Autor: Zofia Stanecka
Ilustrator: Marianna Oklejak
Tytuł: Basia i przyjaciele. Titi
Wydawnictwo: EGMONT
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 24
Ocena: 8/10
Wiek: 5-7 lat
Opis:
Basia – uczy, bawi, pomaga rozmawiać o trudnych sprawach.
„Basia i przyjaciele” to nowa seria, której akcja rozgrywa się w świecie Basi. Każda z książek poświęcona jest innemu dziecku i dotyka niełatwych spraw, zachęcając do rozmowy i szukania rozwiązań. Konflikt z rodzicami, tęsknota, śmierć, prześladowanie ze względu na pochodzenie – to tylko niektóre tematy z niezwykłą wrażliwością poruszane przez Zofię Stanecką i z wyjątkowym zrozumieniem zilustrowane przez Mariannę Oklejak, która jak nikt inny potrafi dopowiedzieć obrazem to, co czasem wymyka się słowom.
Najnowsza książka w serii opowiada o przykrym zdarzeniu, z jakim muszą się zmierzyć Titi i jego nowa rodzina. Wrażliwy Titi niedawno odkrył, że słowa mogą mieć kolory – ton, w jakim są wypowiadane, siła głosu, tempo – wszystko to Titi widzi jako konkretne barwy. Niestety podczas spaceru przekona się, że słowa mają również wagę, czasami są bardzo ciężkie i szare, jak kamienie.
Bardzo aktualna i niełatwa opowieść o czarnoskórym chłopcu, który dopiero odkrywa swoją inność i o brutalnym świecie, w którym zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie próbował mu wmówić, że inne jest gorsze. Co wtedy zrobić? Jak się zachować” „Basia i przyjaciele. Titi” nie daje gotowych odpowiedzi, zmusza do refleksji, zachęca do poważnej rozmowy z dzieckiem.
Recenzja:
Książeczki o rezolutnej uczennicy przedszkola urastają do naszego dobra narodowego. Zofia Stanecka włożyła dużo serca i rozważań w postać Basi i jej otoczenie, by bawić młodego czytelnika ale i uczyć, skłonić do przemyśleń. Od jakiegoś czasu obok swojej bohaterki ustawia nowych przyjaciół i z ich perspektywy nakreśla odmienne spojrzenie na życie. Zazwyczaj opowiadania o Basi i jej przyjaciołach są pogodne. Autorka usiłuje optymistycznie malować świat dziecka. Nawet gdy pisze o trudnościach, są one codzienne, do rozwiązania. W jednej z ostatnich książeczek – „Basi i przyjaciele. Titi” – jest nieco inaczej. Poruszany problem chyba wykracza poza zwykłe możliwości emocjonalne dziecka. Robi się dość mrocznie i nawet dorosły czytając na głos ma problem z wypowiedzeniem niektórych słów. Mnie głos momentami drżał i gardło się ściskało – tak dalece brutalny jest fragment świata, który tym razem wdarł się w kolorowy świat małej dziewczynki i jej przyjaciół.
Jeden z przyjaciół Basi ma na imię Titi i jest czarnoskóry. Odcień jego karnacji poznajemy dopiero w chwili, gdy ktoś w niewybrednych słowach rzuca to chłopcu w twarz – do tego momentu jest zwykłym dzieckiem, a jego cechy zewnętrzne nie mają znaczenia. Titi próbuje ogarnąć dziecięcym umysłem usłyszane epitety ale nie potrafi. Poruszające są jego zmagania z bólem, niezrozumieniem i poczuciem własnej wartości. Trudno to czytać – choć to tylko kilka zdań.
Przybrani rodzice chłopca stają na wysokości zadania, a Basia i Anielka rozbrajają sytuację w wielkim stylu. Choć tym razem otrzymujemy więcej wzruszeń niż uśmiechu, autorce udało się wcisnąć kilka promieni humoru przez gęstą chmurę smutku i uprzedzeń. Świat dziecka musi się czasem uśmiechać, choćby przez łzy.
To najbardziej zaangażowana społecznie książka o Basi. Porusza bardzo ważną kwestię dyskryminacji, rasizmu. I robi to świetnie, acz bezpośrednio. Nie jest to łagodne, ogólne pouczenie małego Jasia, by nie dokuczał koledze dlatego, że jest pod jakimkolwiek względem inny. Nie, tu mamy obrazek bardzo realistyczny z brutalnością języka, którego dziecko słyszeć nie powinno – a jednak słyszy.
Mamy wszyscy swoje rozmaite uprzedzenia i lęki. To krótkie opowiadanie uświadamia znaczenie naszych działań w mikroświecie – w świecie jednego przestraszonego dziecka. I chyba bardziej powinno przemówić do dorosłych niż do maluchów. Nie wiem czy dla dziecka nie jest za mocne – choć tak zwyczajne. Nie wiem. Chyba po prostu świat jest za mocny. Każdy rodzic powinien przeczytać tę książeczkę sam nim odda ją dziecku – jest ważna, potrzebna, wzruszająca i świetnie napisana ale dopuszczalność natężenia uwalnianych w niej emocji niech każdy oceni sam. Gwarantuję, że na lekturze nie straci.
Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu EGMONT. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz