Autor: Anna Potyra
Tytuł: O Zuzi, która nie wierzyła w dobre wróżki
Wydawnictwo: Skrzat
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 72
Ocena: 8/10
Wiek: 3+
Opis:
W Tęczowie wielkie poruszenie. Królowa wróżek zwołuje nadzwyczajne zebranie. Jeśli Zuzia nie uwierzy w istnienie dobrych wróżek, jej opiekunka, Ostróżka, zniknie na zawsze… Łakomczuszka, Pietruszka i Wierciuszka wyruszają do domu dziewczynki uzbrojone w magiczne różdżki. Jednak zadanie okazuje się trudniejsze, niż sądziły. W powodzeniu misji przeszkadza im bowiem czujny pies Hultaj, który pewnego dnia za sprawą tęczowych ciasteczek… znika!
Czy Zuzia odzyska swojego przyjaciela? Kto tak naprawdę odnalazł wstążkę misia Fredzia? Czy dobre wróżki istnieją tylko w bajkach? Odpowiedzi szukajcie na kartach tej magicznej, pięknie ilustrowanej książki!
Recenzja:
Wierzycie w istnienie dobrych wróżek? Ja, będąc szkrabem, zdawałam się zauważać je wszędzie - w kwitnących konwaliach, w zapachu cynamonowych ciasteczek, a nawet w uśmiechu mojej babci. Niestety, z czasem ta fantazja została nazwana przez dorosłych wybujałą wyobraźnią i tak moja przygoda z magicznymi istotkami umarła.
Sytuacja tytułowej bohaterki O Zuzi, która nie wierzyła w dobre wróżki jest nieco inna - dziewczynka nie dopuszcza do siebie nawet możliwości ich istnienia, a na jakiejkolwiek wtrącenia na ich temat odpowiada:
- Phi! Dobre wróżki, też mi coś!
Przez to jej wróżce opiekunce, Ostróżce, grozi zniknięcie! Królowa Wróżek postanawia wysłać trzy inne wróżki - Łakomczuszkę, Pietruszkę i Wierciuszkę, aby wniosły do życia dziewczynki odrobinę magii i uratowały swoją koleżankę po fachu. Zadanie okazuje się niebywale trudne, ponieważ mieszkankom Tęczowa notorycznie przeszkadza ukochany pies Zuzi, Hultaj. Historia oczywiście kończy się szczęśliwie, jak na opowieść dla dzieci przystało, aczkolwiek nie zabrakło tu wielu zabawnych komplikacji.
W książeczce najbardziej spodobali nam się bohaterowie (oraz ilustracje, ale o tym dalej), którzy zostali wykreowani po prostu niesamowicie! Zuzia to po prostu mistrzostwo, autorka na pierwszych stronach opisała ją tak zabawnie, że nie mogłam powstrzymać śmiechu. Ta niepozorna blondyneczka to jedna z najbardziej wesołych i roztargnionych bohaterek, jakie było dane nam poznać. I jeszcze ta jej poczciwa miłość do psa, Hultaja (swoją drogą, z niego też jest kawał komedianta)! Oczywiście, nie można zapomnieć o wróżkach, Łakomczuszce, Pietruszce i Wierciuszce, które wypełniły tę bajeczkę magicznym pyłkiem, pomysłowością oraz - zasługa jednej z nich - rozbrajającą groźbą omdlenia. Żałujemy tylko, że na kartach tej książeczki nie poznałyśmy dzielnej Ostróżki, która przy Zuzi miała pełne skrzydełka roboty. :(
Fabuła opowieści przypomina mi nieco inne bajki, w których potrzeba było wiary w daną rzecz, aby ta nie zniknęła. Zwykle przeważał tu temat magii i Świętego Mikołaja (nawet w słynnej serii My Little Pony pojawił się podobny motyw), aczkolwiek konkretnie ze znikającymi wróżkami-opiekunkami się jeszcze nie spotkałam. Sam proces czarowania został tutaj ciekawie ujęty i posiada swoje ograniczenia - gdyby wróżki ujawniły się przed dziewczynką, straciłyby moc! Nie przeszkodziło im to jednak używać pyłku niewidzialności oraz stworzyć niebywale rosnących ciasteczek.
Książeczka nie tylko zachwyca treścią, jest również przepięknie wydana. Na pierwszej stronie mamy wspaniale ukazanych bohaterów, a dalej jest jeszcze lepiej. Rysunki Agnieszki Filipkowskiej są słodkie i urocze, od razu przykuły wzrok mojej siostrzenicy, która nie mogła napatrzeć się na Zuzię. Idealnie łączą się z treścią i czynią tę opowieść jeszcze bardziej magiczną! Jednakże - mimo, że dużo tu wróżkowego pyłku - nie jest to jedynie fantastyczna opowiastka dla dzieci. O Zuzi, która nie wierzyła w dobre wróżki wspaniale przedstawia przyjaźń pomiędzy dziewczynką a czworonogiem oraz temat poświęcenia, na które czasami powinno się przystać. Polecam serdecznie dziewczynkom, które uwielbiają temat magii i wróżek, obok tak cudnej książeczki nie można przejść obojętnie!
W książeczce najbardziej spodobali nam się bohaterowie (oraz ilustracje, ale o tym dalej), którzy zostali wykreowani po prostu niesamowicie! Zuzia to po prostu mistrzostwo, autorka na pierwszych stronach opisała ją tak zabawnie, że nie mogłam powstrzymać śmiechu. Ta niepozorna blondyneczka to jedna z najbardziej wesołych i roztargnionych bohaterek, jakie było dane nam poznać. I jeszcze ta jej poczciwa miłość do psa, Hultaja (swoją drogą, z niego też jest kawał komedianta)! Oczywiście, nie można zapomnieć o wróżkach, Łakomczuszce, Pietruszce i Wierciuszce, które wypełniły tę bajeczkę magicznym pyłkiem, pomysłowością oraz - zasługa jednej z nich - rozbrajającą groźbą omdlenia. Żałujemy tylko, że na kartach tej książeczki nie poznałyśmy dzielnej Ostróżki, która przy Zuzi miała pełne skrzydełka roboty. :(
Fabuła opowieści przypomina mi nieco inne bajki, w których potrzeba było wiary w daną rzecz, aby ta nie zniknęła. Zwykle przeważał tu temat magii i Świętego Mikołaja (nawet w słynnej serii My Little Pony pojawił się podobny motyw), aczkolwiek konkretnie ze znikającymi wróżkami-opiekunkami się jeszcze nie spotkałam. Sam proces czarowania został tutaj ciekawie ujęty i posiada swoje ograniczenia - gdyby wróżki ujawniły się przed dziewczynką, straciłyby moc! Nie przeszkodziło im to jednak używać pyłku niewidzialności oraz stworzyć niebywale rosnących ciasteczek.
Książeczka nie tylko zachwyca treścią, jest również przepięknie wydana. Na pierwszej stronie mamy wspaniale ukazanych bohaterów, a dalej jest jeszcze lepiej. Rysunki Agnieszki Filipkowskiej są słodkie i urocze, od razu przykuły wzrok mojej siostrzenicy, która nie mogła napatrzeć się na Zuzię. Idealnie łączą się z treścią i czynią tę opowieść jeszcze bardziej magiczną! Jednakże - mimo, że dużo tu wróżkowego pyłku - nie jest to jedynie fantastyczna opowiastka dla dzieci. O Zuzi, która nie wierzyła w dobre wróżki wspaniale przedstawia przyjaźń pomiędzy dziewczynką a czworonogiem oraz temat poświęcenia, na które czasami powinno się przystać. Polecam serdecznie dziewczynkom, które uwielbiają temat magii i wróżek, obok tak cudnej książeczki nie można przejść obojętnie!
Tę książeczkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu Skrzat. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz