piątek, 25 maja 2018

Liz Marsham - "Ariel na fali"


Autor: Liz Marsham
Tytuł: Ariel na fali
Wydawnictwo: EGMONT
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 128
Ocena: 7,5/10

Opis:

Każda księżniczka ma swoją historię, a każda historia ma swój początek. Siedmioletnia Ariel wyrusza z siostrami na zabawę wśród fal. Niestety, prąd porywa ją i jej dwie starsze siostry daleko od pałacu. Jak teraz mają znaleźć drogę do domu? Syrenki wypłyną na powierzchnię, a później skryją się w tunelach w głębi morza. Czy tu, czy tam, nadal będą daleko od ojca i pozostałych sióstr. By wrócić do ojca, muszą zmierzyć się z własnymi lękami, z uprzedzeniami, a przede wszystkim wykazać się sprytem, odwagą i… dobrym sercem. Czeka je trudna próba – czy zwieńczy się sukcesem?
Zanurz się z Ariel w wodne przestworza pełne tajemnic, różnorodnych stworzeń i śladów ludzi. Zobacz, jak wielka może być maleńka, młodziutka syrenka.

Recenzja:

Chyba każdy z nas miał w dzieciństwie ulubioną bajkę. Nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że w moim przypadku na pewnym etapie była to "Mała Syrenka". Zbierałam wszystkie gadżety, które dotyczyły mojej ulubionej czerwonowłosej bohaterki. I choć w kilka lat później moja fascynacja zwróciła się w stronę japońskich rewelacji, to jednak sentyment do tej postaci pozostał do dziś. A muszę wyznać, że na studiach został poddany ciężkiej próbie. Jeśli do tej pory nie sięgaliście po biografię Andersena z jego interpretacjami baśni, lepiej tego nie róbcie. Czasem nie warto wkraczać z rozumowaniem dorosłych w świat dziecięcych bohaterów. Ale to tak na marginesie.

Po książkę "Ariel na fali" sięgnęłam, bo lubię publikacje, w których opisywane są dzieje przed i po tym, co znamy z głównej historii o jakiejś postaci. Mała Syrenka w książce Liz Marsham ma siedem lat i kilka starszych sióstr, które traktują ją trochę jak głupiutkie dziewczątko, mało zresztą jeszcze wiedzące o świecie. Sama Ariel zdaje się zgadzać z taką opinią, a przynajmniej tak do niej przywykła, że nie stara się zmienić swojego wizerunku w oczach starszych syrenek. Wszystko zmienia się pewnego dnia, gdy syrenie siostry postanawiają pobawić się w morskim nurcie, co kończy się zgubieniem trzech z nich. Ariel okazuje się wtedy naprawdę dzielną i rezolutną syreną i mimo młodego wieku ma kilka niezłych pomysłów, jak wyjść obronną ręką z kłopotów. A tych w drodze powrotnej czeka siostry niemało.

Sam pomysł jest interesujący, choć może nieco tendencyjny. Moją uwagę bardziej zwróciła jednak kreacja głównej bohaterki i jej przemiana. Ariel pod wpływem adrenaliny przeobraża się z zagubionej i nieśmiałej w pełną werwy i ciekawą świata syrenę, która nie boi się ryzyka i odpowiedzialności, jaka na niej spoczywa - ma doprowadzić do domu nie tylko siebie, ale także przerażone siostry. Spodobała mi się ta nowa Mała Syrenka, zdecydowanie bardziej niż jej spokojna, zahukana wersja z pierwszych rozdziałów.

Według mnie pierwszy poziom serii #CZYTELNIA jest tym najlepiej wydanym, bo zawierającym kolorowe ilustracje. To dla mnie ważne, nawet w przypadku książek przeznaczonych dla dzieci starszych. Kolor daje wytchnienie od tekstu ciągłego młodym oczom, pozwala przez chwilę skupić się na czymś innym i pobudza wyobraźnię. Co prawda ilustracji mogłoby być nieco więcej, ale nie ma co narzekać - ważne, że są i to naprawdę miłe dla oka.



Lubię tę serię książeczek dla dzieci i pewnie jeszcze niejednokrotnie po nią sięgnę. Polecam rodzicom dzieci, które - jak ja za dawnych lat - upodobały sobie tę właśnie bajkę. Wcześniejsze losy Ariel z pewnością je zainteresują, dostarczając przyjemnych czytelniczych wrażeń.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa EGMONT.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz