niedziela, 25 sierpnia 2019

Max Brallier, Douglas Holgate - "Ostatnie dzieciaki na ziemi", tom 1 i 2

Autor: Max Brallier
Ilustracje: Douglas Holgate
Tytuły: Ostatnie dzieciaki na ziemi, Ostatnie dzieciaki na ziemi. Parada zombie
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 232+296
Ocena: 7/10

Opis:

Tom 1: Odkąd nad miastem zapanowała apokalipsa potworów, Jack Sullivan, zwyczajny trzynastolatek, mieszka w swoim domku na drzewie, którego bronią katapulty i fosa, nie wspominając o grach wideo i niekończącej się dostawie ciasteczek i lemoniady, Oreo i Mountain Dew, które przynosi z opuszczonych sklepów. Jednak w pojedynkę Jack nie ma szans przeciwko bandom żywych trupów, Skrzydlatym Bydlakom, Winostworom i Buldożerom, a już na pewno nie poradzi sobie z okropnym, inteligentnym potworem, znanym jedynie jako Blarg. Jack tworzy więc drużynę, którą tworzą: Quint - jego nieco ciamajdowaty najlepszy kumpel, Dirk - były łobuz i postrach gimnazjum, Rover – domowy, dobry potwór, no i June – obiekt jego westchnień. Z ich pomocą Jack zamierza pokonać Blarga, zdobyć najważniejszą Sprawność Pogromcy Apokalipsy i przestać wreszcie być zwyczajnym nastolatkiem! Czy mu się to uda?

Tom 2: Zombie znikają. Niby to dobrze, bo umarlaki wyżerają ludziom mózgi, ale Jack Sullivan, normalny żywy dzieciak, jest pełen podejrzeń. Wciąż słyszy straszny, przenikliwy dźwięk, który tak jakby wzywa zombie – lecz dokąd i w jakim złowrogim (zapewne) celu?
Jack, wraz z trójką swych przyjaciół (być może ostatnimi ludźmi na Ziemi) i zaprzyjaźnionym potworem Roverem, muszą zgłębić tę tajemnicę. W trakcie swych wypraw trafiają na dużo więcej niebezpieczeństw, niżby chcieli, na przykład na gigantycznego potwora Robalogulusa, melinę potworów w pizzerii, starożytne zło, które niszczy światy oraz sprzęt stereo, który jest tak naprawdę bombą. Czy Jack zdoła ustalić, dlaczego zombie znikają... zanim to samo spotka jego i przyjaciół?

Recenzja:

Świat po Apokalipsie Potworów – brzmi to zarazem strasznie, jak i dziwnie, prawda? A jednak cykl Ostatnie dzieciaki na Ziemi właśnie o nim opowiada. Spotykamy tutaj – jak sama nazwa kataklizmu wskazuje – mnóstwo potworności oraz niebezpieczeństwie, jednakże i w tej niepokojącej rzeczywistości znalazło się miejsce na radość, przyjaźń oraz inne przyjemności. I choć taka tematyka może się wydawać niezbyt atrakcyjna dla młodego czytelnika, tak absolutnie mogę zagwarantować, że każdy miłośnik humoru i akcji w powieściach się w tej serii zakocha! 

Powodów do zauroczenia się tą serią jest wiele. Pierwszym z nich to interesująca plejada postaci. Głównym bohaterem oraz narratorem całości jest trzynastoletni całkiem fajny Jack, który próbuje odnaleźć się w nowym, zwariowanym świecie. Wkrótce dołącza do niego przyjaciel z zamiłowaniem do nauki, łobuz szkolny oraz miłość głównego bohatera. Co istotne – Jack jest bardzo dowcipnym i sympatycznym bajarzem, dzięki czemu książkę wręcz się pochłania. I – co istotne – jest też pogromcą potworów. Jak tu nie polubić takiego odważnego i nietypowego chłopca? Od razu zaprzyjaźniłam się z nim i chętnie śledziłam jego losy i mocno trzymałam kciuki za zdobywanie przez niego osiągnięć – Jack zaczyna traktować życie jak grę, bo tak mu łatwiej – wszak świat ustał na głowie… 

Akcja i humor to zdecydowanie jedne z mocniejszych stron tych książek. Spotykamy tutaj nie tylko ludzi, ale i rozmaite potwory, wśród których można znaleźć i osobniki przyjazne. Wszak – jak i w normalnym życiu bywa – nie powinno oceniać się po wyglądzie (nawet potwora). W drugim tomie dowiadujemy się także więcej o przyczynach apokalipsy i muszę przyznać, że to Max Brailler (autor) wykazał się tutaj nietuzinkową pomysłowością. Spodziewałam się bardziej sztampowego scenariusza, a tutaj – no cóż – jestem pod wrażeniem. Kreatywności nie brakuje mu również w wymyślaniu stworów, bo poza zombie i typowymi stworami są tu osobistości znacznie bardziej interesujące – i intrygująco nazwane (naturalnie przez Jacka). Spodobało mi się również to, że w książce nie brakuje nawiązań do współczesnego, znanego nam świata – celebrytów oraz rozmaitych serii, np. Avangersów i Władcy Pierścieni. Fajny smaczek. 

Smakowite jest również to, że seria nie jest całkowicie nastawiona na humor, akcję i grozę. Nie brakuje w niej ciekawych lekcji, odrobiny dramatów, a nawet… czasu na refleksję. Ale nie chcę w recenzji takiej emocjonującej lektury przynudzać – lepiej spójrzmy na ilustracje. Są fenomenalne, Douglas Holgate (ilustrator) doskonale uchwycił esencję poszczególnych postaci, wydarzeń oraz poczucia humoru autora. Po prostu majstersztyk. Jedyne ALE mam w kwestii wydania – w pierwszym tomie, na stronie 18, jest błąd w druku – czytamy książkę po polsku, a tu nagle mamy dwa akapity tego samego tekstu… po angielsku. Pierwszy raz spotkałam się z takim przeoczeniem i wręcz ciężko mi w taki błąd uwierzyć! Ponadto, jako że tekst przemieszany jest z ilustracjami (część kwestii znajduje się na rysunkach) to warto byłoby umieszczać je w odpowiednich miejscach – niekiedy ilustracja jest za wcześnie lub za późno, co może nie psuje odbioru, ale nieco irytuje w trakcie czytania. Poza tym – nie można się do niczego uczepić… 

Ostatnie dzieciaki na Ziemi to fenomenalna seria o nastolatkach, którzy bronią swojego miejsca na świecie (w tym wypadku głównie domku na drzewie i przyjaciół, ale myślą też o reszcie!). Powieści Maxa Bralliera z pewnością zdobędą wielu fanów, szczególnie wśród miłośników przygód, gier i komiksów. Jestem bardzo miło zaskoczona kreatywnością autora i już nie mogę doczekać się kolejnych tomów, które ukażą się już tej jesieni. Polecam z całego serducha! 

1 komentarz:

  1. Myślę, że to fajne historie dla nastolatka, który za czytaniem nie przepada ale ze świadomością, że komiks na netflixie obejrzy to może sięgnie i nawet przeczyta z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń