piątek, 10 listopada 2017

Jadwiga Roszkowska - "Bajki ze starej szafy. Opowieści prababci"


Autor: Jadwiga Roszkowska
Tytuł: Bajki ze starej szafy. Opowieści prababci
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 20176
Liczba stron: 64
Ocena: 7/10

Opis:

Była raz sobie mama, która układała dla swoich dzieci bajki i różne historyjki. Potem dzieci dorosły, a opowieści mamy trafiły na dno szuflady. Wiele lat później odnalazł je syn autorki, który sam był już dziadkiem. 

„A gdyby tak wydać te powiastki, żeby je poznały inne dzieci?” – pomyślał. Te historie nie dzieją się dawno temu, i nie za górami, za lasami. Baśniowość wnika tu w świat bliski dziecku, dobrze mu znany. Ale świat dobrze znany małemu człowiekowi z pierwszej połowy zeszłego wieku dla współczesnych dzieci jest równie niezwykły, co najbardziej fantastyczna opowieść. 

Recenzja:

"Bajki ze starej szafy" - kto z nas przeczytawszy te słowa, nie wróci myślami do kultowych "Opowieści z Narnii"? Idąc dalej tym tokiem rozumowania - trudno nie skusić się  na ten tytuł, zwłaszcza gdy widnieje przy nim dopisek "Opowieści prababci". Wszyscy przecież wiedzą, że babcie opowiadają najlepsze bajki na świecie. A co dopiero prababcie! Otwierając książkę, przekonujemy się, że nie była to przenośnia - Jerzy Roszkowski postanowił opublikować nieznane dotąd utwory swojej matki, które przez lata leżały zapomniane...w starej szafie.

Bajek w książeczce znajdziemy dziewięć, z czego trzy zyskały u mnie szczególne uznanie - o Jasiu sierotce, który pomimo posiadania jednego z rodziców nigdy nie zaznał ojcowskiej miłości i troski, o dwóch braciach mających wyruszyć w góry po śmierci ojca na poszukiwanie ukrytego skarbu oraz o małym chłopcu, co uwięził żabkę w słoiku i śnie, który sprawił, że pożałował swojej decyzji. Pozostałe historyjki również można zaliczyć do kategorii "przyjemnych dla ucha", nie na tyle jednak, by tu o nich opowiadać.

Gdybym miała oceniać jedynie bajki wymienione powyżej, byłaby to dziewiątka, nawet z rodzaju tych mocnych dziewiątek. Im dalej brniemy jednak w książkę, tym opowieści stają się krótsze. Momentami odnosiłam wrażenie, że jeszcze się dobrze nie zaczęły, a już natrafiałam na ich koniec. Trochę szkoda, bo niektóre zapowiadały się dość oryginalnie. Plus za ilustracje, minus za to, że jest ich tak mało, zwłaszcza w dłuższych bajeczkach, które aż prosiły się o więcej. 




Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, "Bajki ze starej szafy. Opowieści prababci" to dla mnie klasyczna siódemka - sporo zalet, ale też trudne do przeoczenia braki. Dzieciom zapewne spodobają się takie, jakimi są. Ja jednak spojrzałam na nie "dorosłym okiem", które oceniło: jest dobrze, ale mogło być lepiej.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz