wtorek, 12 lutego 2019

Liz Braswell - "Dawno, dawno temu… we śnie"

Autor: Liz Braswell 
Tytuł: Dawno, dawno temu… we śnie 
Seria: Mroczna Baśń 
Wydawnictwo: EGMONT 
Premiera: 13 lutego 2019 
Liczba stron: 352 
Ocena: 6/10 

Opis: 

A jeśli Śpiąca Królewna nigdy się nie obudzi? Smok został pokonany. Książę jest w zamku – gotowy obudzić królewnę pocałunkiem. Jednak gdy jego usta dotykają warg dziewczyny, książę zasypia. Ma jeszcze szansę uratować królewnę i jej poddanych… we śnie. Musi się śpieszyć bo szpiedzy Maleficent czyhają na Aurorę na każdym kroku. Czasu jest mało, ale jedno jest pewne. Ta bajka jeszcze się nie skończyła. 

Recenzja: 

Zarówno we współczesnych adaptacjach znanych baśni, jak i w powieściach dziecięco-młodzieżowych, często pojawiają się nowe wersje popularnych opowieści. Wydawnictwo EGMONT postanowiło wdać cykl Mroczna Baśń, w której zakończenie długo i szczęśliwie nie jest takie oczywiste. 

W Dawno, dawno temu… we śnie zostaje na nowo opowiedziana Śpiąca Królewna, która… wcale nie kończy się pocałunkiem. Jest on dopiero początkiem opowieści, bowiem książę ratujący królewnę przy pocałunku zasypia. Szczęście – w nieszczęściu – wciąż jest szansa na uratowanie królestwa, jednakże czasu jest niewiele… 

Muszę przyznać, że podeszłam do książki nieco sceptycznie, bowiem większość przeróbek tworów Disney’a nie przemawia do mnie. Z początku było mi ciężko, niemniej wraz z kolejnymi rozdziałami (bardzo krótkimi), akcja się rozkręca, a sama historia okazuje się niesamowicie pochłaniającą lekturą. Autorka wielokrotnie nas zaskakuje akcja pędzi, ciekawych rozwiązań nie brakuje i naprawdę byłam urzeczona kreatywnością Pani Braswell. Odrobinę przeszkadzała mi łatwość, z jaką bohaterom przychodzi mierzenie się z przeciwnościami losu, jednakże – jak i w klasycznej opowieści – trudności zawsze zostają pokonane, a dobro zwycięża. Przyznam szczerze, że liczyłam na mniej szczęśliwe zakończenie, ale no cóż – to powieść dla młodych czytelników, nastolatków. 

Spodobał mi się również styl powieści, bowiem kreacja językowa przypomina baśnie. Nie jest to jednak język ciężki, zaplątany, a prosty i zrozumiały. Historię czyta się z łatwością, to doskonale lekka poczytajka, która wciąga. I – jak wspominałam wcześniej – naprawdę zaskakuje, choć autorka mogła bardziej zaszaleć z tym mrokiem. 

Dawno, dawno temu… we śnie to Śpiąca Królewna jakiej nie znacie. Znajdziecie tutaj dzielnych bohaterów, liczne zwroty akcji oraz popularne baśniowe motywy. Jestem przekonana, że ten cykl podbije serca młodzieży, bowiem zarówno treść, jak i fantastyczne, mroczne wydanie są nietuzinkową gratką. Polecam serdecznie!

1 komentarz:

  1. haha... to chyba pozycja bardziej dla mnie niż dla mojego małego Czytelnika póki co. Ale Disneya uwielbiałam jako dziecko, więc chętnie poczytam :)

    OdpowiedzUsuń