Autor: Lucy Cousins
Tytuł: Sto lat, Mysiu!
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 16
Ocena: 9/10
Wiek: 2+
Opis:
Tytuł: Sto lat, Mysiu!
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 16
Ocena: 9/10
Wiek: 2+
Opis:
Wpadnijcie do Mysi na przyjęcie urodzinowe. Otwórzcie klapki, żeby zobaczyć, co Mysia dostała od przyjaciół i kto schował się pod łóżkiem, pociągnijcie za łapkę, żeby zagrać na trąbce – i zaśpiewajcie Mysi „Sto lat”!
Recenzja:
Mysię pamiętam jeszcze z własnego dzieciństwa (chyba za sprawą kreskówki), ale zorientowałam się dopiero na widok jej przyjaciela Krokodyla mielącego ciastka paszczą.
Do tak niespodziewanego powrotu do tej serii skłoniła mnie tematyka książeczki – trzecie urodziny mojej córeczki zbliżają się wielkimi krokami, dlatego już powoli zaczynam się rozglądać za urodzinowymi książeczkami. A Mysia sprawiała sympatyczne wrażenie.
I taka tez jest w rzeczywistości. W tej książce nie znajdziecie dużo tekstu – to tylko jedno zdanie na każdą podwójną stronę, dopełniające całą sytuację. Obrazki również są bardzo proste – to praktycznie same postacie z urodzinowymi atrybutami na białym tle. Historię natomiast opowiada FORMA książeczki, czyli jej ruchome elementy.
Powiem szczerze, że spodziewałam się raczej pozycji w stylu pop-up, z trójwymiarowymi, rozkładanymi ilustracjami, koncepcja jest jednak trochę inna. Książka pełna jest strzałek, które po pociągnięciu wprawiają niektóre elementy obrazka w ruch – na przykład po pociągnięciu za strzałkę, ze szczeliny w drzwiach wypadają listy. Ruch jest bardzo subtelny, a w porównaniu z książkami Jo Lodge wręcz nikły – a to kurka macha nóżką do tańca, a to ubywa sok ze szklanki. Jest natomiast bardziej urozmaicony – mnóstwo tu zakamarków, w które można zajrzeć, co z pewnością będzie wyzwaniem dla małych paluszków kilkuletnich odkrywców. Można odpakować każdy prezent, przeczytać życzenia na kartkach urodzinowych, a z koperty można wyjąć prawdziwą, miniaturową pocztówkę. Autorka nie stroni również od poczucia humoru - kiedy zajrzymy pod spódniczkę Mysi, zobaczymy jej urodzinowe majteczki.
Cała historia jest wyjątkowo nieskomplikowana – do naszej bohaterki przychodzą goście, przynoszą kartki i prezenty, bawią się w chowanego, tańczą i jedzą pyszności.
Chociaż ruchome elementy mają zazwyczaj ten minus, że szybko ulegają zużyciu, wykonana z grubego kartonu książka zamknięta w solidnej, twardej oprawie zmniejsza ryzyko natychmiastowego zniszczenia. Jak zwykle zaokrągliłabym ostre rogi twardej oprawy, ale to już chyba takie moje małe dziwactwo.
Mało treści, niewiele stron, za to dużo kolorów, mnóstwo pomysłu i sporo zabawy. Moja solenizantka będzie zachwycona.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa Dwie Siostry.
Totalnie nie podoba mi się pomysł zaglądania komukolwiek pod spódniczkę. Żadne to poczucie humoru a normalizacja przemocy seksualnej, bo jeśli Mysi można to komuś innemu też, albo można komuś pozwolić zaglądać nam. Jak reszta opisu sprawia pozytywne wrażenie, tak ten element zupełnie dyskwalifikuje tą książkę.
OdpowiedzUsuńHmm, ta scenka z majteczkami jest na minus. Mogła być czapeczka lub inna część garderoby. Nie chcę przesadzać, ale mam pewne doświadczenia.
OdpowiedzUsuńJak tak o tym piszecie, to może faktycznie trochę podpada. Chociaż ja nie mam negatywnych skojarzeń, sama miałam kiedyś urodzinowe majtki :D
OdpowiedzUsuńZawsze też lubiłam przebierać i rozbierać lalki. I te układanki, gdzie się ściąga/odkleja różne elementy garderoby.
OdpowiedzUsuńNo tak. Ja w sumie tez całkiem zapomniałam, ze była taka bajka jak Mysia. Ale tak szczerze, to za nią nie przepadałam i pewnie dlatego nie utknęła mi w pamieci😉
OdpowiedzUsuń