Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patronat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patronat. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 lutego 2022

Józef Lompa - "Kowal i diabeł"


Autor: Józef Lompa 
Ilustracje: Jolanta Różacka
Tytuł: Kowal i diabeł
Wydawnictwo: Ursines
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 112
Wiek: 7+ lat
Ocena: 8/10
Patronat Bajkowiru

Opis:

Książka jest skierowana do dzieci i młodzieży, ale też do ich rodziców i wszystkich zainteresowanych kulturą śląską, której ważnym komponentem były bajki i bery Lompy. Tekst został rozbudowany o ilustracje, które stanowią inspirację do wyobrażenia sobie szczegółów i klimatu fabuły. Jej wydanie wpisuje się w obchody 225-tej rocznicy urodzin autora, przypadającej na 29 czerwca 2022 r. Co interesujące – bajki zebrane przez Lompę nie były wznawiane w ostatnim półwieczu. Tym bardziej ten nieco zapomniany twórca zasługuje na przypomnienie, bo przyczynił się do ocalenia mowy polskiej na Górnym Śląsku, świadomy, że w języku i ludowych opowieściach należy szukać korzeni własnej tożsamości.

Recenzja:

Mamy zaszczyt patronować wyjątkowej książce, która docenia, przypomina i podkreśla wyjątkowość twórczości śląskiego pisarza Józefa Lompy. Na wstępie muszę przyznać, że zanim dostaliśmy tą miłą propozycję od wydawnictwa Ursines, nie słyszałam o tym artyście. Być może, dlatego że nie jestem w żaden sposób związana ze Śląskiem i nigdy też nie trafiłam na promocję tych bajek. Tym bardziej doceniam pomysł wspomnianego wydawnictwa i ich działalność, bo dzięki temu mogłam poszerzyć swoje horyzonty czytelnicze i zaszczepić je swoim synom.


Co zatem znajdziemy w tej naprawdę przepięknie zilustrowanej i wydanej książce? Jest to zbiór trzech bajek, pod tytułami: Kowal i diabeł, Zwycięzca na turnieju oraz Nurek. Trzeba zaznaczyć, że nie są to proste bajeczki, zarówno pod względem stylu ich napisana, jak i znaczenia oraz morału. Jednakże to świadczy także o ich oryginalności, ponadprzeciętności i wyróżnia je na tle innych utworów. Na pewno trzeba dobrze się w nie wczytać, gdyż język trąci starodawnym stylem, ale nie jest przesadnie nim naszpikowany. Zakończenie jest wyraźnie zakończone pewnym skutkiem, które wynika z opisywanych wcześniej wydarzeń. Ze względu na te wszystkie cechy polecam ową książkę nieco starszym dzieciom, które potrafią docenić piękno niejednoznacznego przekazu i są otwarte na literaturę z wyższej półki. My jako rodzice możemy także czerpać z nich inspiracje i przekazać treść bajek swoim pociechom na swój sposób, tak aby i oni mogli czerpać z tej mądrości. 



Wyjątkowe wydanie tej publikacji zachwyca swoją twardą okładką, niezwykłymi ilustracjami, które wyróżniają się barwną kolorystyką i prostą formą. Tekstu nie ma zbyt wiele, jest on zapisany dużą czcionką, a niektóre wyrazy zostały pogrubione i zapisane jeszcze większym rozmiarem. Jest to zatem książka z najwyższej półki, którą z dumą można ustawić na półce, a po jej przeczytaniu możemy poczuć się mądrzejsi, dojrzalsi i usatysfakcjonowani tym, iż twórczość z przeszłości możemy zrozumieć, zaakceptować i szerzyć ją dalej, by płynąca z niej dobroć nie zaginęła.

Kowal i diabeł to wyjątkowy prezent i gest na uczczenie 225-tej rocznicy urodzin autora Józefa Lompy. Należy pielęgnować wartościową literaturę i dbać o jej kultywowanie. Zwłaszcza, że są to bajki, które łączą różne nurty, w tym elementy fantastyczne oraz wyróżniają się swoją treścią, przekazem i zasługują na ich docenienie. Czytanie ich to wyzwanie, ale też przyjemność, dla której warto się wysilić.


Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Ursines.
Bajkowir ma zaszczyt patronować tej książce. 

środa, 14 października 2020

Helen Stephens - "Jak schować Lwa"; "Jak schować Lwa w szkole"


 Autor: Helen Stephens
Tytuł:Jak schować Lwa; Jak schować Lwa w szkole
Wydawnictwo: Amberek
Data wydania: 2018; 2010
Liczba stron: 40; 32
Wiek: 3-5 lat
Ocena: 10/10

Patronat Bajkowiru

Opis:

Gdzie bardzo mała dziewczynka może schować bardzo dużego lwa?

To nie takie łatwe, bo wiadomo, że dla mamusi i tatusia lew w domu to nic fajnego.
Ale może w końcu im się to spodoba?
Bo przecież nie da się chować lwa bez końca.

***
Malwinka i jej Lew są nierozłączni. Ale lwom nie wolno chodzić do szkoły, więc Lew Malwinki wciąż wkrada się za nią, a nawet dołącza jako pasażer na gapę do szkolnej wycieczki do muzeum.

I tu zaczynają się niespodziewane przygody…

Jak schować przed nauczycielką bardzo dużego lwa?


Recenzja:

Był sobie kiedyś lew, który udał się do miasta w celu kupienia kapelusza. Jak można się spodziewać, lew w mieście nie został przyjęty z entuzjazmem, wobec tego musiał ewakuować się w trybie przyspieszonym. Szukając kryjówki trafił do ogródkowego domku do zabawy Malwinki, co stało się początkiem pięknej przyjaźni.

Jak ukryć wyjątkowo dużego lwa przed rodzicami? Czy mama ucieszy się, kiedy go znajdzie? W jaki sposób lew może stać się bohaterem i jakiej zażąda nagrody za pomoc mieszkańcom?

Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w tym przepięknie ilustrowanym, zabawnym i przesympatycznym picturebooku. To jedna z najładniejszych książek na półce mojej córeczki. 
 




 
Chowanie Lwa w domu to dopiero początek! Spróbujcie schować takiego dużego, całkiem charakterystycznego koteczka w szkole! Co prawda Lew jest już szanowanym obywatelem miasteczka, ale mimo tego wciąż nie ma wstępu do szkoły – w końcu tam mogą wchodzić tylko dzieci – a mimo to, tęskniąc za Malwinką, próbuje zawzięcie . Wszystko ma szansę się zmienić, kiedy nasz zrezygnowany na dłuższą chwilę przymyka oko (a wiadomo, jak trudno obudzić śpiącego lwa!) i przez przypadek jedzie z klasą swojej opiekunki na szkolną wycieczkę do muzeum. Okazuje się, że schować lwa w muzeum wcale nie jest tak trudno, za to na pewno śmiesznie!

A wycieczka stanie się okazją do kolejnego bohaterskiego czynu. 
 





To już drugie wydanie kultowych przygód lwa i jego małej przyjaciółki. Tym razem „Jak schować Lwa w szkole” zostało wydane w miękkiej oprawie i, co za tym idzie, w niższej cenie. Z całego serca polecamy wszystkim przedszkolakom – te historie gwarantują mnóstwo śmiechu i przy okazji kształtują gust estetyczny wspaniałą oprawa graficzną. 
 
 
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Amber.

środa, 2 października 2019

Katy Hutson - "Wyścig po Złotego Żołędzia"


Autor:
Katy Hutson
Tytuł:
Wyścig po Złotego Żołedzia
Rok wydania:
2019
Liczba stron: 40
Wiek: 3+
Ocena: 10/10
PATRONAT BAJKOWIRU

Opis:

Nowe szalone przygody Królika, który miał za dużo marchewek i jego przyjaciół.
Wiewiórka uwielbia zwyciężać. I przez osiem ostatnich lat sama zdobywała pierwsze miejsce w Wyścigu po Złotego Żołędzia. Ale teraz zmienił się regulamin – to zawody drużynowe. Wiewiórka jest bardzo niezadowolona: przecież to ona jest najszybsza w całym lesie, a inni tylko opóźnią i przeszkodzą jej w zwycięstwie…
Czy Wiewiórka nauczy się być i działać w zespole? Czy zrozumie, że wygrać samemu to nie wszystko? I czy Królik, Żółw i Bóbr znowu pomogą?
Ta kolejna urocza, zabawna i cudownie ilustrowana książka Katy Hudson pokazuje, że nie zawsze trzeba zwyciężyć i być najlepszym. O wiele ważniejsza jest przyjaźń, umiejętność przebaczania i bawienia się w grupie.


Recenzja:

Czy bycie pierwszym i najlepszym jest zawsze najważniejsze? Wiewiórka jest o tym przekonana! W końcu nie przez przypadek jest najszybszą wiewiórką w lesie! Coroczny wyścig po Złotego Żołędzia – najważniejszy wyścig w lesie – wydaje się być czystą formalnością, w końcu nasza bohaterka wygrała go już osiem razy z rzędu. Może dlatego zmieniono jego zasady. Tym razem to konkurs drużynowy! Ale czy żółw, królik i bóbr stanowią wymarzone towarzystwo do wyścigu wierzchołkami drzew? Na pewno nie zamierzają się poddawać! Ale będą potrzebowali pomocy…








To już trzeci picturebook o przygodach tych sympatycznych bohaterów. Tym razem historia podejmuje, tak ważny dla przedszkolaków, problem współzawodnictwa, bycia częścią drużyny (a co za tym idzie i odpowiedzialności zbiorowej) i – co chyba najtrudniejsze – przegrywania. 

Ale w końcu radość na pyszczkach przyjaciół jest ważniejsza od najbardziej złotej i błyszczącej nagrody. A do uniesienia trofeum czasami niezbędna jest pomoc przyjaznej łapki. 

Estetyczne wydanie, historia opowiedziana ślicznymi ilustracjami, mądre przesłanie i bardzo jesienny klimat złocistych żołędzi na czubkach drzew o czerwieniejących liściach. Przyjaźń jest dobra na każdą porę roku, a ponurą jesienią doceniamy przyjaciół szczególnie!

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Amber.
Bajkowir ma przyjemność patronować tej pozycji.

piątek, 28 czerwca 2019

Rentta Sharon - "Na lotnisku w Zwierzaczkowie"


Autor: Rentta Sharon
Tytuł: Na lotnisku w Zwierzaczkowie
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 40 
Ocena: 8/10

Patronat Bajkowiru

Opis:

W Zwierzaczkowie zawsze mnóstwo się dzieje.

Dzień w Zwierzaczkowie tom 3.

Rodzina Koali wybiera się na wakacje do babci, bardzo daleko
do Koala Lumpur.

Zabawna, pełna przygód opowieść z pędzącą akcją pokazuje
lotnisko i oswaja dzieci z lotem samolotem.

Recenzja:

Przyzwyczaiłam się już, że książki dla dzieci wydawane przez Wydawnictwo Amber są tak efektowne wizualnie, że nie byłam nawet specjalnie zaskoczona faktem, że znów pod tym względem - dla mnie jako wzrokowca niezmiernie istotnym - się nie zawiodłam. Rodzina koali zachwyca jednak nie tylko kreską ilustratora, ale też poczuciem humoru.

W trzecim tomie Zwierzaczkowa wyruszamy wraz z sympatyczną i totalnie niezrganizowaną rodzinką koali do ich babci, a że babcia mieszka bardzo daleko, to nasi bohaterowie muszą udać się w podróż samolotem. Skoro samolot, to i lotnisko, a skoro lotnisko, to czytelnik może liczyć na sporą dawkę tematycznego słownictwa. Żeby nie było jednak sztywno i encyklopedycznie, terminy te ubrano w zgrabną i zabawną historię, w której prym wiodą dzieci. Niesforne pociechy a to pokazują rodzicom, jak upchać do walizek jeszcze więcej rzeczy, to znów robią perukę ze spaghetti. Jedno jest pewne - pomysłowości małym koalom odmówić nie można. Nie tylko one jednak odznaczają się poczuciem humoru, dorosłym także go nie brakuje. Na przykład kontrolerowi ruchu naziemnego, który swoimi sygnalizatorami pokazuje tor samolotu, ale zdarza mu się też zaprezentować gest mówiący po prostu: zatańcz sobie.

Tekstu jest stosunkowo niewiele, niemniej cechuje go spore nagromadzenie słownictwa związanego z lotniskiem i samolotami. Będzie to na pewno wartość dodana dla młodych fanów lotnictwa, niemniej sądzę, że docelowe grono odbiorców jest większe, bo to po prostu fajna, luźna, ale też wdzięczna opowieść, w której sprytnie przemycono określony wycinek wiedzy. 



Ilustracje, jak wspominałam, zasługują na uwagę. Ten, kto je tworzył, zrobił to w taki sposób, że do czytelnika śmieje się nie tylko tekst, ale też obraz. Patrząc na tańczącego tatę koalę, sama się uśmiechałam, bo miałam wrażenie, że widzę te ruchy na żywo. To mi się podobało, nawet bardzo.

Przyznaję, że nie znam pozostałych książek o Zwierzaczkowie, ale jeśli są tak chwytliwe, jak ta, to istnieje całkiem spora szansa, że prędzej czy później trafią do naszego domu. Dobrych książek nigdy dość!

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Amber.

środa, 29 maja 2019

Lorna Scobie - "Kotki koty kocury"


Autor: Lorna Scobie
Tytuł: Kotki koty kocury
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2019
Ocena: 8/10
Wiek: 3-5 lat
Patronat Bajkowiru

Opis:


Wesoły przegląd kotów wszystkich kształtów i rozmiarów – rude, czarne, grube, chude... A nawet wielkie i pręgowane!
Czy w ogóle można mieć za dużo kotów? Odpowiedź może brzmieć: tak, jeśli to raczej duże koty… i z wielkimi zębami!


Recenzja: 

Ten wyjątkowo szczegółowo ilustrowany picturebook to jeden (nie)wielki dowcip, bo nie sposób nie zaśmiać się docierając do zaskakującej puenty. A mimo to niesie ze sobą sporo wartościowych rzeczy – uczy myślenia przyczynowo skutkowego, przewidywania konsekwencji swoich działań i radzenia sobie z nimi, twórczego podchodzenia do problemów, nie poddawania się w drodze do wymarzonego celu i uczenia się na błędach. A przy okazji przykład potęgi, jaką daje wyobraźnia. 

Bohater tej książki i narrator w jednym chciałby być kolekcjonerem. Ale nie byle jakim! Marzy o kolekcji… kotów! Jak jednak tego dokonać, mając w zanadrzu jedynie ser? Na szczęście chłopiec ma PLAN. I realizuje go z wyjątkową skutecznością, a efekty zaskakują nawet jego. Niestety nieszczególnie pozytywnie, okazuje się bowiem, że nie wszystkie koty są nieszkodliwymi mruczącymi kuleczkami. 







To pozycja wyjątkowo oszczędna w słowach – znajdziemy tu maksymalnie po jednym zdaniu na stronę. Jest za to przebogata jeśli chodzi o ilustracje, które narastają wraz z rozwojem historii – od samotnego trójkącika sera na białym tle aż po kocie horror vacui pod koniec opowieści. Mały czytelnik ma szansę przyjrzeć się uważnie kotom wszelakim – najróżniejszych kolorów i kształtów. Duże, małe, grube, chude, długowłose, krótkowłose i bezwłose, drapieżne i łagodne, śmietnikowe i kanapowe, w ciapki, prążki, łaty i cętki, rude, brązowe, czarne, białe, czarno-białe, bure, szare i różowe… to prawdziwy koci zawrót głowy. I niezła gimnastyka dla młodych oczu. 

To wydanie robi wrażenie! Pozycja obowiązkowa na półeczce każdego małego kociarza!

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Amber.Bajkowir ma przyjemność patronować tej pozycji.

środa, 27 lutego 2019

Hayley Scott, Pippa Curnick - "Filiżankowy domek. Cześć, Króliczki!"

Autor: Hayley Scott
Ilustrator: Pippa Curnick
Tytuł: Filiżankowy domek T1. Cześć, Króliczki!
Wydawnictwo: Akapit Press
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 128
Ocena: 10/10
Wiek: 6+

Opis:

Poznajcie rodzinę Króliczków! Są małe, puszyste i mieszkają w Filiżankowym Domku – zabawce którą Ania dostała od babci. Mają też sekret. Kiedy tylko dziewczynka się odwraca, Króliczki ożywają! Zajrzycie do nich i przekonajcie się, że mały świat może być pełen wielkich przygód.

Recenzja:

Od razu uprzedzam, że to będzie potwornie subiektywna recenzja, ale ta książeczka mnie oczarowała. Więcej – po prostu skradła mi serce przypominając jedną z moich najulubieńszych zabaw z dzieciństwa. 

Mniej więcej w pierwszych klasach podstawówki dostałam od babci… pluszowego króliczka, który wraz z pieskiem-breloczkiem do kluczy stały się moimi najukochańszymi zabawkami. Urządzałam im domki w kartonach po butach, robiłam miniaturowe posłania z chusteczek, zmuszałam babcię, by dziergała im ubranka, lepiłam marcheweczki z plasteliny, łamałam ołówki, by zrobić im kredki z kawałków grafitu i pisałam mini książeczki, by moje pluszaczki mogły je czytać. 

Główna (ludzka) bohaterka „Filiżankowego domku”, Ania, właściwie dostaje to wszystko już gotowe. Z okazji przeprowadzki Babunia przynosi jej wyjątkowy prezent – spory zabawkowy domek w kształcie filiżanki wraz z całym wyposażeniem i rodzinką antropomorficznych króliczków w ciuszkach z poprzedniej epoki w roli lokatorów - który przed laty należał do jej mamy. Króliczki mają jednak pewną nietypową cechę charakterystyczną – pojawiają się czasami nie do końca tam, gdzie się je odłożyło…




 
Przesympatyczna historia opowiedziana z dwóch perspektyw – małej dziewczynki i pluszowych króliczków, które pod nieobecność właścicielki ożywają. Ponadto jest fantastycznie, cudnie i uroczo zilustrowana, a same obrazki pełnią również bardzo dużą rolę nie tylko w tworzeniu klimatu, ale również w przedstawianiu fabuły. 

A do tego wielkie wrażenie zrobiła na mnie postać króliczki Zosi, która została przez autorki przedstawiona jako rozkochana w książkach, ciekawa świata twórczyni wynalazków z nieodłączną lornetką w łapce. Girl Power!

Supersłodka, całkiem mądra i śliczna książka dla dziewczynek, które dopiero co nauczyły się czytać. I dla ich mam, które z przyjemnością na kilka chwil wrócą do własnego dzieciństwa. Nie mogę się już doczekać kolejnych części! I momentu, w którym moja córka dorośnie do tej pozycji!

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Akapit Press
Bajkowir ma przyjemność patronować tej pozycji.

sobota, 7 kwietnia 2018

Lena Wolska - „Wróżka z gwiezdnego pyłu" + KONKURS


Tytuł: Wróżka z gwiezdnego pyłu
Autor: Lena Wolska
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 136
Rok wydania: 2018
Ocena: 8/10
PATRONAT BAJKOWIRU

Opis:

O sztuce dobrego życia dla najmłodszych
Mała Hania od zawsze marzyła o tym, by zostać wróżką. Wesoła i bystra dziewczynka pragnęła opiekować się innymi, nieść pomoc potrzebującym i sprawiać, by świat stał się lepszym miejscem. Spotkanie z wilkiem Albertem – stuletnim mędrcem i opiekunem lasu, który opowiada jej o Gwiezdnym Pyle – staje się początkiem niezwykłej podróży. Dziewczynka i jej opiekun magicznym sposobem przemieszczają się od Tatr po Morze Bałtyckie, a w każdym z miejsc czeka na nich nowy nauczyciel… Ich nauki mówią o tym, jak dobrze żyć, dostrzegać piękno, znaleźć w sobie siłę i ufność w to, co przyniesie los. Czy Hania je zrozumie i podąży za radami Magów? Czy odkryje źródło i tajemnicę Gwiezdnego Pyłu? Podróż w głąb siebie nie zawsze jest prosta…


Recenzja:

Od dłuższego czasu staram się być mniej więcej na bieżąco z rynkiem literatury dziecięcej, więc zauważam pewne trendy. Na przykład to, że bardzo dużo publikacji skierowanych do dzieci przedkłada humor nad hołubiony niegdyś dydaktyzm. Kiedyś trudno było sobie wyobrazić książkę bez morału, dziś jego obecność nie jest już tak oczywista. Osobiście należę do tej grupy Czytelników i rodziców, którzy we wszystkim chcieliby zachować umiar - humor jak najbardziej, byle w dobrym wydaniu, które nie „odmóżdża", element dydaktyczny bardzo chętnie, jeśli tylko całość nie jest przesiąknięta bijącym po oczach moralizowaniem. Dziś będzie o książce, przy której wypada zwolnić tempo życia chociaż na chwilę i rozejrzeć się wokół, zachwycić tym, co nas otacza. Bo taka właśnie jest „Wróżka z gwiezdnego pyłu".

Nowa publikacja Wydawnictwa Novae Res to budująca opowieść o małej Hani, której marzeniem jest zostanie dobrą wróżką. Dziewczynka nie ma pojęcia, że ta moc jest w niej od dawna i po prostu czeka na odkrycie. To dzieje się, gdy pewnego dnia Hania za sprawą dotyku swojej dłoni uzdrawia spotkanego na drodze zajączka. Wtedy dociera też do niej, że rozumie mowę stworzeń, które przecież nie mówią jej własnym językiem. Potrafi się również z nimi porozumiewać. Zdziwienie Hani nie ustępuje, bo oto do grona jej nowych leśnych przyjaciół dołączył król lasu - ogromny wilk, który zabierając ją w podróż po świecie, pomoże odkryć tajemnicę gwiezdnego pyłu, jakim jest wypełnione serce dziewczynki. To w końcu z niego rodzi się miłość.

Kolejne rozdziały dotyczą pojęć, których nasza mała bohaterka uczy się pod okiem swojego mentora. Jest to rozwiązanie ciekawe z dwóch powodów - po pierwsze pojęcia zaczynają się na kolejne litery alfabetu, po drugie - w wielu przypadkach są to pojęcia abstrakcyjne, których sens często trudno wytłumaczyć młodemu człowiekowi. Być może publikacja Leny Wolskiej w tym pomoże. Absolut, harmonia, intuicja - wbrew pozorom nie tak łatwo zbudować definicje, które będą przystępne dla dzieci.


W książce znajdziemy dużo ciepła, emocjonalności i treści ważnych w życiu każdego człowieka. Takich, o których zbyt często zapominamy. Osobiście nie pogardziłabym jednak odrobiną humoru, bo jest to jednak publikacja przeznaczona dla dzieci i chcąc utrzymać ich zainteresowanie podczas lektury na wysokim poziomie, element humorystyczny byłby wskazany. Nie do końca mam także przekonanie do nadawania zwierzętom ludzkich imion, ale to już bardzo subiektywne odczucie.

Podsumowując, jest to książka z budującym przesłaniem, kształcąca i traktująca o rzeczach, zjawiskach i uczuciach, o których warto z dziećmi rozmawiać już od najmłodszych lat. Niemniej ze względu na jej poważną tematykę dzieliłabym lekturę na krótsze odcinki, aby zainteresowanie słuchacza nie wygasło.

Książkę recenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res.

KONKURS!

W związku z tym, że objęłyśmy książkę patronatem, mamy dla was egzemplarz „Wróżki z gwiezdnego pyłu” do wygrania!
Sponsorem jest wydawnictwo Novae Res.
Koszt wysyłki ponosi sponsor.
Termin: 02.04.2018r. - 13.04.2018r. do godziny 18:00.
Co trzeba zrobić, żeby wziąć udział w konkursie?
ZADANIE: Napiszcie w komentarzu na blogu Bajkowiru, dlaczego „Wróżka z gwiezdnego pyłu" powinna trafić właśnie do was. Wygrywa najciekawsza odpowiedź!

Powodzenia!