Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rycerze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rycerze. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 grudnia 2020

David Melling - "Umykający całusek"


 Autor: David Melling

Tytuł: Umykający całusek

Wydawnictwo: Amberek

Rok wydania: 2020

Liczba stron: 40

Wiek: 3-5 lat

Ocena: 8/10

PATRONAT BAJKOWIRU

Opis:

Pierwszy tom nowej kultowej trylogii twórcy serii o Misiu Tulisiu, którego kochają dzieci w 30 krajach!

Misia Tulisia kochają dzieci i rodzice na całym świecie! Teraz w Amberku nowa kultowa trylogia jego twórcy Davida Mellinga.

Umykający całusek to pierwszy tom historii rycerza i jego wiernego  rumaka, którzy wśród przygód będą musieli pokonać wiele niebezpieczeństw i wypełnić rozkazy króla. Król zawsze się śpieszy i w pośpiechu posyła synkowi całusa, ale nie trafia. Całusek wylatuje przez okno i umyka. Rycerz wyrusza na poszukiwanie przez dziki las, wśród dzikich stworów, mroku i śniegu, aż wreszcie napotka ogromnego, zgłodniałego smoka. Ale zjawi się całusek, który pokona wszelkie zło.

Pełna ciepła, humoru i przygód, cudownie ilustrowana książka o sile miłości.

Recenzja:

Był czas, kiedy książki o Misiu Tulisiu dość często gościły w naszym domu. Teraz to zainteresowanie nieco osłabło u córy, niemniej postanowiłyśmy się zapoznać z pierwszą częścią nowej serii tego samego autora. Do sięgnięcia po tę książkę skusił mnie tytułowy całusek i chęć dowiedzenia się, jak to się stało, że umknął i tak właściwie dokąd? :)

Wdzięczny tytuł to czasem połowa sukcesu, by skusić czytelnika. Z nami się udało, a w decyzji upewniła nas miła dla oka okładka, która sugerowała, że będzie też nieco baśniowo. Pomysł na książkę jest taki, że pewien król daje swojemu dziecku buziaka, ale robi to w takim pośpiechu, że całusek umyka. Na jego poszukiwania wyrusza dzielny rycerz, który na swojej drodze napotka wiele przygód, pokona wiele niebezpieczeństw, ale też przekona się... jak wielka jest moc umykającego całuska.

Książka jest czasem zabawna, innym razem ciepła - takie połączenie tworzy przyjemną całość. Podoba mi się także przesłanie - pośpiech nie jest wskazany, jeśli chcemy zbudować bliską relację z dzieckiem, zresztą - z innymi także.




Po raz kolejny na uwagę zasługują bardzo dobrze wykonane ilustracje, co stało się już swego rodzaju znakiem rozpoznawczym picturebooków Amberka. Tą publikacją podtrzymali ten trend - i bardzo dobrze, bo w książkach skierowanych do młodszych czytelników ilustracje są bardzo ważne, często nawet na równi z tekstem, więc dobrze, że się o tę warstwę graficzną w Amberku dba.

Mają być kolejne części i z chęcią je poznamy. Jeśli będą tak samo przyjemne, to istnieją spore szanse, że ta seria również zyska spore grono czytelników, podobnie jak Miś Tuliś.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Amberek.

czwartek, 12 kwietnia 2018

Michael Peinkofer - "Gryfony. Znak Gryfa"

Tytuł: Gryfony. Znak Gryfa
Autor: Michael Peinkofer
Wydawnictwo: adamada
Data wydania: 12 kwietnia 2018
Liczba stron 216
Ocena: 7/10
Wiek: 10+

Opis: 


Do tej pory największym zmartwieniem Melody Campbell była niejaka Ashley McLusky. Szkolna gwiazda uznałaby dzień za stracony, gdyby nie wyrządziła biednej dziewczynie jakiejś krzywdy. Jednak tym razem to było coś znacznie poważniejszego.

Promieniujące niebieskawym światłem jajo, które Melody wykopała spośród ruin celtyckiej świątyni, przypominało gęsie, ale to, co się z niego wykluło, nie miało w sobie nic a nic z tego ptaka. Pół lew, pół orzeł stawiał pierwsze niezdarne kroki i kwilił żałośnie. Do obserwującej straszydło dziewczyny powoli zaczęło docierać, że chyba wpadła w niezłe tarapaty.


Recenzja:

Dzieci mają bardzo bujną wyobraźnię – lubią w książeczkach spotykać magię i niesamowite istoty. Po powieści, zawierające te elementy, sięgają najchętniej. Pierwszy tom cyklu Gryfony, Znak Gryfa, jest właśnie jedną z takich historii. To fantastyczna przygoda, która porwała nie tylko mojego siostrzeńca, ale i mnie (choć jestem od niego zdecydowanie starsza). 

Przede wszystkim lektura tej książeczki gwarantuje dreszczyk emocji. Mamy tutaj niepojące wydarzenia, magicznego przyjaciela oraz walkę dobra ze złem. Bohaterka jest wybrańcem i… sierotą, wychowywaną przez babcię, co jest dość popularnym elementem w tego typu powieściach (rodzice słynnego Harry’ego Pottera również nie żyli). Spotykamy tutaj również dość przerysowane zło wcielone, w postaci rozpieszczonej Barbie, znęcającej się nad naszą Melody. Mimo tych schematów, Znak Gryfa czyta się znakomicie, bowiem jest to historia niepozbawiona mądrości. 

Niektórzy ludzie nie dostrzegliby cudu, nawet gdyby zdarzył się tuż przed ich nosem. 

Styl powieści jest lekki, czyta się ją niezwykle szybko, a zainteresowanie historią nie gaśnie. Wciąga od pierwszych stron i czytelnik z niecierpliwością oczekuje pojawienia się w opowieści o Melody gryfów – albo raczej gryfa, by zaraz potem zostać świadkiem narodzin magicznej przyjaźni. Myślę, że niejedno dziecko marzy o tym, aby mieć za towarzysza fantastyczne stworzenie. Żałuję tylko, że Michael Peinkofer na złe istoty wybrał smoki – zdecydowanie wolę, jak przedstawiane są jako szlachetne osobowości. 

Skromność jest cnotą, podobnie jak czyste serce i wierność przyjaźni. Takie są właśnie przymioty rycerza gryfów.

Znak Gryfa spodoba się dzieciom wieku powyżej dziesięciu lat, ale polecam ją i starszym czytelnikom – jest to lekka, porywająca przygoda, której kontynuacji nie mogę się doczekać. Bardzo ciekawi mnie motyw „wojny” rycerzy gryfów i smoków oraz liczę na większy udział tych drugich w treści. Mam także nadzieję, że w kontynuacjach spotkam więcej ilustracji Helge’a Vogta – są znakomite!

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu adamada. :)