Autor: Roger Hargreaves
Tytuł: Mała Wstydnisia, Mała
Uparciuszka, Mała Buntowniczka
Seria: Mała Miss
Wydawnictwo: Egmont
Rok
wydania: 2018
Liczba stron: 32
Ocena: 7/10
Wiek: 2+
Opis:
„Mała
Wstydnisia nie mogła na to nic poradzić. Ciągle się wstydziła. Była
okropnie, przeraźliwie nieśmiała. Była tak nieśmiała, że aż żal było
patrzeć. Dlatego nazywano ją chorobliwie nieśmiałą.”
Ciężkie jest
życie Małej Wstydnisi, która wstydzi się tak bardzo, że nie wychodzi w ogóle z
domu. Nawet na zakupy. Nie potrafiłaby o nic poprosić w sklepie, dlatego hoduje
wszystkie potrzebne do życia produkty w swoim ogródku. Dla Małej Wstydnisi
najgorsi są ludzie. Wstydzi się ich tak bardzo, że od razu na ich widok robi
się czerwona jak burak. Unika więc wszelkich kontaktów międzyludzkich i cierpi
po cichutku, w swoim malutkim domku wielkości naparstka. Pewnego dnia listonosz
zostawia jej przesyłkę z zaproszeniem na przyjęcie u Pana Figlarza. Mała Wstydnisia
jest przerażona – z jednej strony wstydzi się tak bardzo wyjścia z domu, z
drugiej wie, że swoją nieobecnością może sprawić przykrość Panu Figlarzowi. Od
dnia, w którym otrzymała zaproszenie, Mała Wstydnisia cały czas rozważa, czy
powinna pójść na przyjęcie, czy jednak ma zostać w domu. Gdy nadchodzi dzień
imprezy, ona nadal nie wie co zrobić…Czy Mała Wstydnisia dotrze na przyjęcie?
Czy zwycięży paraliżujący wstyd, który nie pozwala jej wyjść z domu? Chcesz
poznać finał tej historii?
„Mała Buntowniczka
wszystko robiła nie tak, jak się po niej spodziewano. (…) I nigdy nie mówiła
tego, co naprawdę myślała. Zawsze na odwrót! Ale musicie wiedzieć, że... To
nie była jej wina.”
Mała
Buntowniczka to bardzo zbuntowana dziewczynka. Dla niej „dzień dobry” to „do
widzenia”, poproszona o włączenie światła zawsze włącza telewizor, a z okazji
urodzin życzy każdemu wszystkiego najgorszego. A to wszystko dlatego, że
mieszka w Mętlikowie, gdzie wszystko jest bardzo skomplikowane, niejasne i
dzieje się na odwrót. Trzeba naprawdę dużo cierpliwości, by zrozumieć Małą
Buntowniczkę.
Pewnego dnia
Mała Buntowniczka dostaje zaproszenie na przyjęcie urodzinowe Pana Radosnego.
Zjawia się tam dzień wcześniej, o zupełnie innej godzinie...Ciekawe, jak
zakończy się to spotkanie i co Pan Radosny otrzyma w prezencie od Małej
Buntowniczki…
„Mała
Uparciuszka była – co nietrudno sobie wyobrazić – straszliwie uparta. Gdy coś
sobie postanowiła, to nie było od tego odwrotu. „
Bycie upartym
to główne zajęcie Małej Uparciuszki. Nie słucha nikogo, bo sama zawsze wie
najlepiej, co powinna zrobić. Nie potrzebuje żadnych wskazówek, nie dla niej
dobre rady od przyjaciół. Mała Uparciuszka jest nieomylna. A przynajmniej samą
siebie za nieomylną uważa. Nikt i nic nie zniechęci jej do działania, kiedy coś
sobie postanowi. Plan Małej Uparciuszki zawsze musi być zrealizowany. Dla niej
niemożliwe nie istnieje.
Pewnego dnia w
domu Małej Uparciuszki zabrakło jajek...
Autorem serii
jest Roger Hargreaves, który zanim zajął się tworzeniem książek, pracował jako
wzięty copywriter. Gdy założył rodzinę, a na świecie pojawili się synowie, to
zamarzył, by spędzać z nimi więcej czasu. Wtedy też zaczął myśleć o
ilustrowaniu książek dla dzieci.
Postaci Mr.
Mena i Małej Miss narodziły się pewnego dnia w 1971 roku, przy śniadaniu, za
sprawą ośmioletniego wówczas syna autora, który zapytał go o to, jak wyglądają
łaskotki. Kreatywny tata postanowił je…narysować i tak powstała pierwsza postać
serii, a po niej kolejne. Od tamtej pory, mimo upływu lat, Mr. Men i Mała Miss
zdobywają serca kolejnych pokoleń dzieciaków na całym świecie. Do dziś
sprzedano ponad 100 milionów egzemplarzy książek, na ich podstawie powstały
seriale, wydano płytę z piosenkami Mr. Mena, a półki sklepowe uginają się od
gadżetów związanych z serią.
W tym roku
wreszcie polscy najmłodsi miłośnicy książek będą mogli poznać i pokochać tych
bohaterów. Proste, przejrzyste i kolorowe ilustracje oraz pełne humoru
opowieści z morałem z pewnością spodobają się i dwulatkom, i dzieciom w wieku
przedszkolnym. Każda z książek to osobna historia, której bohaterem jest emocja
czy element osobowości. Zapraszamy do odkrywania ich z Mr. Menem i Małą Miss.
Recenzja:
Po zaprzyjaźnieniu się z nieco
przemądrzałym Panem Bystrzakiem nadszedł czas na przedstawicielki serii dla
dziewczynek. Spośród trzydziestu pięciu książeczek, z których każda
reprezentuje określoną cechę charakteru, wybrałam trzy: "Małą
Buntowniczkę", "Małą Uparciuszkę" oraz "Małą
Wstydnisię". Dlaczego akurat te? Cóż, po prostu najbardziej skojarzyły mi
się z moją małą córą.
Zacznę może od mini publikacji,
która podobała mi się najbardziej, a była to sympatyczna Buntowniczka w
charakterystycznych lenonkach na nosie. To niewielkie stworzenie, jak nietrudno
się domyślić, zawsze szło pod prąd, na przekór wszystkim regułom współżycia
społecznego i zasadom dobrego wychowania. Składając zatem życzenia urodzinowe,
mówiło "Wszystkiego najgorszego!" albo "Wesołych Świąt!".
Taka to była cudaczna istota, ale przy tym zawsze uśmiechnięta i przyjaźnie
nastawiona do świata. Kto znał Małą Buntowniczkę, ten wiedział, że wszystko, co
mówi, należy traktować zupełnie odwrotnie. Nikt zatem nie obrażał się na nią,
słysząc z jej ust "Wszystkiego najgorszego", bo uśmiech zdradzał, że
chciała powiedzieć coś zupełnie przeciwnego, ale jako mieszkanka Mętlikowa po
prostu tego nie potrafiła. Dialogi z udziałem Małej Buntowniczki zdecydowanie
przypadły mi do gustu ze względu na duże poczucie humoru i myślę, że małym
Czytelnikom z recenzowanych dziś części najbardziej do gustu przypadnie właśnie
ta. Kto z nas w końcu nie lubi się śmiać?
"Mała Wstydnisia" to
z kolei stworzenie szalenie nieśmiałe. Takie, co chowa się pod stołem, gdy
usłyszy stukanie do drzwi i nie wychodzi stamtąd do wieczora! I cóż ma począć
ta nieśmiała istotka, gdy pewnego dnia otrzymuje zaproszenie na przyjęcie do
Pana Figlarza? Przecież tam będzie tyle innych osób! A niektóre z nich
pewnie nawet będą chciały z nią porozmawiać! Nie może tam pójść. Musi tam
pójść. Ale nie może. Chociaż musi. Jak skończy się ta historia? Przekonajcie
się sami, mnie w każdym razie się spodobała. Zakończenie jest urocze i może
pomóc zbudować poczucie własnej wartości i złagodzić nieśmiałość u małych
Czytelników.
Została nam jeszcze "Mała Uparciuszka",
w moim odczuciu najsłabsza z części, które miałam przyjemność przeczytać. Cóż,
Mała Uparciuszka była po prostu uparta i okazywała to na każdym kroku -
wsiadając do autobusu jadącego w nieodpowiednim kierunku, wybierając
niebezpieczną trasę dotarcia do Pana Siłaczka, czy też wreszcie robią
jajecznicę ze zbyt wielu jaj. Jak na swoim uporze wychodziła? Łatwo można
przewidzieć, ale to by było na tyle. W sumie żadnego większego morału, poczucie
humoru też umiarkowane.
Na pewno ciekawym rozwiązaniem byłoby
zgromadzenie w dziecięcej biblioteczce całej serii i sięganie do odpowiednich
historyjek, gdy przyjdzie na to ochota lub zajdzie taka potrzeba. Ale trzeba
być także przygotowanym na to, że jak w przypadku każdej serii o dużej liczbie
publikacji, jedne opowiastki będą ciekawsze, inne mniej i w sumie jest to
całkowicie naturalny stan rzeczy.
Książki zrecenzowałam dzięki uprzejmości
Wydawnictwa Egmont.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz