wtorek, 27 listopada 2018

Peter S. Beagle - "Ostatni jednorożec"

Autor: Peter S. Beagle
Tytuł: Ostatni jednorożec
Wydawnictwo: Nowa Baśń
Data wydania: listopad 2018
Liczba stron: 348
Ocena: 10/10
Patronat Bajkowiru

Opis: 

Jednorogini żyła w lesie liliowym i pędziła żywot samotny. Pewnego dnia ruszyła w podróż w poszukiwaniu podobnych sobie. W towarzystwie nieudolnego magika Szmendryka i nieustraszonej Molly po raz pierwszy od urodzin poznaje uroki i trudy życia. Jej droga wiedzie do zamku podupadłego monarchy – i do konfrontacji z bestią, która wytrzebiła jej gatunek.
Nowe wydanie zawiera sequel do powieści – nigdy nie wydaną w Polsce nowelę Dwa serca oraz zostało wzbogacone ilustracjami.

Recenzja:

Przyznam szczerze, że po Ostatniego jednorożca sięgnęłam dlatego, że… uwielbiam te istoty. Mam mnóstwo maskotek czy też koszulek z ich motywem, nawet w pracy otrzymałam na urodziny ręcznie zrobionego jednorożca. Po prostu kocham te istoty, ale nigdy żaden nie oczarował mnie tak jak ta powieść – a może raczej baśń...

Lecz ani próżność, ani nadzieja nie mogła zagłuszyć w niej przekonania, że ludzie się zmienili, a z nimi zmienił się cały świat, ponieważ zabrakło jednorożców. 

Od pierwszych stron zakochałam się w stylu powieści oraz zjawiskowym języku, którym operuje Peter S. Beagle. Malownicze opisy, myśli Jednorogini (tytułowej bohaterki), jej rozpaczliwe poszukiwania i ludzie nie wierzący już w istnienie jednorożców. Wszystko to opisane jest niezwykle emocjonalnie, porusza czytelnika, wręcz rzuca na niego czar i nawet po zakończeniu powieści go nie opuszcza. W niebezpiecznej podróży bohaterce towarzyszy magik o niewyparzonym języku i zbuntowana kobieta, a na swej drodze spotykają wiele przeciwności i zła. Jednorogini wpada w sidła fałszywej wiedźmy, postrzegana jest jedynie jako siwa klacz, a wkrótce… zatraca siebie. Czy odnajdzie i uratuje swoich pobratymców? 

Weź mnie ze sobą, dla żartu, na szczęście, na dobre i złe. Weź mnie ze sobą. 

Ostatni jednorożec jest niesamowicie wielowymiarowy. Ukazuje jak krzywdzące jest ocenianie po pozorach – wszak i tak świat roi się od fałszywych ocen, a nawet zmysły są w stanie nas okłamać. Nie należy też wierzyć wszystkiemu, co się słyszy. I to nie wszystko, książka roi się od prawd, w których często znajduje się odbicie samego siebie. A to nie wszystko, bo – jak wspominałam wcześniej – to również przepiękna powieść, pełna rozmaitych motywów. Gdzieś na kartach przewija się widmo Robin Hooda (wszak ludzie nie mogą obejść się bez bohaterów), a pewien gadający kot odrobinę przypomina futrzaka z Chersire - słowami, nie uśmiechem czy innymi aspektami). A może to natura kotów, mówienie zagadkami… 

Zerwałem zaręczyny z pewną księżniczką, a jeśli uważasz, że to żadne bohaterstwo, widać nie znasz jej matki. 

Dzieło Petera S. Beagle’a ma również humorystyczny wydźwięk. Wielokrotnie uśmiechnęłam się, gdy nagle bohaterami na chwilkę stawała się zdrada małżeńska pewnych ptaszków, przyśpiewki maga Szemryka rozbawiały mnie do łez, a niektóre dialogi po prostu doprowadzały do nieokiełznanego wybuchu śmiechu. Ale też i były fragmenty, gdy ogromnie się wzruszałam i prawdziwie płakałam, nie mogłam powstrzymać za nich łez. Ta książka to po prostu cudo – równie piękne jak jednorożce w tej powieści… 

Ostatni jednorożec to przepełniona magią, emocjami i nietuzinkowymi morałami powieść, nie tylko dla młodych czytelników. To historia przyjaźni, miłości i poszukiwań, nie tylko jednorożców, ale też prawdy, zrozumienia i… samego siebie. Cudowne ilustracje umilają lekturę, nie mogłam się na nie napatrzeć. Polecam z całego serca. Sequel Dwa serca jest równie mocny. 

Ona też go kochała. Dlatego pozwoliła mu odejść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz