Razem z moją dwulatką przeczytałyśmy całego „Ogórasa” w cztery wieczory. Teraz rozglądamy się za jakąś fajną wycieczką połączoną z przejażdżką tego rodzaju „gratem”. Nie ukrywam, że dla mojej córki przejażdżka jakimkolwiek środkiem komunikacji miejskiej to wielka atrakcja. Ale dla wczesnopodstawówkowego starszaka taka sentymentalna podróż do czasów swoich rodziców (najlepiej połączona z kilkoma fajnymi anegdotkami albo zdjęciami z rodzinnego albumu) to może być prawdziwa gratka.   

Ale najpierw lektura „Ogórasa”! Bo warto po niego sięgnąć niezależnie od wieku.
Mądra historia, czar PRL’u, sentymantalna podróż i nostalgiczna refleksja nad przemijaniem, która wydaje mi się nieco ułagodzoną wersją „Ostatniej drogi Temeraire’a” Tournera. I przy okazji dopracowana, pięknie prezentująca się pozycja.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wilga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz