Pokazywanie postów oznaczonych etykietą edukacyjne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą edukacyjne. Pokaż wszystkie posty

środa, 14 listopada 2018

Gabriela Rzepecka-Weiss, Magdalena Kozieł-Nowak - "Gdy Pola się zgubi"


Autor: Gabriela Rzepecka-Weiss
Ilustracje: Magdalena Kozieł-Nowak
Tytuł: Gdy Pola się zgubi
Wydawnictwo: Dwukropek
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 32
Ocena: 10/10
Wiek: 3+

Opis:

Pola doskonale zna sześć ZASAD DLA ZAGUBIALSKICH:
1. Nie szukam. Czekam;
2. Nie mogę wchodzić autom
w drogę;
3. Do pomocy gotowe służby mundurowe;
 4. Ktoś nieznany? Nie ufamy;
5. Kontakt do mamy? W bucie
zapisany;
6. Mam być widziana, a nie schowana!
Tylko czy będzie o nich pamiętać, kiedy naprawdę się zgubi?


Recenzja:
Są książki piękne, są książki wzruszające, są książki ciekawe i są książki obowiązkowe. I ta jest właśnie obowiązkowa – bo być może będzie miała wpływ na to, czy Wasze dziecko zachowa się w niebezpiecznej sytuacji. 

Mała Pola, bohaterka tej niedługiej opowieści ma pewną cechę charakterystyczną typową dla wszystkich małych dzieci, które właśnie odkryły swoją niezależność ruchową – często się gubi. A kiedy wraz z rodzicami wyjeżdża na wakacje za granicę, okazji do zagubienia jest co niemiara. Na szczęście nasza mała bohaterka zna sześć łatwych do zapamiętania, rymowanych zasad dla zagubionych. Pozostaje tylko być dzielnym i się do nich zastosować.




To 32 strony, na których tekst jest właściwie tylko dopełnieniem bardzo atrakcyjnych ilustracji – a i tak wzbudza na plecach zimny dreszcz. Bo Pola gubi się na każdym kroku – wsiada do złego autobusu, zawierusza się w tłumie, jest zaczepiana przez obcych i traci z oczu rodziców za granicą. Na miejscu jej rodziców osiwiałabym w dwa dni. Te nieco przerysowane sytuacje (choć  groza podczas czytania jest jak najbardziej realna), mają na celu uświadomić małemu czytelnikowi niebezpieczeństwa, jakie mogą na nich czyhać gdy stracą rodziców z oczu, i – co najważniejsze – wpoić mu prawidłowe wzorce zachowania. Bo świadome dziecko, to bezpieczne dziecko.

Jestem bardzo wdzięczna autorkom za ten pomysł – fabularna historia sprzyja zapamiętywaniu znacznie bardziej niż wypunktowane zasady do wkucia, a z sympatyczną małą dziewczynką łatwo się utożsamić. 

Ja również czegoś się z niej nauczyłam – pomysł z numerem mamy w buciku jest genialny! Dotychczas korzystaliśmy z bransoletki niezgubki, ale niejednokrotnie zdarzyło nam się o niej zapomnieć ruszając w tłum. A bez butów jednak raczej się nie wychodzi. Z pewnością wykorzystamy w praktyce.

Świetna wizualnie, ciekawa historia z elementami horroru. A przynajmniej dreszczowca. Edukacyjna w stu procentach i bardzo dobrze, bo taki właśnie jest jej cel. Koniecznie przeczytajcie ze swoimi pociechami. Czytajcie jak najczęściej, żeby się dobrze utrwaliło, bo w stresie łatwo zapomnieć o wszystkich zasadach. 

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Wydawnictwa Dwukropek.

sobota, 18 lutego 2017

Susie Hodge - "Dlaczego sztuka pełna jest golasów?"


Tytuł: Dlaczego sztuka pełna jest golasów?
Autor: Susie Hodge
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 96
Ocena: 8/10
Wiek: 5+

Opis:
Przyjazne, a jednocześnie ambitne wprowadzenie do historii sztuki dla dzieci, już od wczesnych klas szkoły podstawowej. Odpowiada na najważniejsze, podstawowe, często zaskakujące i podchwytliwe, ale zawsze prawdziwe pytania dzieci dotyczące praw, którymi rządzi się sztuka. Przedstawia rozmaite zagadnienia z nimi związane, tłumaczy, czym jest malarstwo jaskiniowe, kubizm, malarstwo odrodzenia czy sztuka współczesna. Objaśnia terminy z historii sztuki w sposób niezwykle przystępny, a zarazem merytoryczny. Prezentuje sztukę w ujęciu problemowym: od malowideł naskalnych do kubizmu, od renesansu do sztuki współczesnej.

Recenzja:
Książka Dlaczego sztuka pełna jest golasów? została napisana językiem dzieci, o czym świadczy już tytuł. Znalazło się w niej kilkanaście pytań, które mogłoby zadać dziecko, patrząc na dzieła sztuki: czemu tyle golasów? ale co to jest? czy aby na pewno to już skończone? – i wiele innych. Odpowiedzi utrzymane są w podobnym stylu, jak pytania. Są proste, by trafiły do maluchów, ale jednocześnie niezbyt rozwinięte, prowokujące do dyskusji, wymiany spostrzeżeń. Można powiedzieć, że ta książka odpowiada na sporo pytań, ale rodzi ich równie wiele, więc jeśli chcecie zainteresować swoje dziecko sztuką, sprawić, by zastanawiało się nad tym, co widzi, to idealna pozycja.
Książka ma duży format i grubą oprawę, a w środku znajduje się niemal sto reprodukcji najbardziej znanych obrazów. Reprodukcje są bardzo dobrej jakości, kompozycja książki przejrzysta. Tekstu na stronach jest niewiele, akurat tyle, żeby utrzymać zainteresowanie mniejszego dziecka. Dodatkowo przez całą książkę towarzyszy nam dwójka uroczych postaci, chłopczyk i dziewczynka, którzy w zależności od poruszonego tematu są przedstawiani w odpowiedni sposób (można ich też dostrzec na okładce).

Autorka prezentuje cały przekrój dzieł – od malowideł naskalnych, przez takich klasyków, jak van Gogh czy Vermeer, po pop art i prowokacyjne instalacje artystyczne. Nie zabrakło odpowiedzi na pytania o sztukę abstrakcyjną czy wyjaśniania w przystępny sposób terminów z zakresu historii literatury (ale nie tylko). Autorka nie skupiła się jednak na samym przybliżeniu zagadnień ściśle związanych ze sztuką – pojawiły się też pytania i odpowiedzi dotyczące kwestii odbioru dzieł, typu: czy aby oglądać obrazy trzeba być mądrym i dlaczego w galerii powinno się być cicho. Książka będzie też zatem doskonałym przygotowaniem do wizyty w muzeum – nie tylko wzbudzi w dziecku zainteresowanie sztuką, lecz także uświadomi mu, że najlepiej podziwia się ją w ciszy.

Polecam wszystkich rodzicom, którzy chcieliby obudzić w swoich pociechach wrażliwość na sztukę. Starsze dzieci mogą czytać tę książkę samodzielnie, młodsze – z rodzicami. Znajduje się tu sporo ciekawostek, które wzbudzą zainteresowanie zarówno rodzica, jak i dziecka, więc nuda nie grozi w trakcie lektury żadnemu z nich. Przeczytajcie!

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Naukowemu PWN


poniedziałek, 6 lutego 2017

Alicja Żarowska-Mazur, Dawid Mazur - "Piksele, wektory i inne stwory"


Tytuł: Piksele, wektory i inne stwory. Grafika komputerowa dla dzieci
Autorzy: Alicja Żarowska-Mazur, Dawid Mazur
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 226
Ocena: 9/10
Wiek: 10+

Opis:
Grafika komputerowa zazwyczaj kojarzy się z wyretuszowanymi zdjęciami modeli i modelek. W rzeczywistości daje nam o wiele większe możliwości.
Książka jest wprowadzeniem do grafiki komputerowej dla dzieci i nie tylko. Dowiesz się, czym są tryby kolorów, na czym polega różnica między grafiką rastrową a grafiką wektorową, a także zobaczysz, na co należy zwrócić uwagę, przygotowując plik do publikacji w internecie oraz do druku.
Poznasz programy do grafiki rastrowej: Photoshop Online Tools, Adobe Photoshop CC . Pierwsza z tych aplikacji jest bezpłatna i dostępna w wersji webowej. Zawiera wszystkie podstawowe i najbardziej niezbędne narzędzia, które znajdziesz też w drugim, komercyjnym, programie. Dzięki Photoshop Online Tools nauczysz się korygować fotografie, stosować różne ciekawe efekty, zmieniać ustawienia obrazu, np. balans bieli, nasycenie kolorów lub kontrast. Photoshop CC natomiast ułatwi Ci zrozumienie istoty warstw i ich stosowania.
Jeśli chcesz zaprojektować ulotkę, logo, wizytówkę, powinny Cię zainteresować aplikacje do grafiki wektorowej: Inkscape (bezpłatny) i CorelDRAW X8. Nauczysz się używać linii pomocniczych, korzystać z mechanizmów pozwalających na powielanie elementów, a także ich jednoczesne przekształcanie. Zobaczysz, że grafika wektorowa może być tak samo ciekawa, jak grafika rastrowa.

Recenzja:
Grafika komputerowa daje ogromne możliwości i chociaż sporo osób kojarzy ją głównie z retuszowaniem zdjęć, nie tylko o to chodzi. Dzięki programom takim jak Adobe Photoshop czy Corel możemy zrobić niemal wszystko – począwszy od wykadrowania zdjęcia, przez projektowanie wszelkiego rodzaju plakatów, wizytówek czy okładek do książek, a skończywszy na zaprojektowaniu logo. Przycięcie zdjęcia raczej nie nastręcza wielu trudności, jednak bardziej zaawansowane przeróbki mogą wydać się skomplikowane. Ta książka udowadnia, że zabawa grafiką może być prosta i przyjemna!
W początkowych rozdziałach autorzy w bardzo przystępny sposób wyjaśniają, czym są piksele i wektory, a także charakteryzują podstawowe typy grafiki, do których należą grafika rastrowa (oparta na pikselach) oraz grafika wektorowa (oparta na wektorach). Przybliżają też cztery podstawowe typy prezentacji kolorów (tryb czarno-biały, skala szarości, RGB i CMYK) oraz piszą o formatach plików. Z tymi podstawami przechodzą do dwóch głównych rozdziałów tej książki, czyli do grafiki rastrowej i wektorowej.
W rozdziale o grafice rastrowej autorzy przybliżają działanie dwóch programów – darmowego, dostępnego online Photoshopa Online Tools, który ma niestety tę wadę, że funkcjonuje jedynie w czterech językach i polski się do nich nie zalicza. Znacznie więcej miejsca poświęcono jednak programowi Adobe Photoshop CC, czym byłam naprawdę zachwycona, bo zawsze było mi z nim nie po drodze, gdyż nie jest on najprostszy w obsłudze. Autorzy krok po kroku opisali jego funkcje, poczynając od zapoznania czytelników z interfejsem. Później przybliżyli działania na warstwach, opcje przydatne do retuszowania, a także własnoręcznego tworzenia grafik.
W rozdziale o grafice wektorowej również przybliżono działanie dwóch programów – darmowego Inkscape’a, który w przeciwieństwie do Photoshopa Online Tools wymaga zainstalowania, oraz komercyjnego CorelDRAW X8. Rozdział ten był nawet ciekawszy od poprzedniego, bo grafika wektorowa jest mniej popularna od rastrowej. Właśnie z wykorzystaniem tej pierwszej grafiki można projektować loga i różnego rodzaju kształty.
Autorzy przedstawili też przykłady konkretnych zadań i krok po kroku opisywali poszczególne etapy ich wykonania. Jest do doskonały sposób na przećwiczenie poznanych funkcji i możliwości, a dzięki temu, że wszystko jest krok po kroku opisane, można na bieżąco sprawdzać swoje postępy.

To naprawdę świetna książka, nie tylko dla dzieci. W zasadzie autorom nie udało się uniknąć kilku wpadek, takich jak używanie niewyjaśnionych wcześniej terminów, których dziecko raczej nie zrozumie, zresztą nie mający większego pojęcia o grafice dorosły również. To chyba jedyny minus, jakiego się dopatrzyłam. Poza tym nie mam się do czego przyczepić, książka jest bogato ilustrowana, a ilustracje faktycznie oddają to, o czym piszą autorzy. Przygotowanie grafik do druku nie jest proste, często okazuje się, że kolory są inne, niż miały być, pewnych rzeczy nie widać – tutaj autorzy (a może składacz?) postarali się, by wszystkie subtelne różnice między ilustracjami były widoczne. Obrazki są w dobrej jakości (chyba, że nie mają takie być) i ilustrują niemal wszystko, o czym autorzy nam piszą.  
Książka doskonale sprawdzi się zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica. Z jej pomocą możecie stworzyć naprawdę ciekawe rzeczy. Gorąco polecam!

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Naukowemu PWN

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Ewelina Mazurek - "Ziarenko prawdy"


Tytuł: Ziarenko prawdy
Autor: Ewelina Mazurek
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 60

Opis:
Eli jest wrażliwym i radosnym chłopcem, jednak gdy na skutek usilnych próśb dostaje cybertrop, czyli okulary będące bramą do wirtualnego świata, zupełnie się zmienia. Staje się agresywny, leniwy, całe dnie spędza na graniu, zabijaniu potworów i zdobywaniu kolejnych umiejętności oraz odznaczeń w wirtualnej rzeczywistości. Prawdziwy świat, ludzie i dotychczasowe życie stają się dla niego nudni. Zaniepokojona mama szuka sposobów, by oderwać chłopca od gry, lecz na próżno. Aż za radą pewnego mądrego staruszka sięga po ostateczny argument – niszczy okulary syna. Eli nie może już grać, na nowo musi nauczyć się funkcjonować w prawdziwym świecie i może uda mu się zrozumieć, że jest w nim tak wiele ważniejszych spraw od technologii i jej dominacji nad światem…

Recenzja:
Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy, gdy wzięłam do ręki tę książeczkę, była prześliczna okładka. Autorem ilustracji, która się na niej znajduje, a także całej reszty ilustracji w książce, jest Grzegorz Dziurdź. Wspominam o nim już na samym początku, bo w publikacji został wymieniony dopiero na ostatniej, redakcyjnej stronie, co wydaje się dość niesprawiedliwe, biorąc pod uwagę fakt, że w książkach dla dzieci ilustrator jest w zasadzie współautorem. Tak czy owak wykorzystana na okładce ilustracja jest bodaj najładniejsza ze wszystkich, które Dziurdź stworzył na potrzeby tej książeczki i bardzo mi się spodobała. Widzimy na niej głównego bohatera, chłopca o imieniu Eli.

Gdy Eli się urodził, jego mama zasadziła ziarenko, które dostała kiedyś od pewnej staruszki. W bajce jest ono symbolem serca chłopca. Eli mieszka z mamą w drewnianej chatce na skraju lasu. Jego ojciec pracuje i mieszka w pobliskim lesie i odwiedza ich raz w tygodniu. Mały Eli jest pełnym entuzjazmu chłopczykiem z bujną wyobraźnią, ale z biegiem lat życie w lesie zaczyna mu się nudzić, więc mama posyła go do przedszkola. Obserwując roślinkę, która wyrosła z ziarenka, wie, że z jej synem dzieje się coś niedobrego. Gdy postanawia z nim porozmawiać, dowiaduje się, że wszystkie dzieci w przedszkolu mają cybertropy – magiczne okulary, które pozwalają przenieść się do wirtualnego świata gier. Chłopiec prosi ojca o własny cybertrop – i kiedy go dostaje, jego roślinka usycha.
Z jednej strony bajka Eweliny Mazurek posiada najważniejsze elementy baśni – mamy chłopca, który schodzi na złą drogę, opis jego przemiany, są elementy cudowności – jak choćby magiczne ciasto, a nagrodą za powrót na właściwą drogę jest dla chłopca jego własna „księżniczka”, ale z drugiej strony autorka tak tendencyjnie podeszła do tematu techniki, że jakoś nie potrafiłam czerpać przyjemności z lektury. Mazurek wyraźnie stara się przekazać, że technika jest zła, że powinno się ją niszczyć i wrócić do więzi z naturą. Stawia sprawę na ostrzu noża, nie ma tu miejsca na żadne odcienie szarości – jest tylko czerń i biel. Jako starszego czytelnika bardzo kuło mnie to w oczy, ale młodsze dzieci mogą odebrać tę historię zupełnie inaczej.

Jeśli martwicie się, że wasze dziecko spędza za dużo czasu na grach komputerowych, przeczytajcie mu bajeczkę o Elizeuszu. Być może do waszej pociechy trafi nauka, którą stara się przekazać autorka, i otworzy ona oczy na piękno otaczającej je natury. Warto spróbować.

Książeczkę dostałam od wydawnictwa Novae Res


Zajrzyjcie na ich fanpejdż

wtorek, 22 listopada 2016

Zofia Stanecka - "W kraju Polan. O dawnej Polsce"

Autor: Zofia Stanecka
Tytuł: W kraju Polan. O dawnej Polsce
Wydawnictwo: EGMONT
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 32
Ocena: 6/10
Wiek: 3-7 lat

Opis: 

Wyobrażaliście sobie kiedyś, jak wyglądałoby Wasze życie, gdybyście urodzili się dawno temu? Dzięki tej książce przeniesiecie się do średniowiecza, do czasów panowania księcia Mieszka. Witajcie w kraju Polan!

Recenzja:

W kraju Polan. O dawnej Polsce to druga pozycja z serii Czytam sobie, trzypoziomowego programu wspierania nauki czytania, z którą miałam przyjemność się zapoznać. Wcześniej recenzowałam bajeczkę z uniwersum Star Wars, która - tak jak i obecnie opisywana książeczka - zaliczała się do poziomu pierwszego, a więc głównie składania słów przez dzieci i ćwiczenia głoskowania. Zainteresowała mnie ona przede wszystkim przez wzgląd na tematykę. Dotychczas na swej drodze spotkałam niewiele bajeczek opowiadających o początkach naszej ojczyzny i dlatego z radością powitałam ją w swoich progach. Niestety, mój siostrzeniec, któremu podarowałam W kraju Polan..., był nieco tą pozycją rozczarowany, choć twórczość Zofii Staneckiej uwielbia. 


Bajeczka o początkach Polski składa się z krótkich zdań, które jedynie z pozoru są proste. W tekst wkradł się m.in. dwukrotnie rok 966, który dla malucha początkującego naukę czytania jest niezwykle trudny do przeczytania na głos. Nie brakuje również innych cięższych słów i zwrotów, jak choćby obwarowana palisadami. Choć treść zainteresowała mojego siostrzeńca, tak sposób w jaki została ukazana - przede wszystkim przez dobór trudnych słów - zniechęcił malucha do obcowania z nią. 

Sytuację podratowały klimatyczne ilustracje Magdy Kozieł-Nowak. Barwne, wesołe i pełne elementów rysunki bardzo przypadły zarówno mnie, jak i mojemu siostrzeńcowi do gustu i oglądaliśmy je z przyjemnością. Bardzo lubię tego typu kreskę, bo choć jest z pozoru prosta, tak w liniach ilustratora można dopatrzeć się coraz to nowszych elementów, a mnogość kolorów bardzo rozbudza wyobraźnię i dorosłego, i dziecka. Dodatkowym atutem okazały się również naklejki, chyba wszystkie dzieci je kochają. :) 

W kraju Polan. O dawnej Polsce nie jest pozycją złą. Zawiera mnóstwo ciekawostek i informacji, które bez wątpienia zainspirują dziecko do sięgnięcia po bardziej historyczne bajeczki. Ja jednak skierowałabym ją do dzieci, które potrafią już składać bez problemu zdania, bowiem poziom trudności dla początkującego jest doprawdy trudny. 


Tę książeczkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu EGMONT. :) 

poniedziałek, 19 września 2016

Sabina Pelc - "Baśniowe ścieżki"


Tytuł: Baśniowe ścieżki
Autor: Sabina Pelc
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2016
recenzja przedpremierowa
Liczba stron: 72
Wiek: 3+

Recenzja:
Baśniowe ścieżki to zbiór sześciu bajeczek dla młodszych dzieci. Świat stworzony przez autorkę ma fantastyczne elementy, w jej opowiastkach występują czarownice, diabły, domowe skrzaty, czy gadające zwierzęta. Obok bohaterów ciężko i uczciwie pracujących, którzy mają stanowić wzór do naśladowania, występują też postacie złe, jak diabeł, czy chciwe jak pewne małżeństwo. Każda bajka kończy się szczęśliwie i zawiera krótki morał w postaci zdania, które małe dziecko może sobie powtarzać, by je przyswoić.
Pierwsza bajka o młynarzu i diable przekazuje, że w życiu trzeba kierować się głównie mądrością i skromnością. Druga, o bogaczu i chłopie o złotym sercu mówi, że dobre serce jest skarbem o wiele większym niż złoto, które ostatecznie nie przynosi żadnej radości. Trzecia bajeczka traktuje o uczciwości i chciwości, chwaląc oczywiście tę pierwszą, a ganiąc drugą, bo nie pieniądze dają szczęście lecz miłość i nadzieja. Czwarta bajka opowiada o sierotce Małgorzatce, która szukała domu, i o gadających zwierzętach. Małgorzatka znajduje dom dopiero wtedy, gdy znajduje miłość. Piąta bajka jest o pięknej Katarzynie, którą z powodu urody spotkała tragedia. Spod złego czasu uwolniła ją oczywiście miłość. Ostatnia bajka opowiada o kupcu Walentym i domowych skrzatach. Można z niej wynieść taką naukę, że jeśli jesteśmy dla kogoś dobrzy, to dobro do nas wróci.
Bajki są krótkie, maja po kilkanaście stron, więc powinny utrzymać zainteresowanie młodszego dziecka. Do tego w środku znajdują się kolorowe ilustracje. Nie są może najpiękniejsze, ale kilkulatka powinny zadowolić.
Jeśli szukacie dla swojego malucha książeczki, która nie tylko zajmie go przed snem, ale pozwoli przekazać pozytywne wartości, śmiało możecie sięgnąć po Baśniowe ścieżki, bo autorka postarała się, żeby jej bajki niosły ze sobą edukacyjne treści.

Wydawnictwo Novae Res

Odwiedźcie ich fanpejdż


środa, 31 sierpnia 2016

"Pszczółka Maja. Rysuję i ścieram"

Autor: ...
Tytuł: Pszczółka Maja. Rysuję i ścieram
Wydawnictwo: EGMONT
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 16
Ocena: 7/10
Wiek: 3-7 lat

Opis:

Ta książka to niekończąca się zabawa! Weź do ręki dołączony mazak i daj się porwać przygodzie! W każdej chwili możesz zmazać swój obrazek i zacząć od początku. To jeszcze nigdy nie było takie proste! W tej zabawie towarzyszyć ci będą Maja i Gucio, którzy przygotowali dla ciebie mnóstwo zadań, dzięki którym rozwiniesz wyobraźnię i lepiej poznasz bohaterów swojej ulubionej bajki. Wejdź do świata pracowitych pszczółek i dowiedz się, co Maks lubi jeść najbardziej, kto zabrał okulary Bzykowi i jakie nowe miejsce odwiedziła dzisiaj Maja.

Recenzja:

Pszczółka Maja to jedna z ulubionych postaci mojego dzieciństwa. Uwielbiałam kreskówkę i wersję książkową, a do dziś często podśpiewuję sobie piosenkę Zbigniewa Wodeckiego rozpoczynającą kreskówkę. Teraz powstała nowa wersja „Pszczółki Mai” z nowocześniejszymi rysunkami, więc moda na nią chyba wraca. W sklepach można znaleźć gadżety i kolorowanki z tym uroczym kreskówkowym owadem. Z przyjemnością zgłosiłam się do recenzji jednej z książeczek z Mają w roli głównej.


Książeczka jest dość cieniutka, ma zaledwie szesnaście stron, jednak kartki są grube i gładkie jak tablica suchościeralna. Właśnie funkcję tablicy suchościeralnej ta książeczka ma pełnić. Nadrukowane są w niej zadania, które mają ćwiczyć rączkę dziecka w pisaniu i rysowaniu. Do książeczki dołączono cienki pisak suchościeralny z gąbeczką, by maluch mógł wielokrotnie rozwiązywać zadanie i wycierać w razie potrzeby.

Zadania są bardzo różne: rysowanie szlaczków, cyferek po kropkach, znajdowanie rónic. Niby takie same jak w innych książeczkach z zadaniami dla maluchów, a jednak forma tablicy ścieralnej to coś zupełnie innego. Pisak nie zostawia śladów jak na przykład ołówek zbyt mocno odciśnięty na kartce. Ponadto błyszczące gładkie strony i ładna nowoczesna grafika podobają się dzieciakom.

Uważam, że to bardzo ciekawa forma ćwiczeń dla dzieci. Może służyć wielokrotnie wielu dzieciakom, również dlatego, że jest zrobiona z bardzo trwałego materiału. Moi siostrzeńcy co prawda powyciągali strony ze zszywek, ale nie uszkodzili przy tym żadnej kartki. Wciąż są piękne i błyszczące jak na początku. Świetna książeczka dla niewprawnych małych rączek.


Tę książeczkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu EGMONT. :)