Autor: Fleur Hitchcock
Tytuł: Chłopiec, który latał
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 25 marca 2020
Liczba stron: 256
Ocena: 6/10
Opis:
Anglia, XIX w., początek ery przemysłowej. Spełnienie ludzkich marzeń o lataniu jest na wyciągnięcie ręki, wynalazcy ścigają się, kto pierwszy skonstruuje latającą maszynę.
Athan, spragniony przygód chłopiec z biednej rodziny, także śni o lataniu. Jest pomocnikiem pana Chena, wynalazcy i naukowca, z którym w sekrecie buduje latającą maszynę. Kiedy pan Chen zostaje zamordowany, Athan postanawia, że nie może dopuścić, by bezcenne projekty i elementy maszyny wpadły w niepowołane ręce. Tym samym jednak Athan sprowadza na swych bliskich i przyjaciół ogromne niebezpieczeństwo. Staje przed wyborem: marzenia o lataniu czy rodzina? Co wybierze? Kto zamordował pana Chena? Komu pierwszemu uda się wznieść w przestworza?
Recenzja:
Fleur Hitchcock to pisarka znana z kryminalnych powieści młodzieżowych. Muszę przyznać, że jej Morderstwo w środku zimy wspominam całkiem dobrze, dlatego też postanowiłam sięgnąć po nieco inną jej książkę, której akcja tym razem rozgrywa się nie w czasach współczesnych, a w XIX wieku w Anglii.
Chłopiec, który latał wzbudził we mnie różne emocje i – prawdę mówiąc (a raczej pisząc) – książka zarazem skradła moje serce, jak i… no cóż… wiele fragmentów nie przypadło mi za bardzo do gustu. Historia Athana, pomocnika naukowca i wynalazcy, choć przeznaczona dla czytelnika w wieku powyżej 9-tego roku życia, miejscami jest dość ciężka i trudna. I nie mam na myśli tutaj stylu prowadzenia powieści, bowiem napisana jest lekkim piórem, a akcja leci na łeb na szyję (czasami za mało skupiając się na uczuciach bohaterów). Po prostu… autorka nieco przesadziła z niektórymi wydarzeniami, tudzież poruszanymi tematami. Koszmarnie przedstawiła również postać mamy i babci Athana (ogólnie postaci kobiece pozostawię tutaj bez komentarza).
Pomijając powyższe, fabularnie powieść jest naprawdę dobra. Tempo jest szybkie, tajemnica ciekawa, nie brakuje niebezpieczeństw i przyjemnego napięcia, klimat wiktoriański również się w całość wkrada (miasto jest wykreowane cudownie). Kolejnym atutem tutaj jest sposób ukazania przyjaźni w książce (Athana i Todda), który uważam za uroczy i ujmujący za serce (i jest on chyba jednym z najlepszych elementów całości). Bo – jeśli chodzi o ukazywanie smutku, żałoby – książka zdecydowanie leży. Po prostu… nie czułam tego. Ktoś zginął – ok – lecimy dalej. Tak to w moim odczuciu wyglądało…
Chłopiec, który latał to ciekawa powieść kryminalna, choć niepozbawiona wad. Nie do końca wiem, co o tej książce myśleć i komu ją polecić. Być może młodszym czytelnikom bardziej przypadnie do gustu – wszak oni z pewnością docenią dość beztroski stosunek do niemal wszystkiego. Mimo, że tym razem Fleur Hitchock nie skradła mego serca, polecam ten tytuł, bo jest na swój sposób oryginalny i fragmentami doprawdy ujmujący. Szkoda tylko, że tak niewiele w nim tytułowego latania…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz