piątek, 23 marca 2018

Agata Widzowska - "Psierociniec. W poszukiwaniu straconego węchu"


Tytuł: Psierociniec. W poszukiwaniu straconego węchu
Autor: Agata Widzowska
Ilustracje: Nika Jaworowska-Duchlińska
Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 57
Ocena: 10/10

Opis:

Miłośnicy psów będą zachwyceni nową książką Agaty Widzowskiej!

Druga część Psierocińca to wzruszająca historia psa o imieniu Budzeł, który pewnego razu traci węch, wyrusza więc na jego poszukiwanie, poznaje nowych przyjaciół i przeżywa ekscytujące przygody. Książkę można czytać jako luźną kontynuację pierwszej części Psierocińca, ale także jako zupełnie osobną opowieść.

Recenzja:

Zaczęłam dość nietypowo, bo od części drugiej, ale okładka nie kłamała - spokojnie można traktować tę książkę jako zupełnie odrębną opowieść. Dlaczego akurat w ten sposób rozpoczęłam swoją przygodę z "Psierocińcem"? Cóż, lubię kierować się intuicją, a moje ręce podążyły najpierw w kierunku tej publikacji. Być może sprawiły to żywe kolory na froncie oprawy, może to kwestia wdzięcznego podtytułu - w końcu szukano już wszystkiego, włącznie z czasem, a może to kwestia tych dwóch sympatycznych psiaków, które zdobią okładkę. Najpewniej zadziałała mieszanka  tego wszystkiego.


Musicie wiedzieć, że jestem straszną psiarą. Bo skoro o kobiecie, która lubi koty, mówi się kociara, to chyba nie będzie błędem użycie takiego określenia. W moim rodzinnym domu zawsze były dwa psy. Jeden to za mało, czułby się zresztą samotny. Dopiero kiedy wyprowadziliśmy się z bratem i rodzice zostali sami, ograniczyli się do jednego psiaka, za to z podwórkowców przerzucili się na zwierzaka domowego. Z mężem nieustannie toczymy wojnę o psa. Niestety na razie wygrywa tę potyczkę, ale karta w końcu się odwróci, a po naszym podwórku będzie hasać czworonożny przyjaciel z merdającym ogonem. Uwielbiam psy, wierzę w to, że są przyjaciółmi ludzi i gdy widzę publikację skierowaną do dzieci, w której główny bohater to pies, ciężko mi się powstrzymać, żeby nie sprawić jej mojej córze. W końcu chciałabym zaszczepić w niej podobne podejście.

Bohaterami tej części "Psierocińca" są dwa sympatyczne zwierzaki. Długi, chudy, trochę taki jamnikowaty, acz ładniejszy od jamnika Budzeł, którego wesołe usposobienie i ekspresyjny temperament często pakowały go w mniejsze lub większe kłopoty i pulchniutki, ospały Śpiocheł. Ta para zdecydowanie stanowi potwierdzenie powiedzenia, że przeciwieństwa się przyciągają.

Pewnego dnia Budzeł zauważa, że przestał odczuwać zapachy. Jedzenie przestało smakować, bo bez zapachu to już nie to samo, a na podwórku stał się obiektem kpin kota, którego również nie potrafił wyczuć, co nigdy wcześniej się nie zdarzało. Tak niepodobna żyć! Budzeł wyrusza zatem w podróż w poszukiwaniu utraconego węchu. Jego droga usłana jest mnóstwem przygód, ale czy uda mu się wrócić do domu? W końcu zajęty tym wszystkim, co go otacza i skoncentrowany na swoim zadaniu zapomniał znaczyć trasę. 

Książka ma twardą oprawę i fantastyczne ilustracje z kreską bardzo w moim guście. Jest ich też dużo, więc jak rzadko kiedy nie mam na co narzekać w przypadku warstwy graficznej książki. 


Nie narzekam zresztą na nic, bo to naprawdę piękna i wartościowa publikacja z jednym z najpiękniejszych przesłań, z jakimi do tej pory spotkałam się w książkach skierowanych do dzieci. Zdecydowanie polecam!

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wilga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz