środa, 3 kwietnia 2019

David Roberts - "Sufrażystki i sufrażetki. Walka o równość"


Autor: David Roberst
Tytuł: Sufrażystki i Sufrażetki. Walka o równość
Wydawnictwo: Egmont ART
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 128
Ocena: 10/10
Wiek: 8+

Opis:

Poznajcie ruch wyzwolenia kobiet od podszewki. Prawdziwą i porywającą historię angielskich kobiet oraz mężczyzn, którzy walczyli o uzyskanie praw wyborczych przez kobiety.

Książka pełna ciekawostek i nieznanych, fascynujących faktów o działalności feministek w Anglii na początku XX wieku. Poznajemy najsłynniejsze sufrażystki i sufrażetki m.in:
- Rosy May Billinghurst
- Emmeline Pankhurst
- Millicent Fawcett
- Emily Wilding Davison

Księżniczki i krawcowe, robotnice fabryczne i damy z bogatych rodów stanęły ramię w ramię, w siostrzanej misji, do wspólnej walki o swoje prawa. Ich determinacja i poświęcenie zasługują na najwyższe uznanie i wdzięczność nas wszystkich. Było to prawdziwe „szaleństwo praw kobiet”.


Recenzja:

Okładka okładką – że jest dobra, każdy widzi. Ale kiedy otwierasz książkę i na „dzień dobry” zachwycasz się wklejką, wiedz, że trafiłeś na skarb. Jak to zwykle bywa z książkami z serii Egmont ART., świetne ilustracje są ich wielkim atutem. Tak jest i w tym przypadku – zarówno świetne, pełne charakteru i momentami bardzo zabawne ilustracje, zajmujące niekiedy całe strony, jak i samo opracowanie graficzne książki zdecydowanie ociepla encyklopedyczny wizerunek książki. Bo tak, to jest kawał cegły zawierający kawał konkretnej i niełatwej wiedzy historycznej. A jednak czytając nie czuje się tego ani trochę!








Opracowanie zawiera historię dążenia brytyjskich kobiet do uzyskania praw wyborczych od 1832 roku aż do zwycięstwa. I to w sposób i przy użyciu języka przystępnego i zrozumiałego dla młodego odbiorcy.

Bardzo mi się podoba systematyczne „poukładanie treści”. Pomijając fakt chronologicznego przedstawienia istotnych wydarzeń, całość ma ręce i nogi. Książkę rozpoczyna obrazowe wytłumaczenie nie tylko kim są owe sufrażystki, ale również czym tak właściwie są te upragnione „prawa wyborcze”. A to nie jest przecież łatwe zagadnienie. Autor nie zapomniał również wprowadzić młodego czytelnika w realia świata sprzed niemalże dwustu lat, który, choć pozornie wcale nie tak odległy w czasie, w niektórych aspektach różni się wręcz niewyobrażalnie. Jest więc wprowadzenie, wytłumaczenie trudnych słówek, rys historyczny, a na koniec wisienka na torcie w postaci krótkich biogramów światowych działaczek w imię wolności kobiet. I szokujące kalendarium uzyskania przez kobiety praw wyborczych. Wiecie, że Szwajcaria dopuściła kobiety do urn dopiero w 1971 roku? To o 50 lat później, niż Azerbejdżan! A w Arabii Saudyjskiej kobiety uzyskały prawo wyborcze dopiero… cztery lata temu.

Jakieś zgrzyty? Trochę wstyd się przyznać, bo to raczej szowinistyczne uprzedzenie, ale bardzo długo nie pasowało mi, że jest to książka napisana przez mężczyznę. Wiecie, kolejna herstoria widziana oczami faceta. Ale czyż faceci nie mogą być feministami? Nic bardziej mylnego! A David Roberts jest tego doskonałym przykładem!

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Egmont.


7 komentarzy:

  1. Kazda ksiazka jest niczym skarb niewiemy co w niej odkryjemy

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam się szczerze, że nie znałam pojęć sufrażystki i sufrażetki. Patrząc tylko na okładkę nie sięgnełabym po książkę, bo nie porywa mnie okładka - tytuł owszem wzbudził ciekawość, ilustracja tytułowa nie. Po przeczytaniu recenzji mam ochotę zakupić dla siebie, a jak syn podrosnie to i jemu poczytam. W środku naprawdę ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama z wielką chęcią sięgnę po tę lekturę. Recenzja bardzo zachęca i temat również.

    OdpowiedzUsuń
  4. 10/10 przeczytam sama z wielką ciekawością, a za parę lat synkowi jak podrosnie. Egmont nigdy nie zawodzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwny tytuł, ale może przez to że nie znałem tych pojęć. Książka ok jeśli chodzi o ilustracje. Ciekawe, że napisał ją mężczyzna - tym bardziej chętnie przeczytam, zwłaszcza, że o równości kobiet nie ma za wiele ciekawych pozycji wydawniczych.

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie, kolejna pozycja, którą nie kupiłabym dla rodzeństwa, a dla siebie. Dużym zaskoczeniem dla mnie jest to, że autor jest mężczyzną. Takiej pozycji spodziewałabym się bardziej po kobiecie, ale no cóż... nie chcę oceniać. Tak, jak napisałaś - i facet może być feministą!

    OdpowiedzUsuń