środa, 4 lipca 2018

Megan McDonald, Peter H. Reynolds - "Wielka księga wyzwań Hani Humorek"


Autor: Megan McDonald
Ilustracje: Peter H. Reynolds
Tytuł: Wielka księga wyzwań Hani Humorek
Wydawnictwo: EGMONT
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 384
Ocena: 5/10
Wiek: 6+

Opis:

„Hania Humorek, miała humorek. Humorek na dzierganie na palcach, a nie na myślenie o szkolnych zdjęciach. Chciała teraz  osiedzieć sama. I żeby żaden paskudny młodszy brat nie przeszkadzał jej jak natrętny komar. Bzzz! Głos Smrodka ciągle bzyczał jej w uchu.„

Hania Humorek uwielbia wyzwania! W „Wielkiej księdze wyzwań” znajdziecie dwa opowiadania, w których ta bystra dziewczynka mierzy się z poważnymi kwestiami.
Jak wiecie, Hania Humorek słynie z tego, że miewa humorki. Czasem mniejsze, często całkiem duże, którym towarzyszy zła minka. Lubi robić wszystko na przekór, dlatego jest zachwycona, jak wreszcie nadchodzi jej ulubiony dzień w roku: Dzień na Opak. Dziewczynka postanowiła zaskoczyć wszystkich swoim wyglądem i zachowaniem: zamiast fryzury na kształt ptasiego gniazda, jaką nosi na co dzień, tego dnia uczesała się i spięła włosy. Porzuciła też na dnie szafy swoją ulubioną koszulkę z napisem JESTEM DZIEWCZYNKĄ WRRR i założyła piękne ubranie, a nawet dopasowała do siebie skarpetki!
Zachowywała się też zupełnie jak nie ona. Swoją postawą zaskoczyła wszystkich i tak jej się to spodobało, że postanowiła zrobić sobie aż Tydzień na Opak…

W drugim opowiadaniu Hania podejmuje wyzwanie stworzenia swojej listy marzeń i jak najszybszej ich realizacji. Inspiracja do tego wyzwania jest dla niej Lista Marzeń Ostatnich jej babci, którą przypadkowo znajduje. Czy dziewczynce uda się nauczyć grać na jakimś instrumencie, pojechać pod namiot, zacząć wydawać gazetę z samymi dobrymi wiadomościami i dotrzeć na prawdziwą Antarktyke przed zakończeniem czwartej klasy? Przekonajcie się.

„Hania Humorek. Wielka księga wyzwań” to idealna propozycja dla wszystkich fanów rezolutnej bohaterki stworzonej przez amerykańską pisarkę Megan McDonald. Prosty język, duże litery i wygodny format sprawiają, że książki są chętnie czytane przez dziewczynki i chłopców w wieku wczesnoszkolnym. 

Autorem ilustracji do serii „Hania Humorek” jest Peter Reynolds, który podkreśla, że jego misja to „opowiadać́ historie, które mają znaczenie”.


Recenzja:

Bez większego owijania w bawełnę – rozczarowała mnie ta książka. To w dużej mierze moja wina, bo nie skojarzyłam tytułów, jakie kryją się akurat w tej księdze, ale mimo to dobór opowiadań nie do końca mi odpowiada.






Zdawałam sobie sprawę z faktu, że Wielkie Księgi Hani Humorek zbierają w sobie po dwa opowiadania ze wszystkich już wydanych przygód tej psotnej dziewczynki, które dobierane są pod względem tematyki. Ale założyłam, że skoro nie czytałam praktycznie żadnej Hani (poza jedną) od dobrych dziesięciu lat, to przynajmniej powtórzę sobie jakąś historię z dzieciństwa. A tu klops. W książce, którą otworzyłam trafiłam na jedno z nowszych opowiadań – wydane w drugiej połowie zeszłego roku. I to właśnie moim zdaniem zupełnie nie zdaje egzaminu. Wydaje mi się, że takie zbiory powinny sięgać do źródeł i przypominać wcześniejsze części Hani. Wydawanie tej samej historii w dwóch osłonach na przestrzeni kilku miesięcy jest dla mnie trochę bez sensu.

Oczywiście sama Hania jak zwykle jest ekstra i podczas lektury drugiego z opowiadań (z 2015 roku, co ma już znacznie większy sens) bawiłam się fantastycznie, bo ta bohaterka potrafi kompletnie rozbroić czytelnika niezależnie od jego wieku. Sam pomysł ksiąg też jest super, bo chociaż ja sama wolę każdy tom osobno, to nie zaprzeczam, że połączone w księgi dużo lepiej prezentują się na półce, a i satysfakcja z przeczytania tak grubej książki jest proporcjonalnie większa. 

Pomysł jest super, Hania jest świetna, ale dobór historii w 50% nieudany. A dla małego kolekcjonera takie rzeczy są ważne. Podobnie, jak dla finansującej książkowe zakupy mamy.
Hanię jednak będę polecać zawsze, dlatego jeśli nie znacie jeszcze obydwu historii, nie wahajcie się z zakupem/wypożyczeniem, bo warto. Ale jeśli jesteście na bieżąco, trzeba niestety czekać na kolejną, niezależną część.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Egmont.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz