Autor: Terry Pratchett
Tytuł: Sztuczna broda Świętego Mikołaja
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 27 listopada 2018
Liczba stron: 192
Ocena: 9/10
Opis:
Czy zdarzyło ci się kiedyś pomyśleć, że Boże Narodzenie mogłoby wyglądać inaczej? Kolędy, prezenty, zimne ognie – wszystko to już nieco... trąci nudą.
Cóż więc powiesz na wielkie eksplodujące ciasto świąteczne, na paskudnego oswojonego bałwana śniegowego albo sympatyczną gadającą kuropatwę w koronie gruszy? A gdyby tak Święty Mikołaj zatrudnił się w zoo, narozrabiał w sklepie z zabawkami albo nawet został… aresztowany za włamanie?!
Recenzja:
Już po Bożym Narodzeniu, jednakże na świąteczne opowiadania Terry’ego Pratchetta nigdy nie jest za późno. Jego dowcipy oraz niesamowita wyobraźnia rozbawiają, zaskakują i… budzą przyjemne ciepło w sercu czytelników. Zbiór Sztuczna broda Świętego Mikołaja to kolejna świetna pozycja i czuję ogromny żal, że więcej w dorobku tego niezwykłego pisarza nie będzie…
Książeczka składa się z jedenastu krótkich opowieści, które – przynajmniej w większości – toczą się wokół miasteczka Blackbury. Dzieją się w nim paranormalne wydarzenia i powstają niesamowite pomysły – jak chociażby upieczenie ogromnego placka dla wszystkich mieszkańców czy tajemnicza (i odrobinę brutalna) gra w szturchajkanta. Każda historia ma ogromny urok i upstrzona jest humorem Pratchetta, obok którego zwyczajnie nie można przejść obojętnie. Ta książka to rozrywka i uczta słowa w czystej postaci.
Jednakże – jak w każdej antologii, nawet w takiej mini – i tutaj niektóre opowiadania przykuwają szczególną uwagę. Trzy historie szczególnie zwróciły moją uwagę – epistolarna Sztuczna broda Świętego Mikołaja, w której korespondują ze sobą pracownicy pewnego supermarketu o zatrudnionym - de facto prawdziwym – Mikołaju; wzruszająca i zaskakująca opowieść O komputerze, który napisał do Świętego Mikołaja oraz Sądny dzień Świętego Mikołaja (oraz innych postaci paranormalnych). Pratchett sypie tutaj niepowtarzalnymi pomysłami niczym magik z kapelusza sztuczkami i – jak wspominałam wcześniej – oczarowuje czytelnika. Ten autor jest niedoścignionym geniuszem w każdym calu, po prostu.
I choć treść jest naprawdę fenomenalna, tak nie można nie wspomnieć tutaj o fantastycznym wydaniu Sztucznej brody Świętego Mikołaja. Niemal na każdej stronie wita nas czarno-biała ilustracja, kreską przypominająca rysunki rodem z dowcipów w dawnych gazetach (przynajmniej ja je tak kojarzę). Ich autorem jest Mark Beech, którego polecam śledzić na FB (to doprawdy interesujący artysta).
Sztuczną brodę Świętego Mikołaja polecam absolutnie każdemu, o każdej porze roku – nawet w środku lata. To dowcipne, ciepłe i pełne śniegu opowiadania, nawiązujące do atmosfery Bożego Narodzenia – dobrych uczynków, poświęcenia i… nieoczekiwanych prezentów. Polecam z całego serca!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz