czwartek, 28 marca 2019

Ronald Dahl - "Billy i Miniputki"


Autor:
Ronald Dahl
Ilustrator: Quentin Blake
Tytuł: Billy i Miniputki
Wydawnictwo: Znak Emotikon
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 128
Ocena: 9/10
Wiek: 7+

Opis:

Mały Billy bardzo się nudzi, bo mama zabrania mu wszystkiego, co ciekawe. Chłopiec wyrusza jednak do pobliskiego lasu, gdzie czeka na niego straszny potwór, ale i niespodziewani nowi znajomi: lud malutkich stworzeń, Miniputków. Żyją oni w harmonii z ptakami, które służą im za środek transportu, i mieszkają w pniach drzew z oknami wielkości znaczków pocztowych. Ich spokojnemu życiu zagraża jednak wielki smok. Billy musi im pomóc.

Recenzja:

„(…) szeroko otwartymi oczyma obserwujcie otaczający was świat, ponieważ największe tajemnice kryją się w najbardziej niespodziewanych miejscach. A ci, którzy nie wierzą w czary, nigdy ich nie odkryją”.

Mama Billy’ego bardzo się o niego troszczy i wręcz drży z niepokoju, kiedy tylko jej synek robi coś, w jej mniemaniu, niebezpiecznego. Dlatego pilnuje chłopca ponad miarę i wszystkiego mu zabrania – przede wszystkim zapuszczania się do pobliskiego lasu. By odwieść go od niebezpiecznych zamiarów, opowiada naszemu bohaterowi historie o licznych potworach zamieszkujących knieję. Billy jest przekonany, że to wszystko bujdy. Ale o tym, że się myli przekona się zdecydowanie poniewczasie…

Uciekając przed stworem czającym się w lesie zwiewa na drzewo, gdzie odkrywa zupełnie inny świat – świat okienek wielkości pudełka po zapałkach i przyjaznych ludzików nie większych od kciuka. Świat podniebnych podróży i… terroru sprawowanego przez poznanego już wcześniej potwora. Któż byłby jednak w stanie pokonać Obrzydliwca i pomóc Miniputkom ponownie stanąć twardo na ziemi, jeśli nie nasz Billy?






Wyjątkowo nieedukacyjna opowieść (jak można tak nie słuchać mamy!) o głodzie przygody (czyt. szukaniu kłopotów), odwadze, współpracy i pomysłowości. Historia, w której bycie małym może być dużą zaletą. Szczególnie, gdy pragniesz wznieść się w przestworza. 

A dynamiczne, pełne nieujarzmionej energii ilustracje Quentina Blake’a, zbudowane nerwowymi pociągnięciami piórka, fantastycznie uzupełniają przekaz autora i choć często dosłownie przedstawiają opisane sceny, zdają się żyć własnym życiem.

Poza historią Billy'ego, na końcu książki znajdziemy garść interesujących faktów na temat autora (a to był wyjątkowo ciekawy facet!) i ilustratora. Część dochodu ze sprzedaży książki przeznaczona jest na cele charytatywne.
 
Idealna lektura dla każdego urwisa. Warto podsunąć ją też tym dorosłym, którzy powoli zapominają, jak to było być dzieckiem. Przypomną sobie raz dwa!

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.

2 komentarze:

  1. Recenzja bardzo zachęca. Sama, jako dziecko uwielbiałam takie opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj czasem bywa ze nie sluchamy mamy jednak ksiazka wydaje sie bardzo ciekawa z chcia nie jeden czytelnik po nia siegnie

    OdpowiedzUsuń