Pokazywanie postów oznaczonych etykietą duży format. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą duży format. Pokaż wszystkie posty

sobota, 8 stycznia 2022

Ola Woldańska-Płocińska - "Opowiem ci, mamo, o Świętym Mikołaju"


Autor: Ola Woldańska-Płocińska
Tytuł: Opowiem ci, mamo, o Świętym Mikołaju
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia 
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 28
Wiek: 0-6 lat
Ocena: 9/10

Opis:

Tym razem w popularnej serii "Opowiem ci, mamo" przedstawiamy niezwykłego bohatera, którego kochają wszystkie dzieci… Świętego Mikołaja! Najmłodsi dowiedzą się między innymi, że jest wielkim smakoszem i robi najlepsze naleśniki z konfiturą z arktycznych borówek, że pomagają mu skrzaty, na które może liczyć zarówno przy opiece nad reniferami, jak i przy codziennych obowiązkach, takich jak pastowanie butów. Ciekawscy będą mogli zajrzeć do jego domu oraz poznać tajniki dostarczania prezentów. Jednak książka kryje o wiele więcej tajemnic – na przykład co skrzaty i Mikołaj robią latem, dlaczego pani Mikołajowa ma najwięcej pracy w styczniu czy jak powstają prezenty. Wreszcie autorka zachęci także, aby zastanowić się, o co poprosić Świętego Mikołaja, który jest przecież bardzo zapracowany. Być może właśnie dlatego nie tylko on rozdaje dzieciom na świecie prezenty… A kto jeszcze? O tym także opowiada ta piękna obrazkowa książka.

Recenzja:

Chociaż Mikołajki i święta Bożego Narodzenie są już za nami, to nic nie stoi na przeszkodzie, by dowiedzieć się więcej o Mikołaju - tej nieśmiertelnej i wzbudzającej co roku ogromne poruszenie, zwłaszcza wśród najmłodszych, bajkowej postaci. Tym razem w popularnej serii od wydawnictwa Nasza Księgarnia, a więc Opowiem, ci mamo... został poruszony temat tego specyficznego, ubranego na czerwono, pana. Na pewno warto poznać go lepiej. Ta publikacja zbiera w jednym miejscu szereg najważniejszych informacji o nim i przekazuje je w luźnej, rozrywkowej formie.


Które dziecko nie chciałoby bliżej poznać Świętego Mikołaja? I to jeszcze za pomocą książki z popularnego cyklu, wydanej w ciekawy sposób i w jak najwyższej jakości. Chociaż mój młodszy synek bał się tego pana, gdy przyszedł do nas w odwiedziny z prezentami, to chętnie przeglądał książkę mu poświęconą. Twarde strony i duży format sprawiają, że bez problemu mogą jej używać nawet te najmłodsze dzieci, czyli na przykład dwulatkowie. Pod względem wieku odbiorców jest to zatem uniwersalna publikacja, potrafiąca wzbudzić zainteresowanie zarówno u przedszkolaka jak i starszego dziecka. Czego zatem dowiedzą się z niej najmłodsi czytelnicy i co interesującego mogą w niej znaleźć?




Książka jest skarbnicą wiedzy o Świętym Mikołaju, musi zatem dostarczyć młodym odbiorcom najważniejszych informacji na jego temat. Zastanawialiście się z pewnością, gdzie mieszka ów sławny pan, jak wygląda jego dom, czy o tym, co je na śniadanie. To właśnie, między innymi, te zagadnienia zostały rozwinięte w książce. Autorka poświęciła także więcej uwagi małym pomocnikom Świętego Mikołaja, procesowi powstawania prezentów oraz reniferom. Pomimo małej ilości treści tę książkę można więc uznać za wyczerpującą w dość dużym stopniu wiedzę na temat pana roznoszącego zimą prezenty. Poza tym, to nie wszystko. Na pewno zostaniecie mile zaskoczeni zawartością tej publikacji i informacjami, które autorka przekazuje w prosty, interesujący i momentami zabawny sposób. Mój syn zachwycił się labiryntem, prowadzącym skrzata do domu Mikołaja zatem jak można wywnioskować zachęca ona także do aktywności i oferuje inne możliwości zabawy, oprócz czytania. Oczywiście wiedzą w niej zawarta jest dostosowana do dzieci także nie musicie się martwić, że zostanie tu zanegowane istnienie owej postaci. Na pewno młodzi odbiorcy utwierdzą się w przekonaniu, że ten pan istnieje i jest bardzo dobrym człowiekiem.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia.

sobota, 6 marca 2021

Madlena Szeliga - "Rodzina sztućców"; "Rodzina sztućców 2"

Autor: Madlena Szeliga
Ilustracje: Sławomir Zatorski
Tytuły: Rodzina sztućców; Rodzina sztućców 2
Wydawnictwo: Aromat słowa
Rok wydania: 2017; 2018
Liczba stron: 40
Wiek: 3+
Ocena: 7/10

Opis:
  
Przedstawiamy pierwszą część nowej serii kolorowych, niebanalnie ilustrowanych książek o wyjątkowej rodzinie Sztućców. Znajdziemy w nich ciepłe i zabawne historie, o tym, co dzieje się w naszej kuchni, kiedy z niej wychodzimy. Opowieści o perypetiach rodziny Sztućców rozbudzają wyobraźnię i pomagają wprowadzić dzieci w zaczarowany świat kuchni.

Część pierwsza zawiera trzy opowieści. Sztućce przeprowadzają się do nowej szuflady, Dziadek Nóż szuka nowej żony,a mały Widelczyk podgląda Tatę przy pracy. W żadnej z tych historii nie brakuje ani przygody, ani humoru. Następne części już wkrótce!

***

W drewnianej szufladzie mieszka pięcioosobowa rodzina. Dziadek Nóż o ciętym języku, Tata Widelec z potężną szczęką, Mama Łyżka o opływowych kształtach oraz dzieci: Łyżeczka i Widelczyk. Nie da się powiedzieć, że żyją zgodnie. Ale na pewno żyją ciekawie. Przedstawiamy kolejną część nowej serii kolorowych, niebanalnie ilustrowanych książek o wyjątkowej rodzinie Sztućców. Znajdziemy w nich ciepłe i zabawne historie, o tym, co dzieje się w naszej kuchni, kiedy z niej wychodzimy. Opowieści o perypetiach rodziny Sztućców rozbudzają wyobraźnię i pomagają wprowadzić dzieci w zaczarowany świat kuchni.

Recenzja:

Doczekałam się właśnie niebanalnego zaskoczenia spowodowanego pomysłem na książki dla dzieci, a konkretnie na jej bohaterów. Były zwierzęta, samochody, prawdziwi ludzie, więc przyszedł czas na coś oryginalnego. Na co? Na sztućce! Poznanie tej rodziny może wzbudzić niemałą sensację. Z pewnością dzieci zainteresuje ta nietypowa społeczność. Czy Rodzina Sztućców zapewni im fantastyczną czytelniczą przygodę? Na pewno ich perypetie okażą się dla nich interesujące - zwłaszcza, że są oparte na doświadczeniach człowieka i praw rządzących w realnym świecie. Niektóre wydarzenia będą zrozumiałe tylko dla starszych dzieci, potrafiących dostrzegać i zrozumieć ironię płynąca z czytanego tekstu. Posiadając tę umiejętność odbiorą te historyjki jako bardzo ciekawe i zabawne.

Muszę przyznać, że tacy nietypowi bohaterowie od razu zwrócili uwagę moich synów. Z zainteresowaniem przyglądali się nieco dziwnym i specyficznym ilustracjom z książek. Młodszy z nich - niespełna trzylatek - nazywał sztućce i szybko zapamiętał rolę jaką każdy z nich pełni w tych opowieściach, to znaczy że Dziadek jest Nożem, Tata to Widelec, mama - Łyżka, a dzieci - Łyżeczka i Widelczyk. Chociaż akurat jemu trudno było skupić się na czytanym przeze mnie tekście, więc zdecydowanie wolał przyglądać się obrazkom. Z tego też względu książki polecam nieco starszym dzieciom, a my z pewnością jeszcze za jakiś czas do nich wrócimy. Jak myślicie, co się dzieje w kuchni pełnej sztućców? Niech wasze dzieci przekonają się same, bowiem ta publikacje to także dowód na to, że nasza wyobraźnia nie ma granic i warto tworzyć i opowiadać niemożliwie niemożliwe historie. Niech Rodzina Sztućców zachęci ich do takich twórczych działań i rozbudzi w nich kreatywność.

Pierwsza część tej serii składa się z trzech krótkich, zabawnych opowieści. Oczywiście najpierw zapoznany się z członkami Rodziny Sztućców oraz będziemy świadkami ich przepychanek dotyczących poszukiwania nowego miejsca zamieszkania. A co się może zdarzyć, gdy Dziadek Nóż zacznie szukać żony? Na pewno nie obędzie się bez pewnych komplikacji. Na koniec poznamy historyjkę o małym Widelczyku, który będzie poszukiwał własnej tożsamości. Perypetie tej specyficznej społeczności dają powody do uśmiechu i w ciekawy sposób odnoszą się do rzeczywistości prawdziwych ludzi. Dzieci przekonają się, że każdy potrzebuje własnej przestrzeni oraz też towarzystwa oraz jak ważne są więzi rodzinnie, zwłaszcza taty z synem. Poruszono tu zatem ciekawe tematy i ukazano je w niestandardowy j i nieco symboliczny sposób, co zachęca czytelników do własnej analizy i rozmyślania nad treścią publikacji.


Druga część, a więc Rodzina Sztućców 2 także zawiera trzy krótkie rozdziały, z których każdy wprowadza czytelników w niezwykłe przygody tej specyficznej społeczności. Co tym razem im się przydarzy? Zrobi się nieco niepokojąco, bowiem zaginie Łyżeczka, a później cała rodzina stanie oko w oko, a raczej metal w plastik ze sztucznymi sztućcami. Na koniec dowiemy się, czy Widelec pamięta o rocznicy ślubu i jakim prezentem uraczy swoją małżonkę. Perypetie te są przedstawione w sposób humorystyczny mimo ich pozornej powagi. Takie rozwiązanie może nauczyć dzieci dystansu do pewnych spraw oraz wspierać w nich rozwój dobrego poczucia humoru. Niewątpliwie historyjki te wzbudzają radość, a autorka zadziwia swoją pomysłowością.



To, co od razu rzuca się w oczy to niestandardowy format wydania tych książek i specyficzne ilustracje. Książki są naprawdę duże, do tego wydane w twardej oprawie. Na pewno nie jest wygodnie dziecku trzymać je samemu, ale można z tym sobie poradzić. Ilustracje zaś nie skradły mojego serca, są dość chaotyczne i nie mają w sobie uroku, ale najważniejsze jest to, że można rozpoznać członków Rodziny i nie ma z tym problemu nawet dwulatek. Jeśli lubicie nietypowo wydane książki, nietypowe historyjki i nietypowych bohaterów, na pewno będziecie zadowoleni ze znajomości z Rodziną Sztućców. Dla mnie jest w niej nieco za dużo tej nietypowości, ale pomysł na serię uważam za dość intrygujący. Przyjemnie było być obserwatorem tych wydarzeń, które zdecydowanie wprawiają w dobry nastrój.

Rodzina sztućców i Rodzina sztućców 2 to wyróżniająca się pod wieloma względami seria dla dzieci o przygodach tytułowej społeczności. Opowieści te bawią, w ironiczny sposób odzwierciedlając życie zwykłych ludzi. Z pewnością wszystkim czytelnikom nie będzie trudno utożsamić się z bohaterami i po prostu ich polubić. Spodziewamy się kolejnej części i z chęcią po nią sięgniemy.

Książki zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Aromat Słowa

sobota, 5 września 2020

Amy Oliver, Aimée Chapman, Natalie Munday - "Moja pierwsza książka o kolorach"

 

Autorzy: Amy Oliver, Aimée Chapman, Natalie Munday 
Tytuł: Moja pierwsza książka o kolorach. Akademia mądrego dziecka. Odkrywaj i baw się 
Wydawnictwo: HarperCollins Polska 
Rok wydania: 17.06.2020 
Liczba stron: 12
Wiek: 3-7 lat 
Ocena: 9/10 
 
Opis: 
 
Dzięki tej książce Wasze dziecko pozna nazwy kolorów, a zabawa otwieranymi okienkami pomoże w rozwoju sprawności grafomotorycznej.
 
Seria składa się z pięciu tytułów: „Moja pierwsza książka o kolorach”, „Moje pierwsze 100 słów”, „Moje pierwsze 100 pojazdów”, „Moje pierwsze 100 słów na wsi”, „Moje pierwsze 100 zwierząt”. Każda z książek ma kartonowe strony i mnóstwo otwieranych okienek.
 
Recenzja:

Odkrywanie świata przez najmłodszych to proces długotrwały, dający zarówno dzieciom, jak i ich rodzicom wiele radości i satysfakcji ze zdobycia nowej wiedzy, czy też opanowania nowych umiejętności. Dla malucha każdy szczegół ma znaczenie, wszystko niezmiernie go ciekawi i cieszy. Tą radością warto się od niego zarazić i wprowadzić ją do dorosłego życia. Dorośli zatem także mogą nauczyć się czegoś od swoich pociech. Czego takiego? Przede wszystkim bezgranicznego szczęścia zapoczątkowanego nawet zwykłą błahostką, jak widok latającego nad trawą motyla. To jest takie piękne. Obserwowanie dziecięcej radości to czysta przyjemność. Doskonałą skarbnicą nowych widoków i informacji są dla nich książki. Dzisiaj przybliżę wam tę o barwach, a więc Moją pierwszą książkę o kolorach z serii Akademia Mądrego dziecka. Odkrywaj i baw się. Czy wspomniany tytuł sprawia, że nawet w szare dni najmłodsi czytelnicy myślą także o innych kolorach? Oczywiście. W końcu to one malują świat kolorowymi kredkami nawet wtedy, gdy pada deszcz ciesząc się przeżytymi doświadczeniami z każdego swojego dnia.


Bawiąc się z moim najmłodszym synkiem, który w czerwcu skończył dwa latka, staram się przekazać mu jak najwięcej nowych informacji. Oglądając książeczki nie skupiam się wyłącznie na ich treści, ale także na ilustracjach i przedmiotach na nich widocznych, a przede wszystkim na liczbach i kolorach, w których tam występują. Taki maluch ma niezwykłą zdolność przyswajania nowych słów, a sukcesywne ich powtarzanie zaowocuje w przyszłości lepszą koncentracją i sprawniejszą nauką. Niekiedy jestem zdziwiona, gdy sam wypowie słowo, które powtarzałam mu jakiś czas temu i ja już o nim zapomniałam, a on po takim długim czasie je sobie przypomina. Praca z recenzowaną książką zapewnia przyjemne chwile, ułatwia proces poznawania kolorów, ale także liczenia i zapamiętywania. W tej niezwykłej przygodzie będą towarzyszyć dzieciaczkom kolorowe zwierzęta, jak szara myszka, czy brązowy piesek. Znane i lubiane przez dzieci stworzenia oraz przedmioty zachęcą je do pracy i utrwalania nazw kolorów.
 
"Spójrz na kolorowe balony!
Czy umiesz je policzyć?"
 
W Moich pierwszych kolorach szczególną uwagę poświęcono siedmiu barwom, a są to: czerwony, żółty, zielony, niebieski, pomarańczowy, fioletowy i różowy. W dalszej części maluchy mogą także zapoznać się z nazwami kolejnych pięciu kolorów. Jakich? Tego już wam nie zdradzę. Dzieci przeglądając książeczkę mogą zaobserwować jak wiele rzeczy ma dany kolor. Połowa stron jest poświęcona pytaniom ćwiczącym liczenie, ale także spostrzegawczość oraz wielu innych ważnych w rozwoju dziecka umiejętnościom. Prawdziwą gratką dla młodych odkrywców świata i jego barw są otwierane okienka, które wzbudzają ich ciekawość. Pod nimi są umieszczone odpowiedzi na widniejące na ich zewnętrznej stronie pytania. Na jednej ze stron znajdziemy zabawę typu memory utworzoną właśnie z takich otwieranych okienek. Ta fantastyczna książka otwiera przed dziećmi wiele różnych możliwości i zapewnia im doskonałą zabawę. Z korzyściami dla ich rozwoju intelektualnego.


Książka w twardej okładce o nietypowym formacie ułatwiającym zabawę z nią dzieciom dostarcza im wiele ciekawych wrażeń i wspomaga proces nauki. Wyraźne, proste i uporządkowane obrazki sprawiają, że dzieci nie mają trudności z rozpoznaniem i znalezieniem konkretnego przedmiotu. Ponadto pod każdym z nich umieszczono podpisy, dlatego starsze dzieci mogą nawet potrenować przy okazji czytanie. Nauka nazw kolorów z tą publikacją na pewno będzie udana. Wielką rolę w tym, aby tak było spełniają otwierane okienka, których jest aż czterdzieści siedem. Dodatkowe pytania, zadania i gry zapewniają dzieciom mnóstwo uśmiechu, zachęcają do nauki i motywują do działania w odkrywaniu otaczającej je rzeczywistości. Co prawda wydawca określił dolną granicę wieku odbiorców na trzy lata, ale spokojnie możecie pokazać ją także rok młodszym maluchom.
 
Moja pierwsza książka o kolorach. Akademia mądrego dziecka. Odkrywaj i baw się to niezawodna pomoc w pokazywaniu dzieciom wszystkich barw świata. Nauka kolorów z nią jest o wiele przyjemniejsza. Odkryjcie, co ma wam do zaoferowania i dobrze się przy tym bawcie. Na pewno nie jest to publikacja, którą maluchy szybko się znudzą.


Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa HarperCollins Polska.

sobota, 29 sierpnia 2020

David Melling - "Miś Tuliś bawi się w chowanego"



 Autor: David Melling
Tytuł: Miś Tuliś bawi się w chowanego
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 27.08.2020 
Liczba stron: 40
Wiek: 3-5 lat 
Ocena: 9/10
Patronat Bajkowiru
 
Opis:
  
Tego Misia kochają dzieci w 30 krajach!

Tuliś po raz pierwszy bawi się w chowanego.

Co z tego wyniknie? Wiele niezwykłych, nieoczekiwanych i przezabawnych przygód, a nawet nie obędzie się bez dreszczyku emocji.
To dopiero będzie zabawa!
I wspaniała lekcja dla dziecka – co ma robić, kiedy naprawdę się zgubi.

Siódmy tom kultowej, cudownie ilustrowanej serii o Misiu Tulisiu, sprzedanej w 1,5 milionie egzemplarzy! 
 
Recenzja:
 
Miś Tuliś to stały bywalec naszego bloga. Przy okazji wydania polskiej wersji siódmego tomu bestsellerowej serii dla dzieci autorstwa Davida Mellinga możemy po raz kolejny pochwalić się, iż mamy przyjemność mu patronować. Jednak ja osobiście gościłam go w moim domu po raz pierwszy (wcześniej prezentowała go wam inna recenzentka). Muszę przyznać, że byłam bardzo ciekawa tego dziecięcego bohatera i chciałam sprawdzić, za co tak bardzo kochają go dzieci w różnych krajach na świecie. Ja mogłabym pokochać go za samo jego imię - Tuliś - brzmi tak uroczo, aż chce się właściciela tego imienia wziąć w ramiona i nigdy z nich nie wypuścić. Oczywiście sam przydomek nie wystarczy młodym czytelnikom, by ten konkretny bohater wyróżniał się w ich mniemaniu spośród innych książkowych postaci. Czy zatem kolejna przygoda Misia Tulisia może rozkochać w sobie tych maluchów, którzy spotkają się z nim pierwszy raz czytając o zabawie w chowanego? Ależ tak, to tylko kwestia przewrócenia kilku pierwszych stron tej książki, potem - zostaną kupieni jego humorem, mądrością oraz całokształtem i z pewnością będą zadowoleni z pierwszego lub może kolejnego już spotkania z nim.

 
Jedną z ulubionych gier aktywnościowych uwielbianych przez wszystkie dzieci jest zabawa w chowanego. To ponadczasowy i sprawdzony sposób na ciekawe spędzenie czasu na świeżym powietrzu lub nawet w domu, jeśli są ku temu odpowiednie warunki. Mój dwulatek już zapałał entuzjazmem do tej rozrywki, chociaż jeszcze nie potrafi do końca zrozumieć jej zasad i nie postępuje w zgodzie z nimi. Jednak daje mu ona dużo frajdy, tak jak starszym dzieciom. Cieszę się i doceniam to, że David Melling poruszył w swojej opowieści ten właśnie temat. Dzięki temu odkrywamy na nowo jej fenomen i możemy skutecznie zachęcić dzieci do wyjścia z domu, oderwania się od telewizora, czy też tabletu lub telefonu. Jeśli zatem jeszcze nie nauczyliście wasze dzieci zabawy w chowanego, koniecznie weźcie przykład z Misia Tulisia i zaproponujcie im udział w tej fantastycznej grze.

Miś Tuliś bardzo polubił zabawę w chowanego, ale po pewnym czasie zauważył, że zawsze jest odnajdywany jako pierwszy. Spróbował więc swoich sił w szukaniu. Okazało się, że całkiem dobrze mu idzie odnajdywanie owieczek. Jednak, kiedy myślał, że już wszyscy ukrywający się zostali znalezieni, podczas liczenia towarzyszy zabawy wydało się, że gdzieś zagubiła się ostatnia owieczka. Czy Misiowi Tulisiowi i reszcie zwierzątek uda się ją odnaleźć? Jest to bardzo prawdopodobne, bo zostawiła pewne ślady, a także istnieje szansa, że owieczka wykaże się swoim rozsądkiem... Oprócz poruszenia tematu zabawy w chowanego i dostarczeniu nam wszystkim ciekawego, znanego, choć nieco już zapomnianego sposobu na spędzanie czasu przez dzieci, autor także podpowiada, co młody czytelnik powinien zrobić, gdy zgubi się i niespodziewanie odłączy od swoich towarzyszy. Zatem także w tej części David Melling połączył ciekawą opowieść, z łatwością skupiającą na sobie uwagę dzieci, z wartościowym przesłaniem.
 
Format książeczki jest niestandardowy, duże strony sprzyjają małym czytelnikom, którzy bez problemu samodzielnie mogą przekręcać jej strony i podziwiać piękne i wyraźne ilustracje na nich przedstawione. Twarda oprawa sprawia, że publikacja prezentuje się elegancko i jest solidna oraz wytrzymała. Najbardziej w tekście urzekły mnie sceny humorystyczne, które sprawiły, że uśmiech pojawił się na naszych twarzach. Wiek odbiorców książki jest w tym przypadku określony idealnie. Wasze trzylatki z pewnością będą zainteresowane tą częścią a starsze dzieci z chęcią podejmą się analizy treści i zapamiętają sobie przesłanie z niej płynące. Dodatkowo na końcowych stronach znajdziemy zabawne i pomocne rady, które dotyczą... zabawy w chowanego oraz propozycję innej zabawy aktywnościowej. Nie zapominajmy o nich i bierzmy przykład z fantastycznego Misia Tulisia.
 
Miś Tuliś bawi się w chowanego to kolejna ciekawa opowieść o popularnym w dziecięcym świecie bohaterze. Jeśli wasze dzieci jeszcze go nie znają, koniecznie musicie to zmienić. Jeśli już mieli okazję go polubić, na pewno jego przygody podczas zabawy w chowanego wywołają u nich wiele pozytywnych emocji, pozostawiając cenne rady i inspirując do kolejnych, wspaniałych zabaw z dala od komputera, telewizji i wszechobecnego Internetu.


Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Amber.
Książka została wydana pod patronatem medialnym Bajkowiru.  

sobota, 1 lutego 2020

Olgierd Wąsowicz, Natalia Uryniuk - "Ping i Pong. Wesołe świnki"

 
Autorzy: Olgierd Wąsowicz, Natalia Uryniuk
Ilustracje: Natalia Uryniuk
Tytuł: Ping i Pong. Wesołe świnki
Wydawnictwo: Adamada
Data wydania: 23.05.2019
Liczba stron: 36
Ocena: 9/10
Wiek: 4+

Opis:

   Ping nudzi się na zbyt ciasnym podwórku i marzy o wielkim świecie za płotem. Pong nie nudzi się wcale. Trudno się nudzić w lesie, kiedy cały czas próbujesz nie zostać czyimś obiadem. Obaj już mają po dziurki w ryjkach takiego życia i postanawiają zamienić się rolami. Co z tego wyjdzie? 

Recenzja:

Świnki to zwierzątka cieszące się niezbyt dobrą opinią, ze względu na styl życia, jaki prowadzą. Są one bowiem wszystkożerne a do tego lubią taplać się w błocie. Jednak, czy jest w tym coś złego? Nie sądzę, dlatego też bardzo zainteresowała mnie książka od wydawnictwa Adamada, w której głównymi bohaterami są świnki o wspaniałych imionach: Ping i Pong. Czym wyróżnia się ta publikacja i czy dzięki niej można zobaczyć te stworzenia w innym, lepszym świetle? Na początek zdradzę, że ich historia niesie za sobą także pewne ważne, życiowe przesłanie. Zatem, pisząc krótko: Ping i Pong. Wesołe świnki to książka naprawdę warta uwagi. Dobrze jest mieć ją w swojej biblioteczce, na pewno często będzie zwracała uwagę wszystkich przebywających w domu dzieci.


Ja wraz ze swoją rodziną mieszkam na wsi i widok świń nie jest mi obcy. Oczywiście ich hodowla kończy się zawsze tragicznie, wiadomo, że zostają one sprzedawane na rzeź. Niestety łańcuch pokarmowy rządzi się swoimi prawami i tak właśnie jest. Cieszę się zatem, że mogłam przedstawić dzieciom te zwierzęta z innej, bardziej optymistycznej dla nich strony. Bo każde stworzenie ma w sobie ukryte piękno a żeby je dostrzec wcale nie potrzeba aż tak wiele. Wystarczy chociażby przeczytać tę nieco zabawną książkę. Poza tym, jej plusem jest także niewielka ilość tekstu, dlatego nawet dzieci kręcące nosem na czytanie powinny się nią zainteresować, a kto wie - może nawet dzięki tym dwóm fantastycznym świnio pokochają literki i niesamowite historie, które autorzy tworzą za ich pomocą.

"(...) Nie musieli sobie niczego tłumaczyć. Każda ze świnek z rozkoszą poczuła na grzbiecie znajomy dotyk ulubionej skóry. Ulubionej, bo własnej."

Ping to świnka hodowlana, która żyje w zamknięciu i marzy jej się wydostanie na wolność oraz poznanie świata zewnętrznego. Natomiast Pong to dzika świnka żyjąca w lesie, w którym na każdym kroku czyhają na nią różne niebezpieczeństwa, także ze strony potężniejszych od niej zwierząt. Pewnego dnia świnki się spotykają i postanawiają zamienić się miejscami. Czego nauczy ich ta wymiana ról i czy rzeczywiście życie, które znamy jest gorsze od tego, które wiodą inni? Nie byłabym tego taka pewna... Zabawna historia dwóch świnek pokazuje, że piękno własnego życia zostaje dostrzegane w chwili, gdy go stracimy i że bycie kimś innym wcale nie jest takie fajne. Historyjka jest krótka, ale bardzo sugestywna i przyjemna w odbiorze. Na pewno żaden maluch się nią szybko nie znudzi a jej niespotykana szata graficzna sprawi, że pozostanie dla nich na długo jedną z ulubionych do przeglądania książeczek.



Książka wydana została w dużym formacie (większym niż A4), w twardej okładce. To, co jest w niej absolutnie zachwycające to oryginalne, zabawne i nieco odważne ilustracje. Przyciągają wzrok i wywołują zainteresowanie u dzieci. Można czerpać przyjemność już z samego ich obserwowania. Młodsze dzieci z pewnością skupią się na nich w większym stopniu niż na tekście. Publikacja jest naprawdę bardzo fajna i wyróżnia się spośród innych nie tylko bohaterami i ilustracjami, ale także niesamowitym wydaniem i wartościowym przekazem, które jest skierowane do tych troszkę starszych dzieci. Myślę, że każdy czterolatek powinien już je zrozumieć. Jednak młodsze dzieci także chętnie pooglądają wspaniałe ilustracje w tej niezwykłej książce. 

Warto także dodać, że historia obu świnek przedstawia realia życia tych stworzeń. Można z łatwością zauważyć różnice pomiędzy sposobem życia świnki hodowlanej a takiej żyjącej na wolności w lesie. Zarówno żywot jednej, jak i drugiej ma swoje plusy i minusy. Nigdzie nie jest idealnie. Tego także uczy nas ich przygoda.



Ping i Pong. Wesołe świnki to zabawna opowieść opatrzona wspaniałymi ilustracjami. Zachwyca zarówno treścią, jak i całym wydaniem. Świnki, które poznamy nauczą nas, że bycie sobą wcale nie jest złe, należy tylko dostrzec piękno, wokół którego przebywamy każdego dnia.  A czy Wasze dziecu potrafią docenić otaczający Was świat? Ping i Pong im w tym pomogą!

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Adamada.

czwartek, 20 czerwca 2019

Justyna Bednarek, Paweł Pawlak - "Pan Stanisław odlatuje"

Autorzy: Justyna Bednarek, Paweł Pawlak
Ilustrator: Paweł Pawlak
Tytuł: Pan Stanisław odlatuje
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 32
Ocena: 8/10
Wiek: 0-6 lat

Opis: 

Pan Stanisław czuje w kościach, że czas na WIELKĄ PRZYGODĘ. Prosi więc wnuczka Frania, by ten zaopiekował się jego pieskiem Znajdkiem-Kręciołkiem, i odważnie wyrusza w podróż życia – ku chmurom. Wkrótce odkrywa z zachwytem, że świat z góry wygląda zupełnie inaczej. Co jednak nastąpi, gdy starszy pan czubkiem głowy dotknie nieba? I czy to prawda, że błękit jest miły w dotyku i bardzo mięciutki?

Ta poetycka i wzruszająca opowieść, snuta wspólnie przez Justynę Bednarek i Pawła Pawlaka, z pogodą przedstawia temat pożegnania z bliską osobą i pomaga dziecku oswoić się ze stratą.

Recenzja: 

Utrata bliskiej osoby to ciężkie i traumatyczne doświadczenie, zwłaszcza dla dziecka. Dorośli są świadomi tego, iż kiedyś przyjdzie nam się pożegnać ze światem i ze swoim towarzystwem, tu na ziemi. Nie myśli się o tym na co dzień jednak czasami nachodzą nas takie rozważania – o nieuchronności pożegnanie się z rzeczywistością, którą znamy. Warto czasami wspomnieć coś o tym dzieciom i w pewnym stopniu przygotować je na te chwile, by już wcześniej były świadome czekający ich zmian. Pan Stanisław odlatuje od wydawnictwa Naszej Księgarni to historia poruszająca w sposób subtelny tę kwestię. Osobiście byłam bardzo ciekawa tej historii. W opisie książki wspomina się o wielkiej podróży bohatera ku chmurom, z której jednak chyba już nie będzie powrotu... Jak na kilku stronach udało się przedstawić istotę tego wcale niełatwego tematu?


Krótkie historie obrazkowe są bardzo pożądane w naszym domu, gdyż mój syn należy do dzieci, które niestety szybko ulegają znudzeniu. Co prawda na szczęście temat tej jeszcze nas bezpośrednio nie dotyczy, ale chciałam uzmysłowić mu, że każdy kiedyś „zniknie” i nie da się od tego uchronić. Szkoda, że nie wydano jej rok temu, gdy umarła jego babcia, w dość jeszcze młodym wieku. Pamiętam jak to go poruszyło, miał łzy w oczach kiedy wytłumaczyłam mu, że już na tym świecie jej nie zobaczy. Niełatwo jest mówić o trudnych sprawach, więc każda pomoc jest mile widziana. Warto zatem wybrać się w podróż razem z panem Stanisławem i odlecieć w krainę, gdzie wszystko jest możliwe. Przede wszystkim trzeba pokonać swój strach i użyć wyobraźni, by myśleć o miejscu docelowym naszej życiowej wędrówki w pozytywny sposób. Nie jest to wcale łatwe, ale spróbować nie zaszkodzi.


Historia pana Stanisława nie opisuje utraty bliskiej osoby wprost, ani nie wspomina nic o śmierci. Wydarzenia opisane są w poetycki sposób. Ten temat przedstawiono porównując ją do niezwykłej podróży, która ostatecznie okazuje się fascynująca i zachwyca osobę, która ją przeżywa. Człowiek, który się w nią wybiera może podziwiać piękno otaczającego świata i nawet cieszyć się bliskością innych osób. Takie przedstawienie tego trudnego etapu z pewnością pozwoli choć trochę przezwyciężyć lęk i uświadomić dzieciom, że to, co nieuchronne nie zawsze oznacza coś złego i że każda sytuacja może czegoś nas nauczyć. Nawet taka, która wywołuje smutek i ból.


Książka ma duży format, jej strony są większe niż kartka bloku A4. Trochę ciężka ją utrzymać w małych rączkach, ale dostrzegamy w takim rozwiązaniu także pewne plusy. Można na przykład rozłożyć ją na dywanie i analizować jej ilustracje, a są one bardzo oryginalne i przyciągają wzrok. Sprawiają wrażenie namalowanych farbami i zajmują bardzo dużo miejsca. Tekstu nie jest za wiele, cała opowieść jest dość krótka. Przedstawiona została w taki sposób pozwala, iż pozwala na snucie własnych interpretacji opisywanej sytuacji.


Kolejnym plusem jest to, iż wnioski, jakie możemy odczytać z historii pana Stanisława dotyczą nie tylko uczuć osób, które tracą bliską osobę, ale także tej, która odchodzi. Pisana jest ona bowiem z perspektywy człowieka udającego się w tą specyficzną podróż. Okazuje się, że wcale nie jest mu tam źle i chociaż nie odczuwamy przy sobie jego fizycznej obecności to towarzyszy nam każdego dnia oraz chroni nas przed różnymi zagrożeniami. Zostało to przedstawione w sposób przystępny dla dziecka. Autorzy subtelnie i metaforycznie opisują ostatnią podróż ułatwiając rodzicom przekazanie tej w pewnym momencie istotnej dla nich wiedzy swoim pociechom. 

Pan Stanisław odlatuje to krótka historia utrzymana w radosnym klimacie pomimo smutnego tematu, którego dotyczy jej fabuła. Justyna Bednarek i Paweł Pawlak przedstawiają sytuację opuszczenia świata bez wyzwalania w czytelniku złych emocji. Duży format i interesujące ilustracje dodają jej oryginalności i są zachętą do analizy czytanego tekstu oraz pomocą w zrozumieniu i akceptacji nieuchronnej podróży w nieznane nam jeszcze empirycznie miejsce.

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia.