środa, 19 września 2018

Alan Alexander Milne - "Kubuś Puchatek. Chatka Puchatka"


Autor: Alan Alexander Milne
Ilustracje: Ernest H. Shepard
Tytuł: Kubuś Puchatek. Chatka Puchatka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 269
Ocena: 100/10
Wiek: 0-10 (ale moim zdaniem od 0 do grobu)

Opis:

Zajrzyjcie do Stumilowego Lasu, gdzie najsłynniejszy miś na świecie przeżywa fascynujące przygody ze swoimi przyjaciółmi. Obdarzone ludzkimi cechami charakteru zwierzątka śmieszą i bawią z jednej strony naiwnością, z drugiej – filozoficznym podejściem do życia. Niezwykłe ilustracje Ernesta H. Sheparda oraz doskonały przekład Ireny Tuwim sprawiają, że od wielu lat książki o Krzysiu, Puchatku, Kłapouchym i Prosiaczku należą do ulubionych lektur dzieci i młodzieży.
To nowe, eleganckie wydanie z kolorowymi ilustracjami, w dużym formacie, z pewnością spodoba się kolejnemu pokoleniu małych i dużych czytelników.

Recenzja:
Prawie dwa lata temu szukałam pięknego wydania przygód Kubusia Puchatka, które byłoby godne sprezentowania córce na pierwsze urodziny – z chwytającą za serducho dedykacją i jako pamiątka na lata. Było mi niesamowicie żal, że mój własny egzemplarz z dzieciństwa przepadł gdzieś na przestrzeni lat (a może rozpadł się zaczytany na śmierć?), bo nie udało mi się trafić na wydanie jednej z najulubieńszych bajek mojego dzieciństwa, które w pełni by mnie usatysfakcjonowało i Bobasa dostała jednak inną pozycję.

A Nasza Księgarnia zaskoczyła mnie w tym miesiącu wypuszczając książkę, której przez tyle czasu szukałam – Kubusia idealnego! „Kubuś Puchatek” i „Chatka Puchatka” w jednym tomie, w delikatnej wizualnie, ale wytrzymałej twardej oprawie z tłoczonymi, połyskującymi w świetle elementami (pszczółki!), na grubym, kremowym papierze, w mistrzowskim tłumaczeniu Ireny Tuwim. Z pięknymi ilustracjami Sheparda, które nareszcie zostały potraktowane z należytym szacunkiem – jest ich mnóstwo, zajmują całe strony i bywają zaledwie „wtrąceniami” w tekście, ale w obu przypadkach przywołują niepowtarzalny klimat beztroskiego dzieciństwa. Litery natomiast są na tyle duże, że można je czytać bez okularów, z dzieckiem na kolanach, albo dopiero zaczynając swoją przygodę z samodzielnym czytaniem. Najlepiej wszystkie opcje po kolei, tylko w odwrotnej kolejności. W końcu miłość do Kubusia łączy pokolenia.







Pomijając zupełnie fakt ponadczasowej treści, w której kompletnie się zatraciłyśmy (ja po raz kolejny, a Majka z pierwotną ciekawością odkrywcy), przyjemność z lektury płynie również z obcowania z tak pięknym wydaniem. Nie wiem, czy tylko ja tak mam (od zawsze sroka), ale fantastyczna treść i wyjątkowo estetyczny wygląd to dla mnie świetne połączenie i oba aspekty zwiększają przyjemność czytania. Dacie wiarę, że dwuipółlatka z zapartym tchem słucha całych rozdziałów Kubusia na raz? Dawno nie czytałyśmy z takim zaparciem książki dla jednak nieco bardziej zaawansowanych moli książkowych, niż mój przedszkolak.  

Mam szczerą nadzieję, że ta książka sprawdzi się jako rodzinna pamiątka, przetrwa próbę czasu i będę ją jeszcze czytać moim wnukom. 

Jeśli szukacie wyjątkowego prezentu dla starszego, albo młodszego dziecka (albo dla siebie!), to macie tu pewniaka, bo Kubuś sprawdzi się w każdej sytuacji. A taki, to już w ogóle. Spokojnie można dać i w prezencie ślubnym ;)

Niemniej jednak obie z córką bardzo polecamy!

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz