wtorek, 15 sierpnia 2017

Helena Bożena Mazur-Nowak - "Domek nad strumykiem"

Autor: Helena Bożena Mazur-Nowak
Tytuł:
Domek na strumykiem
Wydawnictwo:
Novae Res
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 178
Ocena: 8/10
Wiek: 5-12 lat
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

Opis:

Recenzja:

Doskonale pamiętam coroczne wakacje u dziadków na wsi – sianokosy, żniwa, kąpiele w rzece, wyprawy do lasu, zabawy w chowanego wśród wysokich zbóż, wakacyjne przyjaźnie. Niezapomniane chwile, na zawsze pozostające w człowieku. Pani Helena Bożena Mazur-Nowak w swojej książce „Domek nad strumykiem” powraca do takich właśnie wakacji – swoich ostatnich przed rozpoczęciem nauki w szkole podstawowej. Napisała tę książkę, by podzielić się wspomnieniami ze swoją wnuczką i – muszę przyznać – zrobiła to w całkiem wdzięczny sposób. Od razu zaznaczę jednak, że moja opinia na temat tej książki nie będzie obiektywna – za bardzo przypomina mi moje dzieciństwo.

Tytułowy domek nad strumykiem to dom dziadka i babci
dwóch małych dziewczynek – siedmioletniej Boni i czteroletniej Dzidzi. Dziewczynki zostają tutaj na całe wakacje i towarzyszą dziadkom w niektórych pracach – zbieraniu owoców w sadzie i w lesie, sprzedaży zbiorów na targu, koszeniu traw. Odwiedzają również domy sąsiadów, pośród których i pszczelarz się znalazł, i pani dziergająca cuda na drutach – takie zwykłe postaci pełne ciepła i dobroci. Dorośli otaczający dziewczynki – nawet obcy ludzie – są życzliwi i okazują dzieciom dużo cierpliwości. Babcia opowiada bajki i piecze przepyszny chleb, dziadek tworzy dla wnuczek piękne rzeczy w pracowni, wieczory i poranki przepełniają piękne zapachy i dźwięki, świat cały zdaje się być życzliwością i pięknem. Autorka stara się łagodnie opisywać świat i ludzi, tragedie co prawda istnieją ale raczej nie w bezpośrednim zetknięciu – ktoś stracił dzieci dawno temu, w czasie wojny; ktoś zachorował ale wyzdrowieje; dziewczynki gubią się w czasie burzy ale zostają odnalezione. Trudno by było inaczej – wspomnienia z dzieciństwa mają to do siebie, że chętniej się pamięta to co dobre.
W jednym z sąsiednich domów mieszka wielodzietna rodzina, w której Bonia ma przyjaciółkę. Sabinka nie ma lekkiego życia, jej mama jest bardzo chora, tata i bracia ciężko pracują, a na jej barkach spoczywa opieka nad trzema młodszymi siostrami. Przyjaźń Boni i Sabinki to lekcja prawdziwego życia, lekcja współczucia i wyciągania pomocnej dłoni. Historia dzielnej dziewczynki zdaje się najsmutniejsza, ale i ona zmierza ku dobremu.

Książka napisana jest prostym, łagodnym językiem. Czyta się ją bardzo przyjemnie choć trudno tu o jakieś niezwykłe przygody. To opis zwyczajnej wiejskiej codzienności widziany okiem dziecka – nieco sielankowy, pełen ufności, spokoju i czasem melancholii – ale bynajmniej nie łzawej. Opowieść jest niepozorna. Również ilustracje – szkice ołówkiem – noszą w sobie jakąś amatorską nutę. Niemniej to właśnie w tej prostocie jest prawdziwość, która sprawia, że czytanie relacji z letnich dni i wieczorów w wiejskiej zagrodzie jest jak słuchanie opowieści ulubionej cioci z dawnych lat.

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu Novae Res!

16 komentarzy:

  1. Większość ma podobne wspomnienia z pobytu u dziadków, książka interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że jest to jedna z tych książek, które należałoby pokazać dzieciom z miasta, które nie mają styczności z życiem na wsi. Piękne rysunki dodaja jej uroku, a ja chętnie poczytam o sielskich wakacjach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rysunki są wspaniałe, bardzo sielskie, tchnące radością :) W takich wspomnieniach każdy z nas odnajdzie cząstkę siebie, dlatego pewnie warto przeczytać tę książkę. Bardzo miły jest sam powód, dla którego powstała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydawałoby się, że recenzja napisana jest z nutką melancholii :) Ja niestety mie miałam na wsi nikogo tak bliskiego, do którego mogłabym jeździć na wakacje a odkąd pamiętam uwielbiam wieś, nie to że moje wakacje z okresu dzieciństwa były smutne i nudne :) Co roku przez wiele lat jeździłam do ukochanej babci i właśnie takie wakacje sa moimi najukochańszymi wspomnieniami z dzieciństwa :) Jednak jakoś zawsze marzyłam o wsi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest to książka nie tylko dla dzieci, ale również dla osób dorosłych, które zapomniały jak to jest być dzieckiem i utraciły tą dziecięcą radość. Ta pozycja przypomniałaby na pewno nie jednemu jak to było gdy był jeszcze szczylem z wybitym zębem i latał za wozem z sianem aby móc później wskoczyć w nie z całym impetem.
    Zaś dla dzieci , które w dzisiejszych czasach jedyne co robią to siedzą w internecie - jak wyglądało kiedyś prawdziwe dzieciństwo na wsi.

    FB: Mariola Zofia Laura Marszałek

    OdpowiedzUsuń
  6. Monika Stanisławska
    Książka zapowiada się ciekawie.Chociaż ja mam inne wspomnienia ze wsią. Jako, że urodziłam się na wsi to mi wakacje kojarzą się z pomocą rodzicą i obowiązkami. Najpierw była praca dopiero potem odpoczynek popołudniem albo wieczorem. Dlatego jak dla mnie są to książki bardziej tyczące się wakacji dzieci z miasta na wsi.I na pewno nieco inaczej odbierał by tę książkę dzieci z miasta a inaczej wychowywane na wsi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Były "Dzieci z Bullerbyn", był "Domek na prerii", była seria "Ani z...", była też "Dziewczyna i chłopak..." a teraz pojawia się "Domek nad strumykiem". Ja też należę do osób, których dziadkowie mieszkali na wsi, więc byłaby to podróż do przeszłości, jakże miłej przeszłości. Myślę, że ta książka może być okazją do wspólnego, rodzinnego czytania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka o życiu, choć może nieco postrzegany przez pryzmat dzieciństwa. Już sama treść zachęca do sięgnięcia po nią a recenzja dodaje dużo uroku i jeszcze wiecej zachęty do przeczytania.
    Kolejna pozycja jaka chciałabym dostać w swoje łapki i powrócić do czasów dzieciństwa, choć jego namiastke mam po dziś dzień-w końcu mieszkam w domu moich dziadków w znacznej mierze między sąsiadami/przyjaciółmi z tamtych lat, tylko masz wiek się zmienił a szaleństwo oddają sie nasze dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam swoje wakacje na wsi u prababci i wujostwa :) to były cudowne dni, a wspomnienia pozostały do dzisiaj :) sianokosy, żniwa, dojenie krów, Babcia, która obiad gotuje, chleb piecze oraz opowiada jak to dawnej bywało i co się działo :) Wakacje na wsi ognisko, zabawy, pierwsze miłości... ah rozmarzyłam się :) z przyjemnością razem z Moimi Chłopakami przeczytam tą książeczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę za duża jestem na tę książkę, ale te rysuneczki są prześliczne. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że powstają tak- wydawałoby się- banalne książki z- wydawałoby się- banalnymi historiami... za kilka lat nawet dzieci na wsi nie będą widywały krów i koni... przykro. Pamiętam jeszcze stare dobre... ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja nie jeździłam do dziadków, sama mieszkam na wsi do tej pory. Tylko niedaleko mnie nie mieszkała żadna wielodzietna rodzina. W sumie nawet małodzietna nie mieszkała. Przez to jestem troszkę aspołeczna i chętnie sięgnę po tę i inne książki ��

    OdpowiedzUsuń
  13. Mimo, że mieszkamy na wsi, to moje dzieci TAKIEJ wsi nie znają, a chciałabym im ją pokazać, tytuł wart zapamietania

    OdpowiedzUsuń
  14. uwielbiam książki, które przywołują wspomnienia:) Dla jednych wspomnienia cudownego dzieciństwa, dla innych tęsknotę za nim. Tak czy inaczej - wartościowa to lektura. Ciekawa jestem "Domku" i chętnie przeczytam moim kochającym książki przedszkolakom:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam serdecznie w październiku na spotkania autorskie promujące „Domek nad strumykiem”. Więcej informacji niebawem na profilu na FB.

    Pozdrawiam

    https://www.facebook.com/bozenahelenam

    OdpowiedzUsuń
  16. Ilustrowałam tę śliczną książkę dlatego, że widziałam obrazy, czułam klimat tych uroczych wakacji. Cieszę się, że przyłożyłam do niej rękę!!!

    OdpowiedzUsuń