Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książeczki dla najmłodszych. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książeczki dla najmłodszych. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 czerwca 2021

Nathalie Choux - "Na boisku. Akademia mądrego dziecka. Pierwsze słowa" i "Na budowie. Akademia mądrego dziecka. Pierwsze słowa"

Autor i ilustrator: Nathalie Choux
Tytuły: Na boisku. Akademia mądrego dziecka. Pierwsze słowa i Na budowie. Akademia mądrego dziecka. Pierwsze słowa"
Wydawnictwo: HarperKids
Data wydania: 05.05.2021
Liczba stron: 10
Ocena: 9/10
Wiek: 3-7 lat

Opis:

Jak nazywa się osoba kopiąca piłkę? Z czego składa się strój piłkarza? Co znajduje się na boisku? Odpowiedź kryje się w kartonowej książce z przesuwanymi obrazkami.
***
Jakie maszyny pracują na budowie ? Jakie przedmioty używa budowniczy? Odpowiedź kryje się w kartonowej książce z przesuwanymi obrazkami.

„Pierwsze słowa” to seria książeczek dla dzieci i rodziców do wspólnego oglądania i czytania. Ruchome elementy, doskonale wspierają rozwój maluchów i rozwijają sprawność manualną. Piękne kolorowe ilustracje sprawiają, że dzieci z przyjemnością odkrywają świat wokół siebie i chętnie uczą się nowych słów.

Recenzja:

Do najpopularniejszych zainteresowań chłopców, bez wątpienia, można zaliczyć piłkę nożną i pojazdy budowlane. Już od najmłodszych lat naszych maluchów, jako ich rodzice, możemy obserwować jak angażują się w swoje pasje i chętnie poznają wszystko, co jest z nimi związane. Warto umożliwić pociechom zbliżenie się do fascynującego ich świata, pokazując im, chociażby, książki mu poświęcone. Jakiej wiedzy dostarczą najmłodszym książeczki z serii Akademia Mądrego Dziecka. Pierwsze słowa? Na boisku i Na budowie to dwa z najnowszych jej tytułów, które przybliżą dzieciom nazewnictwo funkcjonujące w tych dwóch specyficznych środowiskach. I już prawie żadne słowo nie będzie im obce. To publikacje ze znanego i lubianego cyklu dla maluchów, od długiego czasu dostarczającego im rozrywki, zabawy i podstawowej wiedzy o konkretnych tematach.


Oczywiście książki zamówiłam z myślą o moim niespełna trzyletnim synku. Jest on ich fanem, gdyż nie tylko dotyczą dziedzin, które go bardzo ciekawią, ale ponadto są wzbogacone w ruchome i przesuwane elementy. Chociaż sam zainteresowany nie jest jeszcze wielkim kibicem piłki nożnej to i tak wybrałam dla niego właśnie ten tytuł. Maszyny budowlane są mu trochę bliższe zatem druga książka z tej serii to już był wybór oczywisty. Obie zaś wzbudziły jego entuzjazm po rozpakowaniu przesyłki, dlatego z zapałem i dość szybko przeszliśmy do zapoznawania się z tym, co znajduje się w środku publikacji. Na jednokrotnym przeglądaniu się nie skończyło. Są to zatem książki, które nie znudzą się dzieciom aż tak prędko. I uwaga: z pewnością będą chciały one skompletować resztę tytułów z serii, a przyznam, że jest z czego wybierać. Dla nas to jak najbardziej plus, bowiem mamy pewność, że dziecko sięga po wartościową i bezpieczną zabawkę.

Na boisku. Akademia Mądrego Dziecka. Pierwsze słowa to książka, która otwiera przed maluchami świat piłki nożnej, a konkretnie świat pojęć z nią związanych. Z jakich elementów składa się profesjonalny strój piłkarza? Czym zajmuje się sędzia? Po zapoznaniu się z zawartością tej publikacji wasze pociechy nie będą już miały żadnych trudności, aby na te pytania odpowiedzieć. Oczywiście nie tylko na te dwa. W książce wspomniano najważniejsze słowa określające nie tylko sam mecz, ale atmosferę podczas niego panującą, a także nagrody, jakie mogą zdobyć sportowcy. To nieskomplikowana mikro encyklopedia piłki nożnej swobodnie przekazująca wiedzę za pomocą słów i obrazków. Każdy chłopiec powinien być z niej zadowolony i ucieszyć się z takiego prezentu.



Książka z tej samej serii z podtytułem Na budowie zaprasza najmłodszych do świata maszyn i narzędzi niezbędnych na placu budowy. Trzeba przyznać, że w tej publikacji maluch może trafić na słowa, których znaczenia nie zna. I to jest właśnie bardzo dobra okazja ku temu, by wytłumaczyć mu jakie funkcje pełni dany pojazd. Do czego służy wiertnica, ładowarka lub młot pneumatyczny? Dzieci zobaczą, jak wyglądają te maszyny i przyrządy, ale o ich działaniu muszą poinformować je sami rodzice. W książce znajdziemy tylko odpowiedzi na cztery pytania, ale oczywiście słów związanych z budową jest w niej znacznie więcej. Wszystkie znajdują się w sferze zainteresowań małych dzieci, a zwłaszcza chłopców, którzy z zaangażowaniem mogą podziwiać wszystkie obrazki i chętnie uczyć się nowych wyrazów.



Oczywiście świetną atrakcją, skupiającą w pełni uwagę użytkowników publikacji są ruchome i przesuwane elementy. Działają one bezproblemowo, łatwo można wprawić je w ruch i obserwować, co odkrywają przed użytkownikami. Niektóre elementy tworzą ciekawy efekt, na przykład wprawiając w ruch dane maszyny. Format książki jest dość mały, a przez to wygodny i komfortowy dla posługiwania się nimi przez małe rączki. Obrazki są piękne i urocze w swojej prostocie. Idealnie przedstawiają prawdziwy obraz rzeczywistości. Na końcu z każdej książeczek zebrano wszystkie ilustracje, co umożliwia dzieciom sprawdzenie, czy zapamiętali nowe słowa. Takie rozwiązanie stanowi także inspiracje do rozmowy z dziećmi. Można też posiłkować się pytaniami proponowanymi przez autorkę. Jesteśmy fanami tej serii i szczerze ją polecamy, nawet dwulatkom.



Na boisku. Akademia mądrego dziecka. Pierwsze słowa Na budowie. Akademia mądrego dziecka. Pierwsze słowa to kolejne dwie ciekawe tematycznie oraz pod względem wydania publikacje dla najmłodszych. Umożliwiają im poznanie nowych słów, dostarczają świetnej rozrywki i poszerzają wiedzę najmłodszych. Z niecierpliwością wyczekujemy kolejnych tytułów.

Książki zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa HarperKids

poniedziałek, 14 września 2020

Barbara Supeł, Ewelina Kolk - cykl "To zwierzaki!"

 
Autor: Barbara Supeł
Ilustracje: Ewelina Kolk
Tytuły: To leniwiec!, To ośmiornica!, To panda!
Cykl: To zwierzaki!
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 29 stycznia 2020
Liczba stron: 10 + 10 + 10
Ocena: 8/10

Opis: 

Czy leniwiec może bawić się w berka?
Czy ośmiornica odnajdzie swoją zgubę?
Gdzie schowa się panda?

Zabawne, pięknie ilustrowane książeczki o sztywnych stronach, idealne dla małych rączek.
Każda część serii zawiera krótką opowieść o tytułowym zwierzaku zakończoną dowcipną puentą. Radosne, żywe kolory ilustracji ucieszą młodych czytelników.

Recenzja: 

Znalezienie super książeczek dla malucha bywa nie lada wyzwaniem. To, co uważamy za ciekawe, nie zawsze takie jest dla naszej pociechy. Warto przy takich lekturkach postawić na kolory i sympatycznych bohaterów. Tak właśnie postąpiły Barbara Supeł oraz Ewelinka Kolk, dzięki czemu stworzyły cudnie barwne i przezabawne pozycje dla dzieciaczków – serię To zwierzaki!


To zwierzaki! od razu zdobyły moją uwagę, a to wszystko za sprawą uroczych zwierzątek oraz wyrazistych i żywych kolorów. Zresztą, sami spójrzcie na te okładki – czyż nie są śliczne? Po prostu musiałam zapoznać się z ich wnętrzem i skonfrontować ją z moją malutką siostrzenicą, która niedawno skończyła roczek. I wiecie co? Małej po prostu śmiały się oczka do tych bajeczek. 


Książeczki zachwycają nie tylko barwnością oraz cudnymi ilustracjami, ale i ich treść jest przyjazna dziecku i przezabawna. Ciężko się nie uśmiechnąć do pooowolnych wyczynów leniwca, który próbuje bawić się w berka (i znajduje na to sposób!), ośmiornicy szukającej czepka czy pandy, która… nie jest za dobra w chowanie się. Opowiastki mieszczą się w zaledwie kilku zdaniach, dzięki czemu nie mają szansy znudzić czy zmęczyć malucha (każda ma dziesięć stron), a mocne tekturowe strony pozwalają na zabawę ze zwierzątkami już dzieciom powyżej pierwszego roku życia (na okładce jest co prawda wiek 2+, ale i młodsi mogą sięgnąć po tę serię z powodzeniem). Urzekająca jest pod każdym względem, nie wiem, co jeszcze mogłabym dodać – poza tym, że i mała, i ja jesteśmy w To zwierzaki! zakochane, a naszą ulubioną pozycją jest To leniwiec! - mnie ubawił, a malutka dostrzegłam na kartach ptaka (tukana) – uwielbia latające „koko”. 


To leniwiec!, To ośmiornica!, To panda! to wesołe i przemyślane tekturowe książeczki dla dzieci. Nawet grzbiety mają urocze – z tytułem i szlaczkami. Jestem przekonana, że każdy początkujący-nieczytający czytelnik będzie oczarowany tymi pozycjami i nie szybko odłoży je na bok – mała często do nich wraca i całuje „koko”. Polecamy z całego serduszka! Mam nadzieję, że ta seria się jeszcze powiększy!

piątek, 21 grudnia 2018

Meritxell Marti - "Dobrej nocy"


Autor: Meritxell Marti
Ilustracje: Xavier Salomó
Tytuł: Dobrej nocy
Wydawnictwo: Adamada
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 18
Ocena: 9/10

Opis:

Księżyc już dawno wisi na niebie, a wy jeszcze nie w łóżkach? Wskakujcie pod kołdry! Dobrej nocy!

Książka z ruchomymi obrazkami. Każdy może własnoręcznie utulić do snu jej bohaterów.

Recenzja:

Czasem nie potrzeba wielu słów, by książeczka dla najmłoddszych była wartościowa i Wydawnictwo Adamada właśnie potwierdziło tę tezę. Przed nami publikacja, która... poróżniła mnie i męża :) A przynajmniej zupełnie odmienne mamy o niej zdanie. Otoż mój ślubny, człowiek dobrego serca, ale także klasyczy umysł ścisły, do bólu praktyczny, po wieczornej lekturze orzekł, że tekstu jest za mało. Ja z kolei uparcie twierdzę, że jest w sam raz, bo też w książce dla najmłodszych czasem tekstu nie potrzeba w ogóle, wystarczy sam obraz. I córa zdaje się stać po mojej stronie, bo niemal codziennie przynosi mi "Dobrej nocy" i pokazuje, jak sprawnie potrafi już wszystkich usypiać.


Bo też pomysł na tę książeczkę jest bardzo prosty i przez to chwytliwy - po prostu życzymy dobrej nocy różnym rzeczom, zwierzakom czy dzidziusiowi. Jedno krótkie zdanie, ilustracja ze specjalnym suwakiem dostosowanym do małych paluszków i... tyle. Wszystko to na czarnym tle, w końcu nadeszła nocka i najwyższa pora pójść spać, z czym moja córa za każdym razem walczy, jak może i złości ją już sam fakt, że staje się senna. Dlatego u nas podwójnie sprawdzają się książeczki ułatwiające zasypianie. Z tą życzymy dobrej nocy i pokazujemy, że za oknem już ciemno, u nas też, z kolejną ziewamy z różnymi zwierzakami, z jeszcze inną liczymy baranki, wszystko to gwoli ułatwienia Zosi zaakceptowania faktu, że spać kiedyś trzeba.

Jedna tylko strona różni się od pozostałych i muszę przyznać, że to strona Zosi ulubiona. Ostatni obrazek przedstawia uśpiony krajobraz i jedno stworzenie, które dopiero zaczyna swój "dzień". Mowa o sowie, a odkąd córka nauczyła się ją naśladować, znajdzie "uhu" wszędzie, gdzie to możliwe, choćby nawet zza drzewa wystawał sam dziób :)


Pod względem wykonania jest bardzo przyzwoicie - strony są naprawdę grube, masywne i wytrzymałe. Suwaki "chodzą" lekko, a z racji tego, że są w formie paska, nie sprawiają trudności nawet takiemu maluchowi jak Zosia. Co prawda kolor czarny sprawia, że różne otarcia będą widoczne, ale tego się nie uniknie przy czarnych stronach. Ogólnie jestem bardzo na tak, mamy w swojej domowej kolekcji przesuwanki z różnych serii, nasze dziecię bardzo je sobie chwali, więc zdecydowanie polecam tę publikację.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Adamada.

piątek, 14 grudnia 2018

Marianne Dubuc - "Przed moim domem"


Autor: Marianne Dubuc
Tytuł: Przed moim domem
Wydawnictwo: Dwie siostry
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 120
Ocena: 9/10

Opis:

Podróż przez wyobraźnię, wyliczanka i zaskakujący słownik obrazkowy – w jednym.

Przed moim domem jest krzak róży. Na krzaku róży – ptaszek. Nad ptaszkiem – okno. A za oknem – mnóstwo następnych rzeczy do odkrycia i nazwania.

Zaskakująca podróż przez słowa, obrazy i skojarzenia, która rozbudzi wyobraźnię najmłodszych. Radosna i nieokiełznana jak dziecięca zabawa, która z zacisznego podwórza przed domem w mgnieniu oka przenosi się do bajkowego lasu, w przestrzeń kosmiczną i w głębiny oceanu – by potem równie szybko powrócić tam, gdzie się rozpoczęła.  

Recenzja:

Najpierw w naszym domu pojawiła się "Księga dźwięków" od Wydawnictwa Dwie Siostry i był to prawdziwy strzał w dziesiątkę, także pod względem formatu przyjaznego małym rączkom - niewielki, kwadratowy, taki w sam raz. Moja Zosia bardzo polubiła tę niewielkich rozmiarów, choć grubą książeczkę, dlatego zdydowałam się sięgnąć po "Przed moim domem". Choć treściowo jest zupełnie inaczej, to sposób wydania ten sam i treść także przyjazna maluchom.


Tym razem nie było może efektu wow, bo od "Księgi dźwięków" córkę do tej  pory trudno oderwać. Na początku do "Przed moim domem" Zosia podchodziła nawet nieufnie, co mnie zaskoczyło, ale w końcu udało nam się z publikacją zapoznać w całości - powoli, po kilka stron, czasem po kolei, innym razem wybiórczo. Teraz córka ma już nawet swoje ulubione strony z odrażającym człowiekiem śniegu na czele. Naśladuje także różne odgłosy, bo i takich obrazków w książce nie brakuje.

Idea książki jest prosta, acz chwytliwa. Swoją podróż zaczynamy i kończymy na małym domku ogrodzonym płotkiem. Tyle że pomiędzy tą klamrą dzieje się naprawdę dużo. Na każdej stronie spotykamy nową rzecz, zwykle pojedynczą, więc łatwiej jest zapamiętać nowe słowa. Nie wszystkie proste, bo oprócz lwa  czy skapretki mamy na przykład... nenufar, tak więc i nieco starsze dzieci poszerzą dzięki tej publikacji swoje słownictwo. Wielki plus za rozmieszczenie tych wszystkich rzeczy w przestrzeni - tutaj wszystko jest za/przed/na/pod, dzięki czemu już od małego kształcimy u naszych pociech wyobraźnię przestrzenną i umiejscawianie w przestrzeni.



Ilustracje są estetyczne, ładne, miłe dla oka. Format, jak wspominałam, przyjazny dla łapek malucha. Kartki nie tekturowe, ale z grubszego papieru, więc tak łatwo nie ulegną zniszczeniu. Spotkałam się co prawda z zarzutem, że publikacje w takim formacie, z racji połączenia tylu kartek, szybko stają się książkami w częściach, ale jak dotąd nic takiego się u nas nie wydarzyło, a obie eksploatuejemy niemal codziennie, intensywnie, a i zdarzyło się już kilka razy, że córa upuściła książeczki, ale na szczęście wyszły z tego obronną ręką. Tak więc nie mogę się przyłączyć do tego argumentu, Zosia jak na razie zdaje się go obalać.

Podsumowując, "Przed moim domem" to ciekawa propozycja dla tych najmłodszych, którzy nie potrzebują jeszcze zbyt dużo tekstu, za to miłego dla oka obrazu jak najbardziej. Pomoże w nauce pierwszych (i kolejnych) słówek, a istnieje spora szansa, że i rodzicowi przypadnie do gustu. Tak było w moim przypadku.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Dwie Siostry.

czwartek, 6 grudnia 2018

Eva Susso - "Babo chce"


Autor: Eva Susso
Tytuł: Babo chce
Wydawnictwo: Zakamarki
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 28
Ocena: 10/10

Opis:

Binta tańczyła, Lalo grał na bębnie, a Babo, najmłodszy z rodzeństwa, po prostu CHCE odkrywać świat! To już trzecia pełna dźwięków i obrazów książka o wesołej rodzince. A autorzy podobno powoli myślą o kolejnej! Zgadnijcie o kim?

Oszczędna w słowach, ale za to pełna kolorów i dźwięków książeczka inspiruje dzieci i rodziców do wspólnej zabawy - nauki nowych sylab, wystukiwania rytmów i... ruszenia się z kanapy!

Ta radosna i pełna energii książka obrazkowa powstała we współpracy szwedzkiej pisarki Evy Susso z młodym francuskim ilustratorem Benjaminem Chaudem.

Recenzja:

Po sukcesie, z jakim w naszym domu spotkała się książka "Lalo gra na bębnie", z przyjemnością i dużą dozą ciekawości sięgałyśmy z córą po kolejną pozycję z serii Evy Susso. Tak, ja także, zwłaszcza że to właśnie najmłodszy z rodzeństwa skradł moje serce. Byłam ciekawa, co też wymyśli Babo - mały ancymonek, który zawsze robił wszystko na przekór.

"Babo chce" to historia bardzo życiowa, bo pokazująca, że największą atrakcją dla malucha nie są zabawki, ale odkrywanie świata. Babo na spacerze ze starszą siostrą wciąż chce oglądać nowe miejsca, rzeczy, wszystko to, co go otacza. Ajsza chętnie podejmuje to wyzwanie, a towarzyszą im nieodłączni towarzysze - pies i kura. I trzeba przyznać, że sympatyczne rodzeństwo spotyka na swojej drodze wiele ciekawych postaci. Począwszy od łosi, a skończywszy na moich i Zosi faworytach - dzikach.

I tym sposobem doszliśmy do największego fenomenu tej książki, zresztą - całej serii. Wesołe dźwieki - boję używać się w tym przypadku określenia dźwiękonaśladowcze - bawią, ale tak porządnie, szczerze, przywołując uśmiech na twarz. Nie tylko moją, bo i piętnastomiesięcznej córy. Bo i jak się nie uśmiechnąć do rodziny dziczków, które robią: chrumsu-chrum, chrimsu-chram! Dodajmy do tego kurę, która fruwając, wydaje z siebie wdzięczne: szastu-prast i uciekającą Ajszę: czmychu-myk i mamy lekturę pełną rytmu, wesołą i w sam raz dla uszka maluszka. 

Ilustacje są wyraźne, bez przesadnej ilości szczegółów, ale też jest ich na tyle, że można z powodzeniem pobawić się w szukaj i znajdź. My czynimy to z ochotą, poszerzając słownik córki, na razie jeszcze bez jego werbalizacji, ograniczając się do wskazywania określonych rzeczy.



Trudno mi stwierdzić, którą część tej serii woli moja Zosia, bo po obie sięgamy codziennie, najczęściej na jednym czytaniu się nie kończy, a trzeba zaznaczyć, że to córa wybiera sobie lektury - wszystkie książki leżą w zasięgu jej rączek, więc przynosi mi to, co aktualnie chce przeczytać. Eva Susso bezsprzecznie skradła nasze serca i jestem bardzo ciekawa, co też szykuje nam w części o Bincie. Ta książeczka jeszcze przed nami!

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zakamarki.

sobota, 15 września 2018

Anna-Clara Tidholm - "Gdzie idziemy?"


Autor: Anna-Clara Tidholm
Tytuł: Gdzie idziemy?
Wydawnictwo: Zakamarki
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 28
Ocena: 9/10
Wiek: 0+

Opis:

Co kryje się za pagórkiem i dokąd zaprowadzi nas długa droga? A kręta? A wąska? Aby się przekonać, trzeba koniecznie po niej potuptać! Tup, tup, tup! Gdzie idziemy?

Rytmicznie powtarzające się obrazy i słowa prowadzą malucha za kolejny pagórek, a tam – zawsze coś ciekawego – pieski, dzieci czy samochody.

Przejrzyste kolory i formy idealne dla najmłodszych czytelników. Książeczka inspirująca do zabawy.

Szwedzki bestseller dla jedno-, dwulatków.

Recenzja:
Seria książeczek dla najmłodszych Anny-Clary Tidholm jest jedną z tych, które z przyjemnością gromadzimy w biblioteczce Zosi. Niepozorne okładki kryją bowiem przyjemną dla oka i ucha malucha zawartość. Do tego, by po nie sięgnąć, zachęciły nas tytuły - "A dlaczego?", "Jest tam kto?", "Wymyśl coś" czy wreszcie "Gdzie idziemy?" - to zdania, które bardzo często można usłyszeć od maluchów. Założyłam więc, że zawartość także będzie im bliska i to był strzał w dziesiątkę.

W "Gdzie idziemy?" motywem przewodnim jest droga, a raczej różne jej rodzaje. Dziecko w trakcie lektury poznaje różne określenia, które można przypisać właśnie drodze - kręta, stroma, długa, co zostało bardzo dobrze zilustrowane. Za każdym razem udajemy się w inne miejsce, gdzie również warto ponazywać wszystko, co widać wokół. Urzeka mnie samo przesłanie, choć nie wiem, czy był to zamysł autorki, czy też jedynie moje subiektywne odczucie. W końcowej scenie zapada wieczór i na pytanie "gdzie idziemy"?" pada odpowiedź, że do domu, pora spać. Dla mnie jest to skrót całego dnia ciekawego świata dziecka - o poranku wyruszamy, by odkrywać mnóstwo nowych rzeczy, dla dorosłego często niedostrzegalnych, za to dla młodego człowieka bardzo ważnych i dopiero wieczór przepędza nas z powrotem do domu z tego ciągłego odkrywania zjawisk i prawideł rządzących światem.


Ilustracje są wyraziste, kolorowe, z grubymi konturami, dzięki czemu nic nie umknie dziecięcym oczkom. Format książki poręczny, z grubymi, tekturowymi kartkami, co zdecydowanie zwiększa jej trwałość. Zdania są krótkie, proste i nie dominują nad warstwą graficzną, czyli jest tak, jak być powinno w książkach dla maluchów.

Bardzo przyjemna seria dla najmłodszych czytelników. Razem z córą bardzo lubimy i zdecydowanie możemy polecić.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zakamarki.