Scenarzysta: Alex Alice, Alain Ayroles
Ilustrator: Etienne Jung
Tytuł: Chimery Wenus. Tom 1
Wydawnictwo: EGMONT
Data wydania: 28 lipca 2021
Liczba stron: 56
Ocena: 9/10
Opis:
Seria „Chimery Wenus” to seria poboczna „Gwiezdnego zamku”. Podbój kosmosu trwa! W 1873 roku, gdy imperia lądowe walczą o panowanie nad Układem Słonecznym, aktorka Helena Martin wyrusza na Wenus w poszukiwaniu swojego narzeczonego, więźnia skazanego przez Napoleona III. Na tej odległej planecie grozi kobiecie mnóstwo niebezpieczeństw, chociażby zamieszkujące ją groźne dinozaury. Ta niezłomna aktorka operetkowa wyruszy przez dżunglę opanowaną przez dinozaury i szalejące oceany do najdziwniejszych granic gwiazdy, gdzie natknie się na pozostałości tajemniczej cywilizacji.
Recenzja:
Na wstępie szczerze Wam przyznam, że absolutnie nie znam Gwiezdnego zamku, niemniej opis Chimery Wenus tak ogromnie mnie zaintrygował, że wprost nie mogłam sobie odmówić lektury tego komiksu. I bardzo się cieszę, że tego nie zrobiłam i – jako, że jest to seria poboczna, historia równoległa do tej stworzonej w pierwotnym cyklu – sprawie odnalazłam się w treści całkiem, a jakiekolwiek ewentualne braki w znajomości świata nie popsuły mi w żaden sposób frajdy z czytania.
Chimery Wenus są dość specyficznym komiksem, który według mnie jest bardziej dla młodzieży, niż dla dzieci (a w kategorii dla młodszych figuruje na stronie EGMONTu). Przede wszystkim ma on nieco większy próg wejścia – nie tylko przez soczyste wątki sci-fi, ale i nawiązania historyczne, o których młody czytelnik pojęcia może nie mieć. Co więcej, przedstawione tematy są tutaj raczej dojrzałe, chwilami nieco filozoficzne, innym razem kłaniają się ku szeroko pojętym naukom bardziej ścisłym. Oczywiście, nie brakuje w tym komiksie i humoru, ale nie jestem pewna, ale nie każdy dowcip jest też skierowany do mniejszego odbiorcy – mam tu na myśli choćby podekst subtelnie seksualny. Dla mnie jednak, jako dorosłego odbiorcy, Chimery Wenus okazały się najprawdziwszą ucztą i fenomenalną rozrywką – i od strony fabularnej, i od strony wizualnej.
Ilustracje Etienne’a Junga to jest mistrzostwo świata. Na samym początku witają nas intrygujące wycinki z gazet, a sam komiks graficznie przypomina mi animację Anastazji z 1997 roku, jeden z moich ulubionych filmów animowanych, co z całą pewnością również pogłębiło moją sympatię do tego tytułu. Kadry tutaj są jednak znacznie bardziej barwne, a zachwycają nie tylko historyczne stroje i salony, ale i ilustracje elementów fantastycznych. Na kadrach pojawiają się między innymi fenomenalne wynalazki, dinozaury oraz… inne nieprawdopodobne istoty. Podobnie jak do treści, tak i tu mam zarzut do tego, że nie jest to komiks za bardzo dla dzieci – ot, pojawia się tutaj choćby krew czy niepokojące istoty…
Chmiey Wenus. Tom 1 to kawał fascynującej przygody, od której oderwać się jest rzeczą niemożliwą. Mamy tutaj fascynujące wątki nawiązujące do historii, cudowny klimat – iście pomieszanie czasów wiktoriańskich z science fiction, fenomenalnych bohaterów (dwoje głównych to sztos, gdyż obserwujemy na zmianę losy Heleny, aktorki operetkowej i jej ukochanego) oraz zjawiskową oprawę graficzną… Jestem absolutnie zakochana w tym tytule i polecam ją nastolatkom i dorosłym, bo dla dzieci taki tytuł to jednak za wcześnie. Wiedzcie, że to prawdziwe cudo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz