Pokazywanie postów oznaczonych etykietą smok. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą smok. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 lipca 2021

Julia Donaldson, Axel Scheffler - "Zog"

 Autor: Julia Donaldson, Axel Scheffler

Tytuł: Zog

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 32

Wiek: 0-6

Ocena: 9/10

Opis:

Kolejna książka twórców "Gruffalo" i "Pana Patyka".

Zog jest najbystrzejszym smokiem w szkole, lecz także najczęściej wpada w tarapaty… Na szczęście zawsze pojawia się tajemnicza dziewczynka, która leczy jego guzy i siniaki. Ale czy pomoże mu w najtrudniejszym szkolnym zadaniu: schwytaniu księżniczki?

Cudownie zabawna historia!

Recenzja:

Kto z nas nie lubił jako dziecko bajek o smokach? Pewnie znalazłyby się takie osoby, niemniej raczej byłyby w mniejszości, bo motyw smoka jest w literaturze dziecięcej popularny. Tutaj jednak potraktowany został zupełnie inaczej, za to bardzo ciekawie!

Zog nie jest wcale strasznym smokiem, choć być może taki właśnie "powinien" być, skoro chodzi do szkoły dla smoków, gdzie młode osobniki uczą się... no właśnie: bycia smokiem. Zianie ogniem, latanie, porywanie księżniczek - to wszystko wchodzi w skład programu nauczania. Zog to jednak uczeń dość niesforny i na każdym kroku pakuje się w tarapaty. A już zwłaszcza nie wychodzi mu porywanie księżniczek. Na szczęście w każdej potrzebie ratuje go pewna dziewczynka, jak się okazuje - księżniczka, która marzy o tym, by zostać porwaną przez smoka. To właśnie dzięki niej nasz bohater odkrywa swoje powołanie. I choć kończy smoczą szkołę, to wcale nie zamierza działać na szkodę ludzi, wręcz przeciwnie - chciałby im pomagać! W jaki sposób? Tego dowiecie się już z książki.

Utwór jest wdzięcznie napisany, tekst jest rymowany, momentami zabawny. Nie dziwi mnie to jednak, bo to właśnie cechuje ten duet - twórców m.in. "Gruffalo". Wszystko czyta się płynnie i szybko. To lektura, która ma szanse zainteresować i trzylatka, i sześciolatka. Ja czytam z prawie czterolatką i sprawdza się super!


Do tego dochodzą bardzo miłe dla oka, niekiedy humorystyczne ilustracje. Takie, które idealnie pasują do tekstu.

Bardzo lubię książki Julii Donaldson. Ta również mnie nie zawiodła. Autorka zdecydowanie trzyma poziom!

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia.

sobota, 10 sierpnia 2019

Jacek Inglot - "Eri czarodziejka"

Autor: Jacek Inglot
Ilustrator: Anita Graboś
Tytuł: Eri czarodziejka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 272
Ocena: 8/10
Wiek: 6-14

Opis:

Eri pobiera lekcje u dobrej szeptuchy Maruszy. Poznaje lecznicze właściwości roślin i różne sztuczki magiczne. Kiedy jej nauczycielka zostaje pilnie wezwana do zamku magów, dziewczynka wraca do swojej wsi. Rodzice powierzają jej opiekę nad braciszkiem, lecz niestety mały Misza pada ofiarą południc. Eri musi go odnaleźć. Znowu wyrusza w pełną przygód podróż, podczas której poznaje sympatycznego obieżyświata o imieniu Miko. Tylko czy na pewno nigdy wcześniej go nie spotkała? Kontynuacja powieści "Eri i smok".

Recenzja:

Małe czarodziejki i smoki to bohaterowie powieści fantasy, obok których nie możemy przejść obojętnie. Ku naszemu zadowoleniu trafiliśmy na ich wspólną przygodę w jednej książce. A to za sprawą autora Jacka Inglot i wydawnictwa Nasza Księgarnia. Mam tu na myśli powieść pod tytułem "Eri czarodziejka". Jak się okazało jest to już druga część przygód tej protagonistki. Jednakże, nie martwcie się, można ją przeczytać przed pierwszą częścią. Tak też zrobiliśmy i przyznam szczerze, że rozbudziła ona nasz apetyt na więcej. Musimy zatem zdobyć także pierwszą część, ale teraz skupmy się na "Eri czarodziejce". Kto może być zadowolony z poznania tej opowieści? Na pewno wszyscy, którym nie jest obca otwartość na alternatywny świat i niezwykłe prawa nim rządzące. 

Podejrzewam, że ta książka przypadnie do gustu nie tylko dzieciom. Z pewnością mała dziewczynka skradnie serca także niejednego dorosłego. Oczywiście z powodzeniem skradła moje. Chociaż czary są tu motywem głównym, to z fabuły można odczytać niejeden przekaz dotyczący prawdziwego życia. Przede wszystkim istotna jest tu praca zespołowa i odwaga, której bez wątpienia nie brak naszym pociechom. Oby tylko nie wyruszyli zbyt wcześnie w świat, tak jak nasza dzielna bohaterka… Niektóre sytuacje zmuszają do poświęceń, których podejmujemy się bez zastanowienia, w trosce o najbliższych, bo ich bezpieczeństwo zawsze jest dla nas priorytetem. 


Jak to w powieściach fantasy bywa, fabuła opiera się na wędrówce głównych bohaterów do konkretnego celu oraz walce z wrogami czyhającymi na ich drodze. W tej książce celem jest odnalezienie porwanego brata dziewczynki i uchronienie całej krainy przed złą mocą Widary. Eri nie jest osamotniona w swojej podróży, gdyż towarzyszy jej bajarz Miko, który niejednokrotnie ratuje ją z tarapatów. Tę dwójkę bohaterów z łatwością można polubić. Ich losy wciągają i podtrzymują ciekawość zarówno starszego, jak i młodszego czytelnika. Mnogość stworzeń zadziwia i nie pozwala się nudzić podczas tej lektury. Poznamy skrzaty, chochliki, nimfę wodną a nawet rycerza na koniu. Warto poznać Eri i jej towarzysza oraz resztę niezwykłych bohaterów. Każdy z nich może pochwalić się swoją historią i cechami charakterystycznymi. Pracowite skrzaty słyną z niegościnności, jednak czasami potrafią zmienić swoje nastawienie do obcych. Z jednej strony ich postawa jest zrozumiała, bowiem ostrożności nigdy za wiele.


Poza tym, warto zwrócić uwagę na postać bajarza, który intryguje swoją niespotykaną siłą, wytrzymałością oraz niezwykłymi zdolnościami. Na początku nic nie wskazuje na to, że z jego osobą może wiązać się jakaś tajemnica. Jednak pod koniec staje się to coraz bardziej odczuwalne. Kim tak naprawdę jest owy chłopiec i jaki związek ma z naszą główną bohaterką? Szczerze przyznam, że byłam zdziwiona takim rozwiązaniem. Być może, gdybyśmy poznali także pierwszą część to bylibyśmy bardziej podejrzliwi w tej kwestii. Niemniej jednak bardzo lubimy takie niespodziewane wątki i trzeba przyznać, że autorowi udało się rozwinąć i podtrzymać naszą ciekawość w dość dyskretny sposób. Ponadto, możemy zaobserwować na przykładzie tej dwójki prawdziwą przyjacielską relację, o której marzy każdy. Mieć dobrego przyjaciela to niesłychane szczęście.


Książka dedykowana jest dzieciom od szóstego roku życia. Jednak myślę, że zainteresuje nieco starsze dzieci. Możemy im czytać tę powieść na dobranoc, jednakże zajmie to nam pewnie kilka dni. Rozdziały są dość długie, dlatego mniej cierpliwe dzieci mogą poczuć się znużone ich treścią. Z uwagi na to polecam tę opowieść starszym dzieciom oraz tym wkraczającym w wiek nastu lat. Całość wzbogacają szczegółowe ilustracje. Czcionka jest przyjazna dla wzroku a całe wydanie choć skromne to wzbudza same pozytywne wrażenia. W tej części autor w kilku sytuacjach nawiązuje do poprzedniej historii. Jeśli więc zainteresuje was ta powieść to polecam od razu nabyć dwa tomy, gdyż wówczas można z powodzeniem zaspokoić swoją ciekawość. Jednakże podkreślam to jeszcze raz, że nic nie stoi na przeszkodzie, by przeczytać drugą część w pierwszej kolejności. Nie umniejsza to wcale przyjemności z czytania. 

"Eri czarodziejka" to ciekawa historia o dzielnej dziewczynce, która pagnie uratować swojego małego braciszka. Magiczne stworzenia i niesłychane przygody sprawiają, że możemy zaszyć się z lekturą na długie godziny. Najbardziej zadowolone z niej będą starsze dzieci gustujące w opowieściach fantastycznych.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia.

środa, 7 listopada 2018

Lou Carter, Deborah Allwright - "W tej bajce nie ma smoka"

Autor: Lou Carter, Deborah Allwright
Tytuł: W tej bajce nie ma smoka
Wydawnictwo: Dwukropek
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 32
Ocena: 10/10
Wiek: 3+

Opis:
 
„W tej bajce nie ma smoka” to opowieść o smoku, który uciekł z bajki o królewnie i wędruje przez inne bajki, pragnąc zostać ich bohaterem. Niestety, nikt go nie chce: ani Ciastek, ani Złotowłosa, ani Trzy świnki, ani Czerwony Kapturek, ani Jaś (od fasoli). Odpowiedź jest zawsze taka sama: W TEJ BAJCE NIE MA SMOKA! Czyżby? A co jeśli zły olbrzym z bajki o Jasiu i łodydze fasoli zdmuchnie słońce i tylko smok będzie umiał na nowo je rozpalić?

Recenzja:

Wiecie jak powinna wyglądać typowa bajka, prawda? Zły smok porywa nadobną księżniczkę i więzi w najwyższej wieży, by mogła zostać oswobodzona przez dzielnego rycerza, oddać mu swoją rękę i żyć długo i szczęśliwie. Jednak tym razem coś poszło nie tak. Sfrustrowany brakiem możliwości rozwoju zawodowego smok rzucił to wszystko w… rzucił to wszystko i wyruszył na poszukiwanie bajki, w której to on mógłby zostać lubianym i podziwianym bohaterem ruszającym innym na ratunek. Chodził więc od bajki do bajki proponując swoje bohaterskie usługi, nigdzie jednak nie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem, nikt nie chciał jego pomocy. Bo przecież w żadnej z tych bajek – ani o Czerwonym Kapturku, ani o Alicji, ani nawet o Jasiu i jego magicznej fasoli nie ma smoka.

Smok oczywiście nieźle narozrabiał i w skutek splotu nadgorliwości i pechowych przypadków doszło do skichnięcia słońca. Tak, dobrze czytacie – olbrzym skichnął słońce! A kiedy wszyscy nagle potrzebują pomocy smoka, ten złapał niezłego stracha i zupełnie stracił wiarę we własne możliwości. Czy uda mu się przełamać?







To niestandardowa i zupełnie zaskakująca bajka o przełamywaniu schematów, sięganiu po własne marzenia i pielęgnowaniu wiary w siebie.

Sympatyczna, mądra i pięknie ilustrowana, a ilustracje zdecydowanie wiodą tu prym i mają sporą przewagę nad tekstem. I bardzo dobrze – w końcu są bajkowe.

Co prawda pełne zrozumienie fabuły wymagałoby całkiem dobrej znajomości najsłynniejszych bajek z kanonu literatury dziecięcej, ale moja prawie trzyletnie córka tej biegłości nie posiada, a i tak bawi się tak samo dobrze, jak ja. Bez wyrzutów sumienia polecam więc i dużym i małym, a co! W końcu każdy zasługuje na swoją bajkę. Taką, o jakiej marzy, nie taką, jaką mu z góry napisano!

Recenzja powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa Dwukropek.


czwartek, 10 maja 2018

Kelly Barnhill - "Dziewczynka, która wypiła księżyc"

Autor: Kelly Barnhill
Tytuł: Dziewczynka, która wypiła księżyc
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 9 maja 2018
Liczba stron: 360
Ocena: 10/10
Wiek: 10+ 

Opis: 

Od wieków mieszkańcy Protektoratu wierzą, że pobliski las zamieszkuje okrutna wiedźma, której gniew obłaskawić może tylko najmłodszy mieszkaniec osady złożony w ofierze złej czarownicy. Co roku pozostawiają więc w lesie niemowlę, licząc na to, że danina z niewinnego życia powstrzyma wiedźmę przed terroryzowaniem ich miasta.
Ale Xan jest dobra. Dom w leśnym zaciszu dzieli z mądrym potworem Glerkiem i maleńkim smokiem Fyrianem o wielobarwnych skrzydłach. Ratuje ona porzucone dzieci i oddaje w opiekę rodzinom po drugiej stronie lasu, karmiąc niemowlęta blaskiem gwiazd. Jednemu z nich przypadkowo daje jednak do wypicia blask księżyca, napełniając je magią o niewyobrażalnej mocy. Xan postanawia sama wychować tę niezwykłą dziewczynkę. Kiedy zbliżają się trzynaste urodziny Luny, jej moc przybiera na sile...
Mnożące się dokoła złowrogie znaki wzmagają strach mieszkańców Protektoratu. Jeden z nich postanawia zabić wiedźmę, by uwolnić swój lud od trwającego od lat terroru. Do czego doprowadzić może wiara w zabobony? Jak niebezpieczna jest moc, którą posiadła Luna i jak potoczą się losy Xan, Glerka oraz Fyriana, którzy stali się rodziną dziewczynki?

Recenzja: 

Czy po lekturze jakiejś powieści kiedykolwiek zabrakło Wam słów? Mi owszem - Dziewczynka, która wypiła księżyc sprawiła, że mam problem z napisaniem recenzji dla Was, a jest to nie lada wyczyn - zwykle z łatwością przelewam swoje myśli i uczucia do dokumentu tekstowego. A teraz po prostu... nie mogę znaleźć właściwych słów, aby o niej opowiedzieć. Oniemiałam z zachwytu, bo to najcudowniejsza historia, z jaką od wielu lat się spotkałam. Oczarowała mnie całkowicie! 

Zacznę może od tego, że nie jest to książeczka jedynie dla dzieci - dorośli odnajdą w niej wiele odniesień do współczesności i niesprawiedliwości jaką są m.in. stereotypy. Opowieść Kelly Barnhill, pod przykrywką fantastycznej przygody, niesie wiele mądrości i zachęca do snucia refleksji oraz realizowania własnych marzeń. Uczy także, że nie należy oceniać z góry i słuchać plotek - należy zawsze wpierw poznać daną sytuację lub osobę nim zacznie się wygłaszać własne opinie, a przede wszystkim - nie oceniać książki po okładce (aczkolwiek - że tak wtrącę - Dziewczynka, która wypiła księżyc ma przepiękną okładkę, prawda?) - wygląd osoby nie zawsze świadczy o człowieku, pozory bywają mylne. 

Xan jest wiedźmą - wizualnie po wieloma względami przypomina dużą ropuchę. Na domiar złego przyjaźni się z potworem i Absolutnie Tycim Smokiem. Mieszkańcy Protektoratu o tym nie wiedzą, ale mimo to boją się wiedźmy i każdego roku zostawiają niemowlę dla niej w ofierze. Xan ratuje dzieci i znajduje im kochające rodziny w innym miejscu, aż pewnego dnia zakochuje się w dziewczynce o ciemnych oczach. Przypadkiem wypełnia dziecię magię i... zatrzymuje je dla siebie. Luna, bo takie imię otrzymuje księżycowa dziewczynka, wywraca życie wiedźmy i jej towarzyszy do góry nogami, by następnie siać chaos dalej - w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Przyznam szczerze, że książka w wielu fragmentach mnie zasmuciła. Matka, walcząca o dziecko, zostaje uznana za chorą na umyśle, a wkrótce okazuje się, że Starsi (władza) wcale nie wierzy w istnienie wiedźmy, a dzieci pozostawiają w lesie, aby utrzymać swoje pozycje. Podobnie sytuacja ma się z rodzicielką Antaina, poczciwego chłopca, która chce wykorzystać syna do spełnienia własnych ambicji. Autorka za pomocą magicznego świata przedstawia problemy powszechne i za pomocą aluzji odnosi się do ludzkich wad. Jednocześnie pokazuje, że wśród zła jest i dobro, nadzieja, malując piękne obrazy bezinteresownej miłości, przyjaźni i dobroduszności, które widzimy m.in. w postaciach zwykle w bajkach negatywnych - wiedźmie, potworze i smoku. 

"Magiczne dzieci są niebezpieczne", każdego dnia powtarzał sobie Glerk. Kiedy akurat nie tulił Luny w ramionach. Albo jej nie śpiewał. Albo nie szeptał jej poezji do ucha, gdy spała. 

Dziewczynka, która wypiła księżyc to nie tylko przepiękna, poruszająca historia. Napisana jest po prostu baśniowo i - poza poruszającymi, pouczającymi i smucącymi serduszko elementami - są w niej zawarte także ogromne połacie znakomitego humoru, który rozbawi zarówno młodego czytelnika, jak i tego znacznie starszego. Dawno tak świetnie nie bawiłam się przy żadnej książce, a na pewno nie tak dobrze jak przy niej. Straciłam głowę dla Glerka, potwora kochającego poezję. Ta książka jest równie magiczna, jak jej główna bohaterka - a może nawet bardziej. Ale czy można być bardziej magicznym od dziewczynki, która wypiła czystą magię księżyca? 

- Moja droga, cytując słowa Poety: "Jakże głęboko mam to w...". 
- GLERKU! - zakrzyknęła Wiedźma z przerażeniem. - Cóż to za słownictwo! 

Jeśli chcecie podarować swojemu dziecku i sobie magiczną podróż przez meandry ludzkości i baśniowości - koniecznie sięgnijcie po Dziewczynkę, która wypiła księżyc. Jest ona dokładnie taka, jak napisał o niej New York Times - Nie sposób się od niej oderwać... Jest równie ekscytująca i w wielowarstwowa, jak klasyki Piotruś Pan czy Czarnoksiężnik z Krainy Oz. To pozycja, którą warto, a wręcz trzeba poznać. Polecam z całego serca.

Dodam jeszcze - bo to warto dodać, że przekładu tej powieści dokonała Marta Kisiel-Małecka, której pióro delikatnie odznacza się w treści. Zaintrygowani? :)