piątek, 14 grudnia 2018

Marianne Dubuc - "Przed moim domem"


Autor: Marianne Dubuc
Tytuł: Przed moim domem
Wydawnictwo: Dwie siostry
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 120
Ocena: 9/10

Opis:

Podróż przez wyobraźnię, wyliczanka i zaskakujący słownik obrazkowy – w jednym.

Przed moim domem jest krzak róży. Na krzaku róży – ptaszek. Nad ptaszkiem – okno. A za oknem – mnóstwo następnych rzeczy do odkrycia i nazwania.

Zaskakująca podróż przez słowa, obrazy i skojarzenia, która rozbudzi wyobraźnię najmłodszych. Radosna i nieokiełznana jak dziecięca zabawa, która z zacisznego podwórza przed domem w mgnieniu oka przenosi się do bajkowego lasu, w przestrzeń kosmiczną i w głębiny oceanu – by potem równie szybko powrócić tam, gdzie się rozpoczęła.  

Recenzja:

Najpierw w naszym domu pojawiła się "Księga dźwięków" od Wydawnictwa Dwie Siostry i był to prawdziwy strzał w dziesiątkę, także pod względem formatu przyjaznego małym rączkom - niewielki, kwadratowy, taki w sam raz. Moja Zosia bardzo polubiła tę niewielkich rozmiarów, choć grubą książeczkę, dlatego zdydowałam się sięgnąć po "Przed moim domem". Choć treściowo jest zupełnie inaczej, to sposób wydania ten sam i treść także przyjazna maluchom.


Tym razem nie było może efektu wow, bo od "Księgi dźwięków" córkę do tej  pory trudno oderwać. Na początku do "Przed moim domem" Zosia podchodziła nawet nieufnie, co mnie zaskoczyło, ale w końcu udało nam się z publikacją zapoznać w całości - powoli, po kilka stron, czasem po kolei, innym razem wybiórczo. Teraz córka ma już nawet swoje ulubione strony z odrażającym człowiekiem śniegu na czele. Naśladuje także różne odgłosy, bo i takich obrazków w książce nie brakuje.

Idea książki jest prosta, acz chwytliwa. Swoją podróż zaczynamy i kończymy na małym domku ogrodzonym płotkiem. Tyle że pomiędzy tą klamrą dzieje się naprawdę dużo. Na każdej stronie spotykamy nową rzecz, zwykle pojedynczą, więc łatwiej jest zapamiętać nowe słowa. Nie wszystkie proste, bo oprócz lwa  czy skapretki mamy na przykład... nenufar, tak więc i nieco starsze dzieci poszerzą dzięki tej publikacji swoje słownictwo. Wielki plus za rozmieszczenie tych wszystkich rzeczy w przestrzeni - tutaj wszystko jest za/przed/na/pod, dzięki czemu już od małego kształcimy u naszych pociech wyobraźnię przestrzenną i umiejscawianie w przestrzeni.



Ilustracje są estetyczne, ładne, miłe dla oka. Format, jak wspominałam, przyjazny dla łapek malucha. Kartki nie tekturowe, ale z grubszego papieru, więc tak łatwo nie ulegną zniszczeniu. Spotkałam się co prawda z zarzutem, że publikacje w takim formacie, z racji połączenia tylu kartek, szybko stają się książkami w częściach, ale jak dotąd nic takiego się u nas nie wydarzyło, a obie eksploatuejemy niemal codziennie, intensywnie, a i zdarzyło się już kilka razy, że córa upuściła książeczki, ale na szczęście wyszły z tego obronną ręką. Tak więc nie mogę się przyłączyć do tego argumentu, Zosia jak na razie zdaje się go obalać.

Podsumowując, "Przed moim domem" to ciekawa propozycja dla tych najmłodszych, którzy nie potrzebują jeszcze zbyt dużo tekstu, za to miłego dla oka obrazu jak najbardziej. Pomoże w nauce pierwszych (i kolejnych) słówek, a istnieje spora szansa, że i rodzicowi przypadnie do gustu. Tak było w moim przypadku.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Dwie Siostry.

2 komentarze:

  1. Nie będę mówiła ze fajna, ponieważ nie widziałam a jakos do mnie wizualnie nie przemawia. Chociaż może do dziecka by przemówiła. Wkoncu o to chodzi😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje dzieci sa już za duże, ale mojemu chrześniakowi mogłaby przypaść do gustu.

    OdpowiedzUsuń